Z. Boniek: „Cacek wybrał drogę śmierci naturalnej”

30 czerwca 2015, 16:27 | Autor:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zawirowania wokół Widzewa interesują nie tylko jego kibiców i lokalną społeczność, ale całą futbolową Polskę. Żywo tematem interesuje się m.in. Zbigniew Boniek, i jako Prezes PZPN i prywatnie, jako widzewiak z krwi i kości. Na temat bieżących wydarzeń rozmawiał on z Dariuszem Postolskim z „Radio Łódź”.

Wczoraj na Twitterze Boniek napisał, że Widzew nie chce grać w II lidze. W rozmowie z Postolskim rozwijał tą myśl. „Widzew ma kilka problemów. Przede wszystkim postępowanie układowe, zamienione w likwidacyjne. Komisja Licencyjna przymknęła na to oko, wiedząc, że wyrok jest nieprawomocny. Jest jednak obawa, że decyzja sądu się nie zmieni i wtedy klub straci definitywnie licencję” – mówił. „Druga sprawa, to mieli w klubie wykonać pewne ruchy do dzisiaj, ale widać, że tych ruchów nie ma. Nie ma chęci startu w II lidze, bo gdyby była, to spłaciliby te zaległości i ratę układu. To przykre” – dodawał.

Prezes PZPN, proszony o ocenę wydarzeń, odpowiadał: „Nie mam kontaktu z Panem Cackiem, nie rozmawiamy ze sobą. Patrzę na to z boku, z lekkim zażenowaniem. Słyszę, że Pan Cacek wydał 60 milionów i zastanawiam się, jak można było tyle wydać i doprowadzić do tego, że sytuacja jest, jaka jest. Absolutnie sobie z tym nie poradzili i mam wrażenie, że właściciele nie chcą już wydawać pieniędzy. Wolą, by to się zakończyło, zamiast spłacać to, co mają do spłacenia. Boją się, że wyrzucą pieniądze, jeśli sąd nie zmieni decyzji co do upadłości. Wybrali drogę śmierci naturalnej”

Jedna z ikon Widzewa wskazywała na błędy w organizacji klubu za rządów Sylwestra Cacka. „Boli mnie to, co słyszę. Sprzedałem akcje po cenie nominalnej, a nie za kilkadziesiąt milionów złotych. Do transakcji doszło, bo wydawało się, że Pan Cacek jest gwarantem, że ma ideę i możliwości finansowe. Jak przyszedłem do Widzewa, to był on w jeszcze gorszej sytuacji, niż dzisiaj. Wyprowadziliśmy go na prostą i weszliśmy do ekstraklasy mając 5-6 pracowników. Później pojawił się Pan Cacek i nastąpiło wielkie przewartościowanie. Było wielu ludzi, każdy jeździł swoim samochodem. Nie tak to powinno wyglądać” – stwierdził Boniek. „Pan Cacek miał potencjał finansowy, ale może zjadła go pycha? Potraktowano Widzew, jak drogą zabawkę. Bez planu, doświadczenia i umiejętności. Nie umieli dobrać piłkarzy i przede wszystkim nie umieli żyć z łódzką społecznością. To rzecz najbardziej karygodna! Jeśli wchodzę do jakiegoś środowiska, to muszę znaleźć z nim wspólny język” – dodawał na antenie „Radio Łódź”

Popularny „Zibi” przestrzegał też łódzkie środowisko, jak wielka praca czeka ich przy odbudowaniu struktur Widzewa. „Teraz przypatrujemy się śmierci Widzewa, ale on tak naprawdę nie zginie, nawet jak przez 5 lat będzie w tzw. czarnej dziurze. Nie wystarczy, że patriotyczną akcją piętnastu biznesmenów raz w roku wyłoży na stół po 30 tys. zł. Potrzeba kogoś poważnego, kto ma chęć, pieniądze i pomysł, jak z tych pieniędzy skorzystać, szkolić i zarabiać na sprzedaży zawodników. Z drugiej strony, jeżeli ktoś w życiu się dorobił, to dlaczego ma wydawać pieniądze na klub, a nie na przykład na swoją rodzinę? Łódź musi się nad tym zastanowić, bo z miasta lat 80 i 90 przeradza się w takie, które nie ma futbolu” – zauważył Zbigniew Boniek.