P. Cecherz: „Cały czas walczę z myślami”

5 marca 2017, 14:13 | Autor:

Przemysław_Cecherxz

Próba generalna przed ligową wiosną nie przyniosła zbyt wielu odpowiedzi, w jakiej formie są piłkarze Widzewa. Pewnie wygrany sparing cieszy, ale kibice chcieliby zobaczyć więcej goli. Jak spotkanie w Kutnie ocenił trener?

Przemysław Cecherz pozytywnie ocenił ostatni sparing przed ligą. Żałował tylko, że licznik bramek zatrzymał się na dwóch. „Jestem zadowolony z tego, że wreszcie graliśmy na zielonym boisku. Z gry również, bo po raz kolejny na nic nie pozwoliliśmy przeciwnikowi. Utrzymujemy piłkę, stwarzamy sytuacje. Wtedy, kiedy trzeba przyspieszamy, a kiedy trzeba zwalniamy grę. Trochę jestem niezadowolony z końcówek, bo mieliśmy cztery-pięć sytuacji, gdzie zawodnik musi podjąć decyzję o strzale. Opóźniali jednak Ogawa, Radwański i dwa razy Mąka. Szkoda. Poza tym nie mam większych zastrzeżeń” – mówił szkoleniowiec Widzewa.

Zdaniem opiekuna łodzian nie wszystkiego da się nauczyć zawodnika na zajęciach. Gracze Widzewa sami muszą podejmować właściwe decyzje. „To, co trener może zrobić, to sprawić, by zespół grał i stwarzał sytuacje. To, co zawodnik zrobi jednak w polu karnym, to już jego decyzja i jego jakość. Nie zawsze da się tego nauczyć. Można tylko to powtarzać. Cieszę się, że zespół jest skoncentrowany i wychodzi na boisko po to, by wygrać. Nie ważne, z kim i gdzie się mierzy” – chwalił drużynę.

Cecherz jest spokojny o zabezpieczenie tyłów. Pracować musi natomiast nad szybkim przejściem do ataku. „Nie martwię się o naszą grę w defensywie. Czy to linia obrony, czy środek pola, nie pozwalają przeciwnikom na zbyt wiele. Musimy pracować nad ofensywą, bo wielu rywali będzie z nami grało tak, jak dzisiaj Kutno. Będziemy musieli ciągle budować atak pozycyjny, a więc atak szybki. Stąd moje pokrzykiwania, bo tylko szybką grą stworzymy sobie miejsce” – wyjaśniał trener RTS.

Mecz w Kutnie nadal nie daje wszystkich odpowiedzi co do wyjściowego składu na mecz ze Świtem. Sam trener zaznacza, że nie podjął jeszcze ostatecznych decyzji. „Cały czas walczą o skład, a ja walczę ze swoimi myślami. Przyszły tydzień na pewno będzie dla mnie pracowity. Nie martwię się o jedno – ci zawodnicy trzymają dobrą, równą formę. Nawet powiedziałbym, że jest coraz lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o dynamikę. Zwróćmy uwagę choćby na Kamińskiego, który jest zawsze szybszy od rywala. Co bym nie zrobił, raczej nie popełnię błędu. Mogę urazić zawodnika, że nie zagra w pierwszym składzie, ale drużyna na tym nie straci” – uspokaja Przemysław Cecherz.