Przyjście Gruzina raczej przesądzone. Co mówił o nim Mroczkowski?

W sobotę gruchnęła wiadomość, że Widzew wcale nie zakończył jeszcze zakupów. Choć okno transferowe zostało zamknięte 1 września, wciąż można podpisywać umowy z wolnymi zawodnikami. Na takiej zasadzie na Piłsudskiego trafić ma utalentowany Gruzin.

Nika Kwantaliani zdążył rozstać się ze swoim poprzednim klubem, Termaliką Nieciecza, przed zamknięciem okna, więc teraz może związać się z dowolną drużyną. Wybrał Widzew i w poniedziałek ma pojawić się w Łodzi. Okazuje się, że sztab szkoleniowy nie musi sprawdzać jego przydatności piłkarskiej. „Znamy tego chłopaka i wiemy, co potrafi, dlatego nie potrzebujemy mu się więcej przyglądać. Będzie musiał jednak przejść badania medyczne oraz m.in. szybkościowe” – tłumaczył nam Radosław Mroczkowski.

Gruzin przypomina trenerowi innego byłego widzewiaka z tego kraju – Nikę Dzalamidze. „Rzeczywiście, to podobni zawodnicy. Był tu już jeden Nika i chyba nikt na niego nie narzekał. Kwantaliani to uniwersalny piłkarz. Może nam pomóc zarówno na pozycji numer osiem, dziesięć, a także na boku. Ma dobrą technikę i jest mobilny. Na pewno zwiększy nam poziom rywalizacji” – mówił szkoleniowiec Widzewa.

Okazuje się, że sprowadzenie Kwantalianiego nie będzie obarczone zbyt dużym ryzykiem. „Koszta tego transferu nie są duże. A przy tym nie bierzemy kota w worku. To reprezentant Gruzji praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych. Wiemy, że Nika nie grał w Niecieczy dlatego, że w Ekstraklasie może występować tylko jeden piłkarz spoza Unii Europejskiej i to mu przeszkadzało” – zakończył Radosław Mroczkowski.

Gdy Nika Kwantaliani podpisze kontrakt z Widzewem, będzie już jedenastym nowym piłkarzem, sprowadzonym tego lata!

Foto: Termalica Nieciecza