Urodziny Ulricha Borowki i Marcina Zająca

19 maja 2024, 12:03 | Autor:

W dniu dzisiejszym świeczki na torcie będą mieli okazję zdmuchnąć dwaj byli piłkarze Widzewa. Urodziny obchodzą bowiem Ulrich Borowka oraz Marcin Zając. Z tej okazji składamy im życzenia zdrowia oraz wszelkiej pomyślności!

Borowka urodził się 19 maja 1962 roku w niemieckiej miejscowości Menden. Jako junior zwiedził kilka mniej znanych zespołów, po czym w 1980 roku trafił do Borussii Monchengladbach. Z czasem przebił się do pierwszej drużyny i zaczął odgrywać w niej coraz większą rolę. Po sześciu latach obrońca przeniósł się do Werderu Brema i w premierowym sezonie od razu sięgnął po mistrzostwo Niemiec.

Wyczyn ten powtórzył jeszcze w rozgrywkach 1992/1993, dokładając do tego dwa Puchary Niemiec, wygrane z bremeńczykami. Największym sukcesem było jednak sięgnięcie z Werderem po Puchar Zdobywców Pucharów. Z kolei na arenie międzynarodowej Borowka dotarł z reprezentacją swojego kraju do półfinału Mistrzostw Europy w 1988 roku, przegrywając walkę o finał z Holendrami. Defensor zagrał na tym turnieju w czterech spotkaniach.

Gdy w przerwie zimowej sezonu 1996/1997 został sprowadzony przez Widzew, wywołało to olbrzymie poruszenie. W polskiej lidze nie było bowiem dotąd zagranicznego piłkarza o takim CV. Olbrzymie nadzieje kibiców, że w zespole pojawiła się wybitna postać piłkarska szybko zmieniły się jednak w jeszcze większe rozczarowanie. Ulrich Borowka miał bowiem skłonność do imprezowania i futbol był ostatnią rzeczą, na jakiej koncentrował się podczas pobytu w Łodzi. Wolał nocne kluby. Jego pobyt nie mógł się więc zakończyć inaczej, jak klapą. Niemiec wystąpił zaledwie w ośmiu ligowych i dwóch pucharowych meczach, ale na koniec rozgrywek – było, nie było – został jednym z mistrzów Polski i założył na szyję złoty medal. Później wrócił do ojczyzny i dokończył karierę w mniejszych klubach.

Można powiedzieć, że o 13 lat młodszy Zając jest całkowitym przeciwieństwem Borowki. Nie ma tak imponującego piłkarskiego dorobku, natomiast od zawsze słynął z żelaznej kondycji i długo po zakończeniu kariery utrzymuje swoje ciało w doskonałej formie. „Zajączek” urodził się 19 maja 1975 roku w Łodzi. Jest wychowankiem Startu, w którym występował przez cztery lata, jeśli chodzi o dorosły futbol.

Na Piłsudskiego przeniósł się pół roku przed Borowką – przed rozpoczęciem sezonu 1996/1997. Po Mirosławie Szymkowiaku był najmłodszym zawodnikiem Widzewa w kadrze drużyny w rozgrywkach Ligi Mistrzów, w których zadebiutował w domowym spotkaniu z Atletico Madryt (1:4). W lidze Zając wystąpił w dziewiętnastu meczach, strzelił jednego gola i na koniec kampanii cieszył się mistrzowskim tytułem. Dwa lata później znów miał okazję powalczyć o Champions League, gdy widzewiacy zastępowali zawieszoną Wisłę Kraków. Nie sprostali jednak Fiorentinie i trafili do Pucharu UEFA. Już jako napastnik (wcześniej był najczęściej skrzydłowym), „Zajączek” zagrał w ostatnim jak dotąd meczu łodzian na arenie europejskiej, w Monako.

Zając występował w czerwono-biało-czerwonych barwach do 2002 roku. Później przeniósł się do rosnącej w siłę Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, w której spędził cztery lata. Następnie grał w… Lechu Poznań, czyli dzisiejszym rywalu łodzian oraz w Ruchu Chorzów, ale żadnych trofeów z tymi klubami nie zdobył. Karierę kończył w skierniewickich klubach.

Obu solenizantom życzymy wszystkiego najlepszego!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Oksymoron
2 miesięcy temu

Uli po spozyciu prezentowalby sie o niebo lepiej od tego dzisiejszego i w dodatku trzezwego szrotu.

a casu ad casum
2 miesięcy temu

Poprawcie grafikę, ponieważ jest błąd w imieniu Borowki.
Literówka.

Mietek
2 miesięcy temu

Coś nam Ci niemieccy magicy nie leżą najpierw on teraz Kerk tak czy owak sto lat

Grzesiek
Odpowiedź do  Mietek
2 miesięcy temu

To nie był żaden „niemiecki magik” Kolego, tylko jeden z trzech do tej pory (obok Demianienki i Podolskiego) piłkarzy z najlepszym cv, jaki trafił do polskiej ligi. A że się stoczył podczas swojej kariery, to już inny temat… Borowka pierwszy raz zetknął się z Widzewem, gdy wyeliminowaliśmy jego Borussię MG z Pucharu UEFA 12 lat wcześniej, grając w tym dwumeczu. Podobno dziś już nie pije, pracuje gdzieś w marketingu i pomaga innym wyjść z nałogu. A jego pobyt w Widzewie był ponoć pierwszym krokiem do wyjścia na prostą, za co podziękował… Prezesowi Grajewskiemu, który wiedzieć miał o jego problemach, sprowadzając… Czytaj więcej »

4
0
Would love your thoughts, please comment.x