Będzie ciąg dalszy zamieszania z meczem w Elblągu

Wygląda na to, że to jeszcze nie koniec zamieszania z meczem z Olimpią Elbląg. I wcale nie chodzi o to, że do tego spotkania, decyzją Polskiego Związku Piłki Nożnej, jednak ma dojść. Ostatniego słowa nie powiedzieli jeszcze szefowie Widzewa.

Łodzianie konsekwentnie stoją na stanowisku, że pomysł o nie rozgrywaniu zawodów wyszedł wyłącznie od gospodarzy. Analiza klubowych prawników sugerowała, że do starcia mogło dojść bez udziału kibiców lub przy ograniczonej widowni. To działacze Olimpii autonomicznie stwierdzili, że nie są w stanie zabezpieczyć imprezy. Mimo, że wcześniej PZPN zaznaczał, że na odwołanie meczu się nie zgadza.

Ostatecznie związkowa komisja uznała, że zgodnie z „duchem sportu” pojedynek ma zostać rozegrany w innym terminie. Na razie nie wiadomo, w jakim, choć nieoficjalnie przewija się data 28 listopada. Nie za bardzo pasuje to widzewiakom, którzy wydali już 10 tysięcy złotych na pierwszą, bezcelową podroż do Elbląga. Byli gotowi grać z Olimpią, ale nie zostało im to umożliwione.

Stąd decyzja, że klub dalej będzie ubiegał się o rozstrzygnięcie wyniku na swoją korzyść. Przy Piłsudskiego mają jednak nieco związane ręce, ponieważ nadal nie dotarło z PZPN uzasadnienie piątkowej decyzji. Bez niego ciężko odwołać się od werdyktu, a zgodnie z regulaminem Widzew ma na to… tylko trzy dni! Dowiedzieliśmy się, że w związku z tym apelacja zostanie skierowana do Warszawy w poniedziałek. Póki co w ciemno, by zmieścić się w wymaganym terminie. Jednocześnie wysłany zostanie wniosek o wydanie uzasadnienia.

Więcej o decyzji PZPN w sprawie meczu Olimpia – Widzew pisaliśmy TUTAJ