Relacja z meczu Korona Kielce – Widzew Łódź 03.05.2012

3 maja 2012, 23:00 | Autor:

Na ostatnim w tym sezonie wyjeździe, w Kielcach, pojawiło się dokładnie 777 kibiców Widzewa. Łodzianie pokonali Koronę 2:0.

 1

 

Mecze wyjazdowe w Kielcach mają to do siebie, że o dziwo są bardzo popularne wśród anonimowych kibiców. Nikomu bliżej nieznani fani pojawiają się jak grzyby po deszczu i uaktywniają swoje chęci pobytu w sektorze gości właśnie podczas potyczek z Koroną. Ma to być może związek z występowaniem sporej ilości uśpionych kibiców w woj. świętokrzyskim, a i swoje dołożył fakt, że do sierpnia czekać będzie ligę letnia przerwa.

Działacze kieleckiej drużyny przysłali tym razem do Łodzi zaledwie 710 biletów. Pojemność sektora zmniejszono tłumacząc się rzekomymi pracami na nim, czego w ogóle nie zauważono. Wobec tego spora część fanatyków musiała obejść się smakiem, a wejściówki tradycyjnie przy deficycie powędrowały do regularnie udzielających się i jeżdżących kiboli z łódzkich osiedli oraz fan clubów. Nie zraziło to grupy ok. 30 sympatyków RTS, która rozproszona zasiadła na sektorach miejscowych. Podobna ilość fanów przestała mecz na parkingu, a w sektorze udało się zasiąść 717 fanatykom, co  łącznie dało symboliczną liczbę 777 osób :-)

Główna grupa do celu dojechała na półtorej godziny przed meczem. W Kielcach przywitała ich fatalna pogoda: zimno, burza oraz rzęsiście padający deszcz. Na skutek tego pierwsi fani szybko załadowali się do zadaszonej „klatki”, a następni, widząc granatowo-szare niebo i tłok pod kołowrotkami, pochowali się do samochodów, aby przeczekać oberwanie chmury. Na szczęście im bliżej było do pierwszego gwizdka aura poprawiała się i na jakieś pół godziny przed rozpoczęciem meczu przestało padać. Wówczas duża większość podróżników weszła na trybuny. Samo pokonanie bramki było dość dobrze zorganizowane, zwłaszcza jak na „standardy” kieleckiej Areny, o których przekonała się chociażby Legia podczas finału Pucharu Polski. Co ciekawe, aby wejść na obiekt należało poddać się obowiązkowo kontroli wykrywaczem metali! Istny szok! Na szczęście tym razem ochroniarzom nie wpadł do głowy pomysł z wysyłaniem barw Ruchu do depozytu.

Sektor Widzewiacy oflagowali, jak zawsze, godnie. W Kielcach zawisły flagi: „Opoczno”, „Skarżysko-Kamienna”, „Starachowice”, „Olechów & Janów”, „Londyn”, „Radogoszcz”, „Żabieniec”, „Chojny”, a także ogólno-widzewskie „Łódzki Widzew”, „Widzew Łódź”,  „Widzew Polska” oraz ponownie małe płótno pabianickich „bandziorów” ;-)

Ponieważ mecz rozgrywany był 3 maja, jego rozpoczęcie poprzedziło odegranie „Mazurka Dąbrowskiego”, którego słowa odśpiewano w „klatce”. Chwilę później odpowiednio „pozdrowiono” red. Derdzikowskiego. Następnie „uwielbiany” na Widzewie sędzia Małek zaczął zawody, a łódzcy kibice ruszyli z konkretnym dopingiem. Zabawa nakręcała się bardzo pozytywnie, a humory poprawiła szybko zdobyta bramka autorstwa Dhifallaha już w 9min. Tunezyjski snajper po raz drugi trafił do siatki tuż przed przerwą i Widzew prowadził 2:0. W międzyczasie fani RTS na bieżąco śledzili wyniki na pozostałych stadionach (wszystkie mecze 29 kolejki rozgrywano jednocześnie). Najważniejszą informacją po pierwszych 45min było prowadzenie 1:0 Lechii z Legią, co oznaczało pewny spadek ŁKS-u oraz brak tytułu dla „CWKS-u”.

Druga odsłona meczu przyniosła jeszcze więcej radości. W Gdańsku wciąż utrzymywało się prowadzenie gospodarzy, a na dodatek napłynęły wieści z Krakowa o tym, że Ruch prowadzi na Cracovii i mistrzostwo będzie mieć  na wyciągnięcie dłoni, a puchary już w 100% pewne. Pozytywne wieści z innych aren w połączeniu z bardzo korzystnym wynikiem Widzewa objawiały się bardzo fajną zabawą w sektorze przeznaczonym dla gości.
Zabrakło tym razem oprawy po stronie przyjezdnych. Gospodarzy, mowa o fanatykach, nie było wcale. W Kielcach trwa protest miejscowych ultrasów, którzy wskutek policyjnych represji, od dłuższego czasu nie pojawiają się na trybunach pozostawiając pusty „młyn”. Walka „Scyzorów” poparta została także okrzykami ze strony Widzewiaków: „Piłka nożna dla kibiców” oraz „Zawsze i wszędzie…”.

Wyniki już do końca nie uległy zmianie. Legia legła w Gdańsku tracąc szanse na wygranie ligi, a triumf Lechii przełożył się na degradację klubu z Karolewa. Szanse na tytuł zachował Ruch, choć chorzowianie zajmowali przed ostatnią kolejką tylko 2 miejsce, co powodowało, że aby sięgnąć po złoto nie wystarczy wygrać na finiszu; trzeba też liczyć  na potknięcie liderującego Śląska.
Co jednak najważniejsze, Widzew po raz drugi z rzędu przywiózł z Kielc 3pkt. Sporo było tego dnia podobieństw do poprzedniej wizyty łódzkiej delegacji przy ul. Ściegiennego. Wówczas także mecz rozgrywano w święto państwowe („Święto Wojska Polskiego”), także przed spotkaniem padało i również dobra zabawa na trybunach przełożyła się na wygraną – i odwrotnie :-)

Sezon już niemal na ukończeniu. Pozostaje Widzewiakom już tylko godnie zakończyć rozgrywki ligowe meczem z Lechem w Łodzi. Poznaniacy zachowali szansę na puchary, a nawet, przy dużym zbiegu okoliczności, na mistrzowską koronę. Spotkanie z „Pyrami” będzie mieć więc dodatkowy smaczek. Szkoda tylko, że Widzew w zasadzie o nic już, poza prestiżem, nie walczy. Oby piłkarzom nie zabrakło ambicji, by przeszkodzić nielubianemu w Łodzi Lechowi w zdobyciu kompletu punktów.
A na wyjeździe widzimy się w sierpniu!

Ryan