B. Pawłowski: „To zwycięstwo daje nam trochę oddechu”

Wydarzenia z minionej soboty długo nie zostaną zapomniane przez drużynę Widzewa Łódź i jej sympatyków. Czerwono-biało-czerwoni wygrali w derbach z Łódzkim Klubem Sportowym 1:0. Po meczu z dziennikarzami rozmawiał Bartłomiej Pawłowski. Co powiedział?

O wadze derbowego zwycięstwa

„To zwycięstwo daje nam trochę oddechu. Ostatnio jako pierwsi wychodziliśmy na prowadzenie w dwóch meczach, a finalnie te spotkania przegrywaliśmy. Dziś cieszymy się, że zagraliśmy na zero z tyłu, ale pomógł w tym na pewno Henrich Ravas, bo miał co najmniej dwie świetne interwencje. Cały zespół zagrał dziś skrupulatnie. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie dopuściliśmy przeciwnika do głosu, bo ŁKS też miał kilka swoich sytuacji, ale ogólnie zagraliśmy nieźle.”

O doliczonym czasie gry

„Nawet nie wiedziałem, ile czasu było doliczone i teraz pierwszy raz o tych dwunastu minutach. Rzeczywiście te minuty doliczone mi się dłużyły, ale nie myślałem, że to było aż tyle czasu. Były jednak w tym meczu przerwy, były fajerwerki i oprawy, dlatego nie ma co się dziwić, że arbiter tyle przedłużył.”

O cofnięciu zespołu w niektórych fragmentach meczu

„ŁKS w końcu zaczął grać dłuższą piłką. Gdy zaczęli tak atakować musieliśmy obniżyć środek, żeby zebrać tę drugą piłkę, która spadnie po pojedynku główkowym. Trzeba pamiętać, że nasi rywale narażali się tym na kontrataki, bo mieliśmy też po nich sytuacje. To nie było tak, że się cofnęliśmy i czekaliśmy na wyrok. Tego wymagało to spotkanie, ale z pewnością mogliśmy zamknąć to wcześniej.”

O przedmeczowych plotkach dotyczących zwolnienia trenera

„Takie plotki na pewno nie pomagają drużynie. Wiadomo, że dziennikarze muszą o czymś pisać, bo taką mają pracę, z kolei my musimy grać w piłkę. Nie traktowałem tych plotek poważnie, raczej były to dla mnie spekulacje.”

O sytuacjach bramkowych

„W kontrataku kluczem jest to, żeby po odbiorze piłki od razu zagrać bezpośrednie podanie na kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów do przodu. To bardzo przyspiesza akcję. Za pierwszym razem Marek Hanousek mnie tak dostrzegł, a ja obracając się miałem przed sobą rywali, oni się jednak cofali, więc w trakcie biegu zdobywałem metry. Wtedy nabiegał Jordi i miałem dobrą okazję, żeby mu tę piłkę dać. Podobnie było w drugiej sytuacji przy nieuznanej bramce, gdzie Marek również dynamicznie podprowadził naszą akcję.”

O reakcji zespołu po spięciu Mato Milosa z rywalem 

„To jest całkowicie normalne zachowanie. Jesteśmy zespołem i musimy tworzyć między sobą koleżeństwo zarówno na boisku, jak i poza nim.”

O nadchodzącym starciu z Górnikiem 

„Nie interesuje nas, czy Górnik ma swoje problemy i czy my mamy w związku z tym coś wykorzystać. Musimy zagrać kolejne spotkanie i nie ważne, czy będzie to Legia, czy Górnik, bo musimy walczyć po prostu o trzy punkty.”