A. Topolski: „Widzew ma wszystkie atuty, aby bawić się z zespołami II ligi”
13 września 2018, 19:57 | Autor: Bercik
Doświadczony trener przejął drużynę Błękitnych przed rozpoczęciem bieżącego sezonu. Mierzył się z łódzkim klubem jako szkoleniowiec Stilonu Gorzów Wielkopolski. Jakie ma założenia na ten sezon i co jeszcze powiedział nam Adam Topolski?
– Gdy przejmował pan zespół Błękitnych, kadra była nieliczna. Udało poskładać się te klocki?
– Było bardzo trudno, ale udało się. Krótki okres przygotowawczy, postawiliśmy na piłkarzy, którzy przyjmowali nasze warunki. Są to piłkarze o niedużych nazwiskach, ale byli chętni do rozmowy.
– Przejął pan zespół po trenerze Kapuścińskim, który w Stargardzie zrobił bardzo dobry wynik.
– Wszyscy pamiętamy, jak Błękitni grali w Pucharze Polski z Lechem Poznań. Tamten etap drużyny się skończył, zostało czterech zawodników z tamtego składu, więc nie ma o czym mówić.
– Jakie dostał pan cele na ten sezon od zarządu Błękitnych?
– Utrzymanie i poprawa gry. Idzie ciężko, w tym budżecie nie możemy sobie pozwolić na żadnych piłkarzy o dużych nazwiskach, bo każdy żądał dużych pieniędzy. Postawiliśmy na tych, którzy chcą się rozwijać i grać w Błękitnych. Cel jest jeden. Utrzymanie.
– W waszej kadrze jest reprezentant Polski oraz zawodnik z przeszłością w Ruchu Chorzów.
– Całe szczęście, że takie dwie postacie się trafiły. Mateusz Kwiatkowski pochodzi ze Szczecinka, więc miał tutaj blisko. Fajnie, że do nas przyszedł. Jest to zawodnik, który ma za sobą występy w Ruchu. Myślę, że chce się pokazać i ponownie trafić wyżej. Błażej Starzycki natomiast to nasz wychowanek, ale był w Pogoni. Zamiast piłki juniorskiej w Szczecinie wybrał pierwszy skład w Błękitnych.
– Jako trener pracował pan w wielu klubach, m.in. Zawiszy Bydgoszcz czy Lechu Poznań. Ostatnio natomiast w niższych ligach.
– Ja dość długo utrzymywałem się na tym wysokim etapie, bo był Zawisza, Lech, Zagłębie Lubin, ŁKS Łódź i inne kluby. Ponad 80 spotkań w ekstraklasie poprowadziłem. To dość dużo. Wprowadzałem też zespoły z niższych lig, jak Tur Turek z trzeciej ligi do pierwszej. Sukcesów trochę było. Należy też patrzeć, z perspektywy trenera, ilu zawodników spod jego władzy poszło wyżej czy trafiło do kadry. A „piłka na dole” – pewien okres zawsze się kończy. Trener, który starzeje się, odchodzi, ale chciałem być wygodny. Potrzebowała mnie rodzina, pojawiły się wnuki. Przyjąłem propozycję Błękitnych i na razie jestem tutaj.
– Tak przy okazji, co słychać u pańskiego syna, Davida?
– Jako młody chłopak zapowiadał się bardzo ciekawie, szedł w górę. Jak w przypadku piłkarzy, kontuzje wyeliminowały go dokładnie wtedy, kiedy się najlepiej zapowiadał. W Lechu złapał kontuzję więzadła krzyżowego, później jeszcze jedna kontuzja, znów więzadła, potem zerwanie obojczyka. Później grał w niższych ligach, trochę w Turku grał. W wieku 30 lat zakończył karierę, poszedł inną drogą, jest w swoim biznesie. Założył rodzinę.
– Ostatnio miał pan kontakt z Widzewem jako szkoleniowiec Stilonu Gorzów Wielkopolski, 8 lat temu.
– Wtedy Stilon za mojej kadencji uratowałem przed spadkiem. Kilku zawodników z tamtego składu grało później w Ekstraklasie, jak Drozdowicz, Piątkowski czy Traore. To była plejada chłopaków. Tamten Stilon to był dobry zespół. Dowodem był remis u siebie z Widzewem 0:0 i nikła przegrana w Łodzi, tylko 2:0. Widzew wtedy powracał na salony.
– Cieszycie się na przyjazd do Łodzi? Duży stadion, pełne trybuny.
– Zawodnicy sami są ciekawi, ja też, tego meczu. Nie zawsze gra się w drugiej lidze przy takiej publice. Tutaj 16 tysięcy ludzi, światła – dla niektórych to bajka. Cieszymy się, że jedziemy, ale z obawą, czy wytrzymają presję. Są to młodzi zawodnicy, którzy jeszcze nie grali w takich warunkach. Presja jest.
– Ale taki Znicz Pruszków urwał punkty w Łodzi.
– Wszystko jest w piłce możliwe. Taki Znicz ma w swoim zespole piłkarzy, który grali na różnych poziomach. Ja mam w swojej kadrze graczy, dla których druga liga to najwyższy poziom. Niejeden będzie chciał wyżej grać, bo mają ku temu predyspozycje. Ale jeszcze trzeba się uczyć rozumu i obycia. Ja jak wchodziłem jako młody chłopak do Legii, to trema zawsze jest, ale puszcza po pewnym czasie.
– Wam akurat w Pruszkowie udało się wygrać.
– Zagraliśmy tam bardzo dobry mecz. Pruszków to nie Widzew. Widzew ma wszystkie atuty w ręku, aby bawić się z zespołami z drugiej ligi. Tak do tego trzeba podchodzić. Ja mam problem z odnową biologiczną, u was tego nie ma. Mam problem z masażystą, u was jest sztab ludzi. Nieporównywalne. Co nie znaczy, że my się boimy, jedziemy zagrać dobry mecz.
– Problemem w waszej drużynie mogą być również dalekie podróże.
– To jest to, co nas najbardziej dotyka. Mimo, że jedzie się dzień przed meczem, to nie uniknie się zmęczenia. Trzeba się wyspać, ale to zostaje w nogach. A jeszcze trzeba znaleźć odpowiednie środki w budżecie.
Rozmawiał Bercik
Foto: ks-unia.futbolowo.pl





Górnik Zabrze
Wisła Płock
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Lech Poznań
Korona Kielce
Raków Częstochowa
Radomiak Radom
Zagłębie Lubin
Legia Warszawa
Widzew Łódź
GKS Katowice
Pogoń Szczecin
Motor Lublin
Arka Gdynia
Lechia Gdańsk
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice 
Legia II Warszawa
Ząbkovia Ząbki
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
Widzew II Łódź
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
KS CK Troszyn
GKS Bełchatów
Jagiellonia II Białystok
GKS Wikielec
KS Wasilków
Mławianka Mława
Znicz Biała Piska
Jeżeli ktoś zainteresowany to mam kod do oddania na B6 – 778548682
Miłego meczu :)
Kod wykorzystany dla znajomego. Dzięki bardzo. RTS!
Spoko gościu sie wydaje
Mam wrażenie że Błękitni przyjeżdzają na Widzew po najmniejszy wymiar kary. Przynajmniej tak wynika z słów trenera.
zdejmuje presję z piłkarzy
Dlaczego mój wpis o tym, że Topolski to żaden spoko koleś tylko były gracz cwelgii wwa i trener ap polesie zniknął??
Nie znam przyczyn usunięcia twojego poprzedniego komentarza, aczkolwiek nie popadajmy jakąś paranoję, nie każdy musi kibicować Widzewowi, a fakt iż grał dla Legii wcale nie jest równoznaczny z tym że jej kibicował.