Wywiad z prezydent Łodzi ws stadionu dla Widzewa

2 kwietnia 2013, 15:04 | Autor:
Prezentujemy wywiad o stadionowych inwestycjach z prezydent Łodzi – Hanną Zdanowską. Rozmawiał Marek Kondraciuk z Dziennika Łódzkiego:
zdanowska

Problem łódzkich stadionów wciąż irytuje. Nie tylko nie została jeszcze wbita symboliczna pierwsza łopata, ale nadal dyskusje rozpala problem: jeden stadion, czy dwa?
Ostateczna decyzja zapadnie w najbliższych dniach. Wkrótce ponownie spotkam się z przedstawicielami ŁKS i Widzewa. Wciąż ścierają się dwie koncepcje. Kluby mają jasne stanowisko: każdy chciałby mieć – co zrozumiałe – swój obiekt, który byłby jego sportowym domem. Wielu zwolenników ma jednak koncepcja jednego stadionu. Rozważamy ją także. Analizowaliśmy możliwe lokalizacje na jeden stadion, na terenie neutralnym. Okazało się, że z różnych względów nie ma takiego miejsca. Szanse na odzyskanie terenu Startu są małe.

Jesteśmy podczas sporu sądowego, ale wszystko wskazuje na to, że klub się uwłaszczy. Z kolei Orzeł ma kilka działek, które mają nieuregulowany stan prawny. I tam stadion jest także wykluczony. Podaję te dwa przykłady, bo to media co jakiś czas twierdzą, że to idealne miejsca na stadion. A tak nie jest. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że nie ma w granicach administracyjnych miasta odpowiedniego terenu pod taką inwestycję.

Dyrektor SMS im. Kazimierza Górskiego wystąpił z pomysłem, aby wybudować stadion na terenie dawnych zakładów Karola Scheiblera, a później Uniontexu, od lat nieczynnych. To zła idea?
To raczej nierealne. Myślę, że nikt by nie pozwolił wybudować tam stadionu. Konserwator zabytków z pewnością nie wyraziłby zgody, nie mówiąc już o protestach okolicznych mieszkańców.

W dużych miastach coraz częściej buduje się stadiony na obrzeżach. U nas nie można?
Naprawdę dokładnie przyjrzałam się, czym dysponujemy jako miasto, zanim podjęłam jakąkolwiek decyzję o stadionach. Z kilku powodów stadionu nie można wybudować na Brusie, który kupiliśmy od Agencji Mienia Wojskowego. Po pierwsze – warunek był taki, że tam nie powstaną obiekty wielkogabarytowe, bo to ma być teren zielony. Musielibyśmy więc zwrócić do Agencji ulgę, około 70 milionów, którą dostaliśmy, bo taki jest zapis w umowie. Po drugie, w tym rejonie cały czas trwają prace związane z poszukiwaniem miejsc kaźni i pochówku ofiar hitlerowców. Mamy podpisaną w tej sprawie umowę z Uniwersytetem Łódzkim i te badania są w toku. Po trzecie wreszcie, tam nie ma infrastruktury drogowej, której wybudowanie pociągnęłoby kosmiczne koszty. Nie ma tam też infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, energetycznej i cieplnej. To są więc dziesiątki, jeśli nie setki milionów kolejnych wydatków. Inne tereny, na których zmieściłby się stadion, to są tereny prywatne. A więc kolejne miliony wydanych na grunt i nakłady w infrastrukturę podczas gdy – przypominam – miasto ma grunty przygotowane pod budowę stadionów przy alei Unii i Piłsudskiego.

Zwolennicy koncepcji jednego stadionu podnoszą, że byłby jednak tańszy.
Po pierwsze Łódź na budowę obu stadionów zarezerwowała kwotę, za którą inne miasta budowały jeden. Po drugie i tak musimy wydać pieniądze na modernizację już istniejących obiektów przy al. Unii i Piłsudskiego, bo wkrótce albo komuś zrobi się krzywda albo trzeba będzie je rozebrać. Jedno i drugie rozwiązanie jest bardzo drogie. Jeśli podliczymy wszystkie koszty, zwłaszcza ewentualnej rozbiórki starych obiektów, to wybudowanie jednego stadionu w nowym miejscu jest droższe niż budowa dwóch, w lokalizacjach które są do tego przygotowane.

Czy Łódź w ogóle stać na dwa stadiony?
Uważam, że szybkie wybudowanie dwóch małych stadionów jest realne. Czyli na dwa 15-tysięczne obiekty naprawdę nas stać. To daje szansę, że oba łódzkie zasłużone kluby będą mogły spokojnie rozwijać swoje drużyny. Będą miały swoją bazę szkoleniową, bo w rejonie obiektów są przewidziane również boiska treningowe. Można tam szkolić młodzież. I to rozwiązanie mówiąc kolokwialnie „spina się finansowo”.

Kiedy więc realnie powstanie zdaniem Pani prezydent stadion miejski, w historycznym miejscu ŁKS?
Czekam na przetarg. Procedura jego przygotowania jest już na ukończeniu. Mamy prawomocne pozwolenia na budowę i hali i stadionu, więc jest tylko kwestia rozpisania przetargu i zwycięzca od razu wchodzi na plac budowy. Myślę, że rozstrzygnięcie może być pod koniec maja, dwa tygodnie potrzeba na ewentualne odwołania, tydzień na przejrzenie wniosków, czyli w końcówce czerwca powinniśmy mieć wykonawcę. Później nastąpiłoby przygotowanie robót, jeśli będzie to sprawna firma, to może późną jesienią będzie stan zamknięty. Najważniejsze, żeby zdążyć przed zimą z pracami podziemnymi. Chcemy oczywiście znaleźć taką firmę, która doprojektuje czwartą trybunę, w której znajdzie się hotel. Na świecie takie koncepcje hoteli, niekoniecznie o najwyższym standardzie, przy stadionach sprawdzają się. Według mojej oceny stadion będzie gotowy w końcówce 2014 roku, a hala wcześniej, do maja przyszłego roku.

A co będzie, jeśli ŁKS upadnie?
No, to jest problem najgorszy. Największym błędem miasta było sztuczne podtrzymywanie przy życiu zadłużonego organizmu. Gdyby ŁKS upadł 3 lata temu, to teraz spokojnie byłby w pierwszej lidze i systematycznie budował swoją drogę do ekstraklasy. A tak, powstały perturbacje, które dla wszystkich w Łodzi są dyskomfortem. Przy wzroście zadłużenia, przy innych problemach, a przede wszystkim przy braku stadionu sytuacja klubu stała się arcytrudna. Stadion jest wyznacznikiem tego, czy drużyna może się rozwijać. Kiedy nie ma stadionu, to szanse pozyskania inwestorów są znikome. Bo kto chce się pokazywać w takiej przestrzeni? To nie jest ani honor, ani interes.

Widzew rozważa podobno ewentualność wyprowadzki z Łodzi?
Widzew jest nierozerwalnie związany z Łodzią. Nie wierzę w możliwość przeniesienia Widzewa. Co to miałoby dać? Kibice nie będą jeździć do innego miasta. Ten wariant przerabiała nie tak dawno Polonia i co? Nadal gra w Warszawie przy Konwiktorskiej. Ja przestaję już reagować na tego typu zastraszanie.

Widzew chce mieć stadion duży, na 32 tysiące miejsc. Ma szansę?
Duże stadiony generują nowe problemy. Wystarczy popatrzeć, co się dzieje w Gdańsku, we Wrocławiu, jak koszty wpędzają w kłopoty samorządy. Tamte stadiony nie zapełniają się. Duża frekwencja jest na Legii, ale ciekawe jaka byłaby, gdyby zespół plasował się niżej w tabeli niż obecnie, kiedy jest głównym kandydatem na mistrza Polski. Śląsk nawet kiedy sięgał po mistrzostwo kraju nie zapełniał trybun. Lechia gra w górnej połówce tabeli, a jednak wiele sektorów widowni świeci pustkami. W Cannes rozmawialiśmy z inwestorem, szwajcarską firmą, która ma 75-letnią tradycję w budowaniu stadionów w systemie partnerstwa. Budują obiekty sportowe w całej Europie. Po analizie parametrów, które im przedstawiłam powiedzieli mi otwarcie: 15 tysięczny obiekt jest opłacalny i oni są w stanie taki stadion wybudować w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego. Według Szwajcarów budowa 30-tysięcznika jest po prostu nieopłacalna.

Sytuacja ze stadionem Widzewa wydaje się patowa.
Wystąpiłam do Widzewa z zapytaniem: co władze klubu zamierzają w kwestii stadionu? Zgodnie z prośbą klubu miasto przejęło obiekt przy al. Piłsudskiego. Staramy się dostosowywać go do rozgrywek ekstraklasy. Oczekuję natomiast od klubu decyzji, co w sytuacji, kiedy nie ma chętnego partnera do wybudowania stadionu 32-tysięcznego? Jakim cudem miałby powstać ten obiekt, gdyby miasto tylko przekazało grunt? Pogdybajmy jednak dalej: załóżmy, że daliśmy grunt Widzewowi, no i co dalej? Skoro nie przystąpił do partnerstwa, w którym miasto daje 100 milionów i 27 milionów na układ drogowy, to mam rozumieć, że wybuduje sam, z własnych pieniędzy? W to już chyba nawet kibice Widzewa nie wierzą. W tej chwili czekam na decyzję zarządu Widzewa, czy rewitalizujemy ten stadion, czy budujemy nowy, 15-tysięczny obiekt.

Czy sprawa ruszy się, jeśli Widzew odpowie na przykład tak: chcemy 15 tysięczny stadion?
Oczywiście! Natychmiast rozpisujemy przetarg. Mamy pieniądze w budżecie, mamy w wieloletniej prognozie finansowej i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozpocząć prace. Czekam na jakąkolwiek decyzję w tej sprawie. Umówiliśmy się, że po świętach obie strony przedstawią swoje stanowisko i mam nadzieję, że spotkanie zaowocuje optymalnym rozwiązaniem.

A jeśli Widzew będzie się upierać przy dużym obiekcie?
Stadionu 32-tysięcznego za kilkaset milionów złotych nie zbuduję. Nie ma szans, bo nie mamy takich środków. Jeżeli kiedyś dożyjemy tych czasów, że Widzew będzie potęgą europejską to, mam nadzieję, miasto będzie wówczas na tyle zasobne, że zdoła przebudować ten stadion. W sensie technologicznym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozbudować trybuny. Tak, jak się składa trybuny, tak samo można je rozbudowywać. W Klagenfurcie, ze stadionu 30-tysięcznego, wybudowanego na Euro 2008, zrobiono znacznie mniejszy, 12-tysięczny, odpowiedni do potrzeb miasta i możliwości utrzymania. Dziś już coraz rzadziej buduje się duże stadiony.

źródło: DziennikLodzki.pl