Oceny widzewiaków po meczu z Sokołem
17 czerwca 2017, 13:53 | Autor: RyanPiłkarze Widzewa w efektownym stylu pożegnali stary sezon. Choć pierwsze minuty meczu z Sokołem Aleksandrów Łódzki tego nie zapowiadały, drużyna zagrała dobre zawody i wysoko wygrała. Ma to swoje przełożenie na pomeczowe oceny. Ostatnie w tych rozgrywkach.
Patryk Wolański:
Tym razem miał nieco więcej roboty. Sokół do pewnego momentu grał bardzo odważnie i często szukał okazji do strzelenia bramki. Przy tej z 13. minuty Wolański nie miał nic do powiedzenia, bo silny strzał głową z bliskiej odległości był nie do obrony. Kapitana Widzewa chciał zaskoczyć także m.in. Jakub Rogalski, ale interwencja golkipera była fenomenalna! Poza tym „Wolo” musiał często wychodził z bramki, ale robił to dobrze.
Ocena: 7,5
Marcin Kozłowski:
Po nieco słabszym meczu w Ostródzie znów pokazał potencjał. Zdaniem trenera Sokoła był najlepszym piłkarzem meczu i choć my tytuł ten przyznaliśmy jednak komuś innemu, zgadzamy się, że Kozłowski zaliczył znakomite zawody. W defensywie był nie do przejścia, a do tego włączał się do ataków. W 70. minucie zdobył przepiękną bramkę, co było zwieńczeniem bardzo udanej rundy w jego wykonaniu.
Ocena: 8
Przemysław Rodak:
Do jego postawy w obronie nie można się za bardzo przyczepić. Gorzej było natomiast w ofensywie. Rodak często dochodził do dośrodkowanych ze stałych fragmentów gry piłek i żadnej nie potrafił zamienić choćby na celny strzał. A momentami miał naprawdę sporo miejsca. W rozegraniu tradycyjnie nie uczestniczył. Gdy miał futbolówkę przy nodze, a robiło się gorąco, wybijał ją w aut. Może i słusznie?
Ocena: 6,5
Sebastian Zieleniecki:
Środowy występ był kwintesencją postawy Zielenieckiego w tej rundzie. Obrońca był spokojny, pewny siebie, skuteczny, lecz czasem przydarzał mu się drobny błąd. Dobrych zagrań w jego wykonaniu było jednak więcej niż tych gorszych. „Zielu” miał też znowu pecha, gdy z bliska nie trafił głową do bramki. To element, który w ofensywie mocno u niego kuleje. Gdy nad nim popracuje, będzie zdobywał gole, bo dojść do pozycji strzeleckiej potrafi jak mało kto w drużynie.
Ocena: 7
Kamil Tlaga:
Nie był to zły występ Tlagi, choć po cichu liczyliśmy na trochę więcej. Trzeba jednak pamiętać, że występował na lewej obronie, a więc miał nieco mniej swobody w grze, niż na nominalnej, prawej stronie. Jak zwykle walczył i nie odstawiał nogi. Nie popełniał żadnych poważnych błędów. Widać było jednak, że nie jest w najwyższej formie.
Ocena: 6,5
Dawid Kamiński:
Drugi z rzędu nieco słabszy występ. Nie można odmówić mu zaangażowania i woli walki, ale czegoś nam zabrakło. Wystarczy wspomnieć, że Kamiński nie brał udziału w zasadzie przy żadnej z czterech bramek Widzewa. To mówi samo za siebie. Miał lepsze i gorsze momenty. Potrafił ruszyć na skrzydle, ale brakowało zrozumienia z kolegami. To była dobra runda „Kamyka”, ale ten mecz wyszedł mu tak sobie.
Ocena: 6
Maciej Kazimierowicz:
Po cichu, konsekwentnie robi swoje i buduje pozycje w zespole. Tym razem nie zaakcentował swojego występu w tak efektowny sposób, jak zrobił to w Ostródzie, ale udział przy jednym golu miał. I to tym najważniejszym, bo to właśnie Kazimierowicz zaliczył asystę przy wyrównującym trafieniu łodzian. Poza tym prezentował się wzorowo w środkowej strefie boiska, jednak dopiero od 15. minuty. Pierwszy kwadrans, jak cała drużyna, przespał.
Ocena: 7,5
Adam Radwański (piłkarz meczu):
Młodzi piłkarze mają to do sobie, że często dopada ich wahanie formy. Radwański jest tego doskonałym przykładem. Rozgrywający przeplata słabsze mecze z bardzo dobrymi. Jego lepszą wersję oglądaliśmy w środę. Pomocnik pięknym wolejem strzelił na 1:1, a przy trzeciej i czwartej bramce zaliczył asysty. Świetnie pracował w środku pola, uzupełniając się z Kazimierowiczem. Wcześniej przesuwanie go bliżej koła środkowego kończyło się dla niego źle. Z Sokołem pokazał dużą klasę!
Ocena: 8,5
Mateusz Michalski:
Znów okazał się za szybki dla rywali. Kilka jego zwodów wręcz wkręcało piłkarzy Sokoła w murawę. Szczególnie efektownie wyglądał rajd z 43. minuty, po którym Michalski został sfualowany przez bramkarza. Sam potem wymierzył sprawiedliwość, pewnie strzelając z rzutu karnego na 2:1. Ocenę musimy mu jednak nieco obniżyć, bo to skrzydłowy przegrał pojedynek główkowy, po którym rywale wyszli na prowadzenie.
Ocena: 7
Daniel Mąka:
Wrócił stary, dobry Mąka! W ostatnich spotkaniach był przygaszony, jakby myślami znajdował się poza boiskiem. Tym razem pokazał próbkę swoich możliwości, dobrze dyrygując grą zespołu. Przy golu na 1:1 zaliczył asystę drugiego stopnia, a bramkę na 4:1 strzelił sam. Przytomnie oszukał obrońcę, a potem posłał piłkę w krótki róg, dedykując trafienie tacie. Bardzo liczymy na jego umiejętności w kolejnym sezonie!
Ocena: 7,5
Grzegorz Brochocki:
Zaliczył dopiero trzeci występ w dorosłej piłce, więc nie można oczekiwać od niego cudów. Będziemy jednak oceniać go sprawiedliwie, jak resztę kolegów. Brochocki zagrał przeciętnie. Był niewidoczny, nie umiał poradzić sobie z kryciem. Brakowało mu też cech piłkarskich, jak szybkości czy celności, gdy spudłował w jedynej dobrej sytuacji. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że w wychowanku Widzewa drzemie spory potencjał i jeśli dalej będzie dostawał szanse, wkrótce możemy mieć naprawdę dobrego piłkarza. Talentu mu nie brakuje.
Ocena: 5,5
Rezerwowi
Adrian Budka:
Liczyliśmy na jego występ od początku, ale Budka dostał tylko kwadrans. Tym razem jego zmiana mogła się podobać. Nie tracił piłek i był aktywny na skrzydle. Wszedł jednak na boisko już przy stanie 4:1, więc drużynie zabrakło większej pazerności na dalsze podwyższanie wyniku. Może wtedy miałby na koncie jakąś asystę?
Ocena: brak
Sebastian Olczak:
W końcówce sezonu, gdy zeszła presja, pokazał się z lepszej strony. Choć z Sokołem zagrał krótko, zapadł nam w pamięć odważnym strzałem z dystansu. Oby Olczak zbudował na kolejny sezon lepszą formę.
Ocena: brak
Mateusz Miasopust:
Po raz pierwszy znalazł się w meczowej kadrze pierwszej drużyny. Przemysław Cecherz dał mu nawet zagrać kilka minut, co musiało być dla niego dużym przeżyciem. Oceniać Miasopusta oczywiście nie sposób.
Ocena: brak
Maciej Danaburski:
Kolejny z juniorów, który zdaniem sztabu szkoleniowego zasłużył na wyróżnienie. Wszedł na boisko w 93. minucie, więc był to tylko symboliczny debiut Danaburskiego.
Ocena: brak






Górnik Zabrze
Wisła Płock
Jagiellonia Białystok
Cracovia
Raków Częstochowa
Radomiak Radom
Lech Poznań
Korona Kielce
Zagłębie Lubin
Lechia Gdańsk
Widzew Łódź
Pogoń Szczecin
GKS Katowice
Motor Lublin
Legia Warszawa
Arka Gdynia
Termalica Nieciecza
Piast Gliwice
Legia II Warszawa
Warta Sieradz
ŁKS Łomża
Ząbkovia Ząbki
Wigry Suwałki
Wisła II Płock
Świt Nowy Dwór Maz.
Broń Radom
KS CK Troszyn
Lechia Tomaszów Maz.
Olimpia Elbląg
Widzew II Łódź
Jagiellonia II Białystok
GKS Bełchatów
Mławianka Mława
GKS Wikielec
KS Wasilków
Znicz Biała Piska