Relacja z meczu Legia Warszawa – Ruch Chorzów 07.04.2012

6 kwietnia 2012, 23:00 | Autor:

1600 fanatyków Ruchu, w tym 65 Widzewiaków, wspierało niebieską jedenastkę w arcyważnym meczu na Łazienkowskiej. Niestety Ruch przegrał z Legią 0:2.

 

Wielka Sobota, to czas, kiedy ludzie są już myślami przy świątecznych stołach. Tym razem 1600 kibiców koalicji  W&R musiało zerwać się z domów, aby udać się na prestiżowy wyjazd do Warszawy. W ostatnim czasie sektor gości na Łazienkowskiej powiększono do pojemności 1548 miejsc i cała pula biletów rozeszła się w Chorzowie błyskawicznie.
„Niebiescy” podróżowali do stolicy pociągiem specjalnym, który tuż po godz. 5 nad ranem wystartował z dworca Chorzów-Batpry. Po drodze skład zatrzymał się jeszcze z Zawierciu, gdzie dosiedli się fanatycy z okolicznych fan clubów i następnie „specjal” magistralą ruszył na Warszawę.
Punktualnie o godz. 9:00 pociąg dotarł do stacji docelowej: Warszawa Zachodnia i nastąpiło „przepakowanie” kiboli w 7 podstawionych autobusów, które na dwa kursy zawiozły wyjazdowiczów na Łazienkowską. Widać, że do niedawna tradycyjne, klimatyczne przemarsze gości z dworca na Powiślu pod legijny stadion odchodzą w niebyt. Szkoda.
Po dotarciu pod bramy „Guantanamo” przyjezdnych czekało standardowe, mozolne wchodzenie. Jednak tym razem „podopieczni” SB-ka Błędowskiego nie wymyślali pierdół w postaci ściągania butów, rozpinania bluz itp. bzdetów. 1600 fanatyków pojawiło się w sektorze gości na czas; ostatnie jednostki przeszły przez kołowrotki kilkanaście minut przed meczem (zaledwie kilkunastu osobom alkomat dał weto i ci przestali zawody pod stadionem).
Kiedy w „klatce” siedziało ok. tysiąca chorzowian, a „Żyletę” pokryły już legijne flagi (m.in. „Sochaczew” i „Rawa Mazowiecka”), młyn gospodarzy opustoszał. Kibole wybiegli na spotkanie milicji oraz ochroniarzom, którzy decyzją tow. Błędowskiego (dyr. ds. bezpieczeństwa z PRL-owską przeszłością) zabronili stołecznym fanom wnieść flagi na kijach. Trzeba dodać, że już dzień wcześniej klub odmówił ultrasom Legii zaprezentowania choreografii meczowej, co w połączeniu z bieżącymi wydarzeniami było mocnym bodźcem do reakcji wzburzonej publiki. Podjechały polewaczki, ochroniarki użyły gazu, a w tym czasie ok. 8 flag „L”, pozostawione same sobie kusząco wisiało na „Żylecie”. Niestety odległość oraz „nowe zasady” skutecznie uniemożliwiły wykręcenie czegokolwiek.
Legioniści ostateczni wrócili na sektory za bramką, ale w pierwszym kwadransie meczu doping ograniczyli jedynie do bluzgów na działaczy wypowiadając kolejną wojenkę iti. Który to już raz fani Legii i ekipa Waltera godzą się i kłócą niczym Kargule z Pawlakami? ;)
Ruch z kolei załadował się w nadkomplecie do „klatki” i po solidnym oflagowaniu sektora ruszył z dobry dopingiem. Fani z Chorzowa mięli nadzieję, że tak, jak przed rokiem, ich drużynie uda się wygrać na Łazienkowskiej i przeskoczyć liderującego w tabeli przeciwnika o 1 pkt.
Tym razem jednak Legia okazała się drużyną silniejszą, niż poprzednio, gdyż raz po raz groźnie atakowała, a Ruch spał. Po kwadransie z konkretnym śpiewem ruszyła w końcu „Żyleta”, która na dzień dobry ucieszyła oko kilkoma ogniami wrocławskimi i achtungami.
Po stronie Ruchu z elementów ultras warto nadmienić debiut nowej flagi ogólnoklubowej, z repliką której każdy wyjazdowicz otrzymał specjalny, okazjonalny szal. Wszystkie jednolite barwy podnoszone jednocześnie przez fanatyków z Cichej robiły super wrażenie.
Do przerwy żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć gola. Od początku drugiej połowy wreszcie śmielej zaatakowali „Niebiescy”, ale pechowo to właśnie w tym momencie gospodarze otworzyli wynik za sprawą Kucharczyka.
Stracona bramka lekko podłamała dopingujących Ruch fanów, dając też mocnego kopa Legionistom. Zawodnicy gości starali się wyrównać, ale na przeszkodzie stawał im świetnie dysponowany tego dnia bramkarz miejscowych – Kuciak. Niewykorzystane przez „Niebieskich” sytuacje zemściły się w 83min, kiedy Ljuboja ustalił wynik meczu na 2:0 dla Legii.
Niestety Święta Wielkanocne w fotelu lidera spędzą Warszawianie, a Ruch, który „ucierpiał” jeszcze na wygranej Śląska z Bełchatowem, spadł na 3 miejsce w tabeli.
Fanatycy Ruchu przetrzymani zostali jeszcze ponad godzinę na terenie stadionu, a następnie znów na dwa razy odstawieni zostali na Dworzec Zachodni, aby udać się w drogę powrotną na Śląsk. Pociąg dotarł do Chorzowa bez opóźnień, chwilę po 22:00. Trasa minęła bez przygód.

 

Ryan