S. Majak: „W każdym zespole zdarzają się wahania formy”

30 listopada 2018, 13:28 | Autor:

Sokół Aleksandrów Łódzki po rundzie jesiennej pewnie prowadzi w tabeli III ligi. W zespole gra Michał Miller, ale po świetnym debiucie nie prezentuje pełni swoich możliwości. O nim, ale też o słabszej formie Widzewa, porozmawialiśmy z trenerem aleksandrowian, Sławomirem Majakiem.

– Runda jesienna udała się Sokołowi chyba lepiej niż ktokolwiek mógł przypuszczać.

– Chyba nikt nie spodziewał się tak dobrego rezultatu, zwłaszcza po takich ubytkach kadrowych. Wynik cieszy, ale wiemy też, jak dużo jeszcze pracy przed nami i nie popadamy w huraoptymizm. Mamy przed sobą siedemnaście ciężkich spotkań.

– Wiele meczów wygraliście bardzo skromnie, jedną bramką. Z drugiej strony, straciliście tylko dwanaście goli. Defensywna taktyka przyniosła efekt?

– W większości meczów staraliśmy się grać w niskiej obronie. Było to celowe, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że z żadnym przeciwnikiem nie możemy sobie pozwolić na otwartą grę. Wyniki nas bronią, a dwanaście straconych bramek to nie jest dużo, zwłaszcza że chyba tylko jeden zespół w III lidze stracił ich mniej. Może nie strzelaliśmy zbyt dużo goli, ale te, które padały, dawały nam pewność siebie. Nie wygrywaliśmy przekonująco, jednak liczy się końcowy efekt i z niego się cieszymy.

– Prawdziwą rewelacją rozgrywek jest Dawid Cempa.

– Tak naprawdę, każdy z tych chłopaków jest cichym bohaterem. Nikt nie myślał, że będzie to tak dobrze funkcjonowało. Zespół po poprzednim sezonie przeszedł duże zmiany i nie było wiadomo, czy to odpali. Udało się od początku gromadzić punkty, ponieśliśmy co prawda dwie porażki, z Legionovią i Legią II, one bolą, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że nie da się wszystkiego wygrać.

– Wymarzony debiut w Sokole miał Michał Miller, ale później dość mocno obniżył loty.

– Michał w pierwszym meczu po przyjściu z Widzewa miał wejście smoka, strzelił dwie bramki z Bronią Radom. Wciąż nie jest jednak do końca w swojej formie, a najlepiej świadczą o tym statystyki. Tylko trzy gole to zdecydowanie za mało jak na jego umiejętności. Ja go znam z tej drugiej strony, gdy potrafi dać drużynie dużo większą jakość. W trakcie rundy Michał borykał się z drobnym urazem mięśnia przywodziciela i to mu też nie ułatwiało gry. Mam nadzieję, że jeżeli przepracuje zimę bez żadnego urazu, to będzie tym samym zawodnikiem, co w Drwęcy.

– Z pańskich słów można wywnioskować, że już na pewno Miller zostanie na wiosnę w Sokole.

– Oczywiście, jest zapis w umowie, że Widzew może go cofnąć w przerwie zimowej. Nie wiem jak na to będą patrzeć prezes Klementowski i trener Mroczkowski, jednak dla mnie byłoby to duże osłabienie. Myślę, że na rozmowy między klubami przyjdzie czas, ale nic nie wskazuje na to, żeby Michał wrócił do Łodzi.

– Gdy rozmawialiśmy latem, mówił pan, że Miller powinien grać w ataku. Tymczasem w Sokole często wystawiał go pan na lewym skrzydle.

– Okoliczności mnie trochę do tego zmusiły. Uważam, że idealne ustawienie dla Sokoła to 4-2-3-1 i w tym układzie, przy tak dobrej formie Dawida Cempy, nie chciałem psuć harmonii w zespole. Dlatego Michał musiał zejść na lewą stronę. To nie jest dla niego nowa pozycja, bo grał na niej i w Drwęcy, i w Widzewie. Oczywiście, to jest mniejszy atut, jeżeli chodzi o siłę ofensywną w środku boiska, ale Michał daje nam dużo na skrzydle.

– Jesteście jednym z głównych faworytów do awansu do II ligi. Na spotkanie z Widzewem chyba pan tam jednak nie liczy?

– Zniżka formy Widzewa powoduje, że w szeregi i zarządu, i kibiców wkradło się lekkie zaniepokojenie. Trener Mroczkowski jest jednak na tyle doświadczonym szkoleniowcem, że znajdzie na to sposób i miejmy nadzieję, że potwierdzi to już w sobotnim meczu ze Stalą. To zwycięstwo jest bardzo potrzebne, żeby odeprzeć ataki innych zespołów. Tę ekipę stać na awans i ja w to głęboko wierzę. Nie poluję na posadę trenera Widzewa, więc skupiam się na pracy w Sokole. (śmiech)

– Śledzi pan Widzew na bieżąco. Co się zacięło w tej drużynie w listopadzie? Czy to pokłosie meczu w Grudziądzu?

– W minimalnym stopniu na pewno się to przełożyło, bo nie można przegrać wygranego meczu, a tak się wtedy stało. W każdym zespole zdarzają się wahania formy, mamy przykład nawet z naszego, III-ligowego podwórka. Lechia Tomaszów Mazowiecki w ostatnich czterech spotkaniach zdobyła jeden punkt i nie strzeliła ani jednej bramki, a wcześniej wygrała siedem razy z rzędu. Takie wahania mogą się zdarzać, wtedy jest zadyszka, dużo się o tym pisze, wkrada się nerwowa atmosfera. Myślę, że trener Mroczkowski nie w takich klubach i nie na takim poziomie pracował, żeby sobie z tym nie poradzić.

– Pierwsze ruchy kadrowe w łódzkiej drużynie już za nami. Zima w Widzewie będzie gorąca?

– Jeżeli brane pod uwagę jest to, że Widzew ma awansować do I ligi, a nie wyobrażam sobie innej opcji, to lepiej byłoby robić te roszady już teraz. Latem przerwa jest dużo krótsza. Jeśli trener Mroczkowski zdecyduje się na zmiany personalne, to zrobi je zimą, żeby ten zespół zaczął ogrywać się już w rundzie wiosennej. Wtedy widzewiacy będą optymalnie przygotowani po ewentualnym awansie do I ligi.

Rozmawiał Kamil

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Znany
5 lat temu

Jutro dla niektórych to może być ostatni mecz, żeby udowodnić swoją wartość dla zespołu.

Mar
5 lat temu

Czemu mam wrazenie, ze nagle sokol „zlapie zadyszke” i zwolni miejsce do 2 ligi polonii?

Kuba
5 lat temu

W jakich klubach jak nie takich pracował trener Mroczkowski?? To jest Widzew

Merrid
Odpowiedź do  Kuba
5 lat temu

To samo miałem napisać… Że tak zażartuję co Pan Sławomir MAJACZY :)

4
0
Would love your thoughts, please comment.x