Echa sędziowskich kontrowersji: Przeprosiny Pawłowskiego i buta Kaźmierczaka

Drużynie Widzewa nie udało się przedłużenie do trzech serii ligowych zwycięstw. Przegrali ze Śląskiem Wrocław, ale też częściowo z sędziami, co wywołało dużo emocji. W ostatnich godzinach mieliśmy ciąg dalszy sobotniej afery.

Łodzianie przystępowali do spotkania na Dolnym Śląsku wyraźnie osłabieni i zmęczeni. Mimo to potrafili postawić się kandydatowi do mistrzostwa, będąc nawet odrobinę lepszym zespołem w pierwszej połowie. „Na boisku nie było widać różnicy punktowej, jaka jest między nami a Śląskiem w tabeli” – trafnie podsumował zawody Rafał Gikiewicz. Nawiązanie równej walki ze Śląskiem z pewnością jest pozytywnym sygnałem, ale nie zmienia to faktu, że wrocławska wyprawa nie przyniosła nawet jednego punktu. Mogłoby być inaczej, gdyby spotkanie było sędziowane rzetelniej, tymczasem trzy dni po skandalu w Krakowie z udziałem arbitra Damiana Kosa, widzewiakom znów towarzyszyło poczucie niesprawiedliwości.

Wyraz swojego niezadowolenia najmocniej dał Bartłomiej Pawłowski. Jak już pisaliśmy, kapitan nie przebierał w słowach i wprost zarzucił całemu środowisku sędziowskiemu znaczny wpływ na odpadnięcie z Pucharu Polski i porażkę w Ekstraklasie jego drużyny. Później Pawłowski nieco się zreflektował. Oceny tego, co zaprezentowali rozjemcy obu meczów, co prawda nie zmienił, ale przeprosił wszystkich, których urazić mógł ostry wpis w serwisie „X”. Nie wiadomo, czy sprawa będzie miała dalsze konsekwencje dla pomocnika w postaci kary finansowej czy nawet zawieszenia, choć to drugie wydaje się mało prawdopodobne ze względu na skalę emocji, jakie towarzyszyło graczowi oraz późniejsze przeprosiny.

Swoje zdanie na temat kontrowersyjnych zdarzeń w meczu we Wrocławiu wyraził w niedzielny wieczór także ekspert stacji Canal + Sport, zajmujący się właśnie tym aspektem. Były sędzia Adam Lyczmański jak co kolejkę odnosił się do spornych sytuacji na ligowych boiskach w programie „Liga + Extra”, w którym wspomnianej potyczce z udziałem RTS poświęcono sporo miejsca. Według Lyczmańskiego zarówno decyzja o podyktowaniu rzutu karnego dla gospodarzy, jak i uznanie ich drugiego gola, były prawidłowe. Osobliwa jest zwłaszcza ta druga interpretacja, ponieważ w sobotę dziennikarze C+ sugerowali, że Matias Nahuel był na pozycji spalonej. Do podobnych wniosków doszli też w Polskim Związku Piłki Nożnej, starając się udowodnić to w opublikowanym wczoraj materiale. Ekspert odniósł się także do momentu, w którym w polu karnym Śląska przewrócony został Jordi Sanchez. Stwierdził on, że Hiszpan był faulowany i czerwono-biało-czerwonym należał się rzut karny! Gdyby został wykorzystany, kto wie czy nie udałoby się uniknąć porażki na Tarczyński Arenie.

Jeśli zaufać wiedzy i doświadczeniu Lyczmańskiego, w ciągu trzech dni sędziowie rzeczywiście znacząco wpłynęli na losy drużyny Daniela Myśliwca. Trudno więc dziwić się ogromnemu zdenerwowaniu zarówno zawodników, jak i kibiców. Nieco złagodzić te nastroje mógłby swoją wypowiedzią np. wiceprezes PZPN, ale postanowił… jeszcze bardziej ich rozjuszyć. Mowa o Adamie Kaźmierczaku (na zdjęciu), który wypowiadał się na temat ostatnich wydarzeń. „Doszlibyśmy do lekkiego absurdu, gdyby w skutek kontrowersyjnej decyzji sędziego powtarzali wszystkie mecze, w których przydarzył się błąd. Zespoły miały jeszcze pół godziny, by udowodnić, który zasługuje na półfinał – powiedział na łamach Łódzkiego Sportu, odnosząc się do wniosku klubu o powtórzenie starcia z Wisłą, czym wprawił część fanów w istną wściekłość. Dodał też, że prawdopodobnie w tym tygodniu rozpatrywany będzie protest widzewiaków.

Przypomnijmy, że Kaźmierczak zasiada nie tylko w zarządzie PZPN, ale jest także prezesem Łódzkiego ZPN. Mogłoby się wydawać, że jego naturalną powinnością jest więc m.in. wspieranie lokalnych klubów w ich walce, ale najwyraźniej dla niektórych tzw. baronów nie jest to takie oczywiste. Ciekawe, czy pozwoliłby sobie na równie kpiący ton, gdyby sprawa dotyczyła Łódzkiego Klubu Sportowego, z którym od dawna prywatnie sympatyzuje…