Całkowicie utajniona próba generalna

Osiem meczów rozegrali w trakcie zimowego okresu przygotowawczego piłkarze Widzewa Łódź. Jutro czeka ich ostatni, dziewiąty. Kończący zgrupowanie w Turcji podopieczni Janusza Niedźwiedzia zmierzą się z ukraińskim Inhułciem Petrowe. Kibice będą musieli obejść się smakiem, gdyż próba generalna zostanie utajniona.

Widzewiacy przebywają w Kargicak od ubiegłego wtorku. W tym czasie dwukrotnie wyszli na boisko, by sprawdzić się na tle przeciwnika z innego kraju, zaś oba te spotkania odbyły się w sobotę. Najpierw, w nieco mocniejszym personalnie składzie, czerwono-biało-czerwoni wygrali z trzecioligowym Liwym berehem Kijów 3:2, a następnie, w nieco słabszym, zremisowali z drugoligowym Garedżi Sagaredżo z Gruzji 2:2. Cieszyć może pięć zdobytych bramek, bo na początku zimy było sporo problemów z trafianiem do siatki, martwić – cztery stracone i kiepska forma napastników – z grona trzech nominalnych snajperów (nie zaliczamy tutaj Daniela Villanuevy), przez cały okres przygotowawczy na listę strzelców raz wpisał się Przemysław Kita. Bartosz Guzdek i Mattia Montini musieli obejść się smakiem. Oby w lidze było lepiej.

O ile w poprzednich spotkaniach trener Niedźwiedź bardzo mocno rotował składem, teraz tak nie będzie, gdyż na murawie pojawi się taka jedenastka, jaka będzie przewidywana do gry za tydzień przeciw Arce Gdynia. „Nie szukamy już rotacji czy tego, żeby wszyscy grali w równym wymiarze czasowym. Ten okres minął. Teraz skupiamy się na tym, żeby jutro na boisko wyszło nasze pierwsze rozdanie” – mówił dzisiaj podczas wideokonferencji prasowej. Niewiadomą pozostaje nie tylko sam skład, ale również ustawienie – zimą łodzianie trenowali i znane z jesieni 3-4-2-1, i 3-5-2, i 4-4-2. Zgodnie ze słowami szkoleniowca, wszystkie te strategię będą też wykorzystywane w lidze, lecz które konkretnie jako pierwsze, trudno przypuszczać. Jedno, co obecnie wiemy, to fakt, że jutro nie zobaczymy Adama Dębińskiego. Młody piłkarz od kilku dni narzeka bowiem na niewielkie problemy zdrowotne. Cała reszta będzie do dyspozycji.

Formę wicelidera I ligi sprawdzi dobrze im znany przeciwnik, czyli Inhułeć. Widzew mierzył się z nim już dwukrotnie, choć niestety dwukrotnie przegrał. Najpierw, za kadencji Marcina Kaczmarka 0:1, a rok później, pod rządami Enkeleida Dobiego, 1:3. Ukraińcy od dwóch lat występują na najwyższym krajowym szczeblu, w Premier-lidze. W ubiegłym sezonie zajęli w niej dwunaste miejsce, tuż nad strefą spadkową, teraz plasują się na czternastej pozycji (choć po powiększeniu stawki o dwa zespoły), więc wiosną czeka ich trudna batalia o utrzymanie. W pierwszej rundzie ekipa z miasteczka Petrowe nie imponowała skutecznością. W siedemnastu spotkaniach zdobyła tylko trzynaście bramek. Najwięcej – po dwie – zapisali na swoim koncie Stephen Gopey, Artem Sitało i Władysław Szaraj, który w międzyczasie zdążył zmienić klub. Podopieczni Serhija Ławrynenki potwierdzili kiepską dyspozycję z przodu w niedawnym spotkaniu z Miedzią Legnica – remisując z nią 0:0. A jak będzie teraz?

Tego dowiemy się tylko częściowo, bo decyzją sztabu szkoleniowego Widzewa, mecz został niemal całkowicie utajniony. Tak na dobrą sprawę, poznamy wyłącznie jego wynik końcowy. Niewiadomą ma pozostać skład, w jakim łodzianie wyjdą na boisko, oczywiście na transmisję czy nawet relację tekstową też nie ma co liczyć. Dla formalności napiszemy tylko, że pierwszy gwizdek sędziego mamy usłyszeć o godzinie 10:00 polskiego czasu (czyli godzinę później niż pierwotnie planowano). Oficjalnych doniesień z Turcji możemy się spodziewać około południa.

Foto: Marcin Bryja / widzew.com