Relacja z meczu Ruch Chorzów – Górnik Zabrze 15.04.2012

16 kwietnia 2012, 11:30 | Autor:

12-13 tysięcy kibiców było świadkami emocjonującego pojedynku derbowego na Śląsku pomiędzy Ruchem a Górnikiem. W tej liczbie było 557 kibiców KSG (w tym 150 GKS) oraz ok. 220 Widzewiaków.

 

Derby, to mecz, który elektryzuje fanów obu drużyn już na długie tygodnie przed samym meczem. Ciśnienie wzrasta z każdym dniem, podnosi się aktywność w fan clubach, ultrasi gorączkowo przygotowują oprawę. Na tegoroczne derby przy Cichej 6 tak, jak na poprzednie, fani Górnika otrzymali 557 wejściówek, czyli nieco ponad regulaminowe 5% pojemności stadionu. Działacze z Chorzowa należą do tych bardziej pro-kibicowskich i niektóre ekipy (niekoniecznie przyjazne) otrzymują nawet 1000 biletów. Zabrzanie jednak, za wydarzenia sprzed lat, nie są mile widziani na Cichej (sam Ruch nie jeździ w ogóle na mecze do Zabrza), w związku z tym o dodatkowej puli nie mogło być mowy. Wobec zaistniałej sytuacji koalicja KSG&GKS, dla której taka liczbą jest zbyt małą, zapowiedzieli przyjazd w 2000 ludzi i wycieczkę pod kasy miejscowych.
Skończyło się na tym, że pociąg z „koalicją” wiózł na swoim pokładzie mniej niż 1000 gości. Niespodziewanie w odległości ok. 200m przed stacją „Chorzów-Batory” Górnik zatrzymał pociąg i w konkretnej liczbie „wysypał” się na ulicę w bliskim sąsiedztwie stadionu. Agresorzy wykorzystując element zaskoczenia poszli za ciosem i uzbrojeni w race, butelki i inny, drobny, sprzęt zaatakowali przebywających w tym czasie średnio nastawionych na starcie przypadkowych kibiców Ruchu. Większość z nich „zerwała się”, dla kilkunastu osób, które zdecydowały się postawić (głównie z pobliskich knajp), spotkanie z wrogiem zakończyło się małą porażką. Zanim do epicentrum wydarzeń dostała się główna grupa gospodarzy zainteresowana tematem, sytuację zdążyli uspokoić po zęby uzbrojeni milicjanci zaganiając gości z powrotem do pociągu. Dalszemu przemarszowi koalicji KSG&GKS towarzyszyły fruwające „gadżety” oraz wystrzały achtungów i gumek z milicyjnych shotgunów.

W końcu, na nieco ponad godzinę przed meczem, Zabrzanie zaczęli wchodzić na sektor gości. Ubrani byli niemal w całości na czarno i wywiesili tylko jedną flagę – „Torcida” – w kolorach przypominających bardziej barwy AS Roma niż Górnika, ale co kto lubi…Z okrzyków można wywnioskować, że w „klatce” zasiedli jedynie posiadacze biletów i części przyjezdnych nie dane było wejść na obiekt.

„Po drugiej stronie barykady” stopniowo zaczął się gromadzić niebieski tłum. Sprzedaż biletów biletów zakończono już na kilka dni przed meczem, bowiem wszystko rozeszło się w tempie błyskawicznym. Ostatecznie na trybunach znajdowało się ok. 12 tysięcy kibiców Ruchu, z czego w reszcie solidna liczba zasiliła młyn gospodarzy, który tego dnia prezentował się fantastycznie. Ubite trybuny, przygotowane oprawy, adrenalina wisząca w powietrzu. Czas zacząć 96 „Wielkie Derby Śląska”.

Od pierwszego gwizdka obie ekipy ruszyły z dopingiem. Patrząc z perspektywy środka trybuny głównej Górnicy byli słyszalni, jednak nie mięli oczywiście najmniejszych szans przebicia się przez śpiewy kilku tysięcy gospodarzy. Na boisku trwały wzajemne próby „wybadania” przeciwnika, a ofensywne akcje, jakie się z rzadka toczyły, zawierały zbyt małą liczbę atakujących piłkarzy. Skoro asekuracyjnie grające jedenastki nie dostarczały zbyt wielu emocji, za derbowe show wzięli się fanatycy zrzeszeni w grupie „Ultras Niebiescy”. Chorzowscy „malarze” oprawę meczu zaczęli od zaprezentowania na młynie czarnej sektorówki przedstawiającej klubowy herb. W okolicach 30min nastąpiła prezentacja głównej choreografii: na całej długości trybuny prostej wywieszono sporych rozmiarów transparent o treści: „BUDUJESZ, TRENUJESZ, URZĄDZASZ” z rysunkami kibica przerzucającego ciężary na siłowni, trenującego sztuki walki oraz finalnego dzieła w postaci „oprawienia” rywala z Zabrza. Wkrótce do transparentu dołączyła przykrywająca całą trybunę sektorówka przedstawiająca nazwę dawnej grupy „działającej” na Ruchu – Ekipy Remontowej. Całemu projektowi towarzyszyła cała masa pirotechniki: oldskulowe niebieskie i białe (klubowe barwy) świece dymne, race, stroboskopy oraz achtungi. Efekt na prawdę porywający.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, choć pozostał po niej spory niedosyt. Tuż przed jej końcem w idealnej, 100-procentowej, sytuacji znalazł się Łukasz Janoszka, jednak z odległości 2m trafił wprost w bramkarza!

Po przerwie drużyna gospodarzy zaczęła śmielej atakować bramkę przyjezdnych. Ci odpowiadali groźnymi, szybkimi kontrami i w końcu na boisku coś się ruszyło. Na trybunach natomiast działo się jeszcze więcej. Kibole Ruchu ponownie zaprezentowali czarną sektorówkę z „eRką”, tym razem w towarzystwie klimatycznych, czarnych świec dymnych. Kiedy materiał zjechał kilkudziesięciu zamaskowanych kiboli przebiegło się wzdłuż trybuny prostej, aby u jej końca odpalić race morskie i obrzucić nimi sektor gości. Większość „świeczek” z racji odległości nie dofrunęło do celu, ale kilka przeleciało na tyle blisko jedynej flagi Torcidy, że ta została natychmiast zdjęta z ogrodzenia. W odpowiedzi koalicja zabrzańsko-katowicka postanowiła opuścić swoje sektory i przedostać się do strefy buforowej, ale została odcięta na koronie stadionu przez ochronę. Po przeciwnej stronie „bufora” z płotem walczyli miejscowi, którym udało się w końcu wyłamać przęsło i wybiec na przeciw „Żabolom”. Kiedy grupa ok. 50 napastników zbliżyła się do „klatki” na mniej-więcej 10m niestety zabrakło zdecydowania po stronie gości. „Niebiescy” widząc nadciągające wsparcie „białych kasków” wycofali się z powrotem na swoje sektory. Wówczas znów obudził się Górnik i z obu stron trwała ponowna próba spotkania się. Zapały obu ekip ostudziło jednak pojawienie się w buforze oddziałów milicji, która ostrzelała chorzowian gumowymi pociskami. Prewencja skutecznie zablokowała obie strony, część mundurowych weszła też zabrzanom do sektora, ale obyło się bez pacyfikacji. Następnie doszło jeszcze do kilku incydentów w postaci fruwających kamieni i piro pomiędzy zwaśnionymi grupami. Przyjezdni obrzucali też stojących pod płotem milicjantów kawałkami krzesełek. Małą porcją wody niechcianych gości poczęstowała polewaczka, która wjechała na stadion od strony sektora rodzinnego.  „Niebiescy” w tym czasie nie omieszkali „pozdrowić” interweniujących funkcjonariuszy okrzykami „Zawsze i wszędzie…” oraz „Zostaw kibica…”. Na koniec na młynie urządzono pokaz piro pod postacią sporej ilości rac, co w połączeniu z zapadającym już powoli zmrokiem dał, jak zawsze, świetny efekt. „Świecidełkom” towarzyszyło małe płótno promujące ekipę Ruchu z Rudy Śląskiej – „NRŚL GANG”.

Na boisku, kiedy już wznowiono zawody, mimo coraz bardziej przygniatającej przewagi gospodarzy i kilku dogodnych sytuacji bramkowych, nie udało się strzelić tego jednego, upragnionego gola. Szkoda, bo w ostatniej minucie, piłkę meczową na głowie miał Wojtek Grzyb, ale pomocnik Ruchu minimalnie spudłował i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

„Niebieskich” na tym prestiżowym meczu wsparło nieco ponad dwustu kiboli łódzkiego Widzewa, którzy przywieźli ze sobą flagi Zgierza oraz Grudziądza oraz kilkunastu Elanowców. Na płotach oprócz flag kibole Ruchu wywiesili transparenty „ŚP. Remik i Rajmund, zawsze w naszej pamięci” (ku pamięci zamordowanych przez Górnik kibiców Ruchu), „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie – MAX MODELS – www.NiebieskiePiekary.pl” (riposta na zeszłoroczne fotomontaże wroga odnoście rozbieranych scen), „Laki, Maciuś, Chmielok – trzymajcie się!” (transparent dla kolegów z Rudy Śląskiej) oraz skierowane do rywala”Łowcy szczewskich sprinterek” + mini oprawa na sektorze przy strefie buforowej pod postacią transu „/Gang BanG” i strzałką skierowaną ku gościom i małego płótna przedstawiającego Barta Simpsona z „dwoma batami”. Dodatkowo od strony przyjezdnych wywieszono materiał stylizowany na jedną z flag KSG o treści: „Będziemy spie…lać aż do śmierci”.

Jeżeli chodzi o akcenty ultras, to ekipa KSgGKS nie zaprezentowała dosłownie NIC.

To na tyle jeżeli chodzi o gorące, śląskie derby. Nie znane są jeszcze konsekwencje okołomeczowych wydarzeń, ale z pewnością ich nie zabraknie. Obu stronom pozostaje życzyć jak najmniejszej ilości niespodziewanych wizyt o 6:00 rano!

Kończąc relację z 96 „Wielkich Derbów Śląska” redakcja WidzewToMy.net, serdecznie pozdrawiając redaktorów „Gazety Wyborczej” i resztę szukających taniej sensacji „dziennikarzy”, uprzejmie informuje, że serwis widzewskich fanatyków nie ma na celu promowania chuligańskich zachowań oraz nawoływania do agresji. Zamieszczona powyżej relacja jest jedynie zbiorem faktów i opisów, jakie miały miejsce 15 kwietnia 2012 w Chorzowie.

Ryan