D. Mąka: „Będzie już widać rękę trenera Smudy”

12 sierpnia 2017, 13:11 | Autor:

Bramkarz i obrona Świtu Nowy Dwór Mazowiecki ma prawo nerwowo reagować na nazwisko Daniela Mąki. W poprzednim sezonie ofensywny pomocnik Widzewa strzelił podwarszawskiej drużynie cztery gole, czyli wszystkie, zdobyte przez łodzian. Czy podtrzyma passę?

– Celownik ustawiony? W gierce treningowej na stadionie było dobrze. Strzeliłeś obie bramki dla swojej drużyny.

– Dobrze jest wtedy, gdy wychodzi w lidze. Staram się zachować spokój. Nastąpiła zmiana trenera i teraz każdy ma czystą kartę. Od nas samych zależy, jak ją zapiszemy. Wszystko jest w naszych głowach i nogach. Oczywiście, część piłkarzy ma nieco większy kredyt zaufania i wyjdzie w pierwszym składzie. Liczę na to, że ta grupa podoła wyzwaniu i pokona Świt. Umiejętności mamy wystarczające, by wygrywać ten mecz i dalsze. Ale mocniej w przyszłość nie chcę wybiegać.

– Wiecie już jak zagracie czy na razie tylko się domyślacie?

– Pewnych rzeczy można się domyślać, ale pamiętajmy, że my się dopiero poznajemy. Każdy trener ma swoje zasady i inaczej prowadzi zespół. Zaczynając od dyscypliny w szatni, na dyscyplinie taktycznej kończąc. Trener Smuda powoli przekazuje nam swoje spojrzenie, a nam nie pozostaje nic innego, jak to potem realizować. Jak uda nam się te założenia wykonać w 100%, to wszyscy będziemy cieszyć się ze skutecznej i widowiskowej gry.

– Ale czegoś nowego możemy się w sobotę spodziewać czy w myśl powiedzenia, że lepsze jest wrogiem dobrego, trener stawia na te same rozwiązana, co poprzednik?

– Pewnych schematów nie da się tak szybko nauczyć, na to potrzeba trochę więcej czasu. Niemniej myślę, że mimo, iż to raptem cztery dni, rękę trenera Smudy będzie już widać. Częściowo będzie można zobaczyć, jaką grę preferuje trener, jak chce, żebyśmy wyglądali. Z każdym następnym meczem czy treningiem będziemy to potem doskonalić.

– Siedzi w was jeszcze zadra po meczu w Sulejówku? Po gwizdku wyglądaliście, jakbyście w pierwszej kolejce przegrali awans. W sobotę zobaczymy was podwójnie zmotywowanych?

– Jak nie potrójnie. Wiemy, jakim wynikiem zakończył się mecz przed tygodniem. Do dzisiaj nie umiem znaleźć odpowiedzi na pytanie, czym to było spowodowane. Nie chciałbym jednak już do tego wracać, bo kolejny mecz już wieczorem i wolę na nim pozytywnie się koncentrować. Mam nadzieję, że dane mi będzie zagrać, że będę w dobrej dyspozycji i pokażę, na co mnie stać. A wciąż stać mnie na dużo.

– Mateusz Prus, bramkarz Świtu, może się już bać. W zeszłym sezonie byłeś istnym katem tej drużyny.

– Nie śledziłem jakoś wybitnie kariery Prusa, ale wiem, że w przeszłości bronił w Eredivisie, więc nie tylko ja zaszedłem mu pewnie za skórę. Trenował i grał tam z piłkarzami przez duże „p”. Cieszę się, że akurat tym meczem na przełamanie, po kompromitacji w Sulejówku, będzie spotkanie ze Świtem, bo rzeczywiście ten zespół mi leży. Chciałbym, żebyśmy wygrali, najlepiej pewnie i przekonująco. Natomiast, kto wpisze się na listę strzelców naprawdę nie jest najważniejsze. Nie muszę to być ja.

– Idealny scenariusz: wygrana ze Świtem, a potem marsz na czoło tabeli.

– Wiemy, jaka tutaj jest presja i musimy umieć sobie z nią radzić. Natomiast powtórzę się: nie chcę wybiegać w przyszłość. Często powtarzanym sloganem jest, że najważniejszy jest najbliższy mecz. Warto iść tym tropem i skupiać się na kolejnym przeciwniku, bo moment rozluźnienia może sprawić, że znów przyjdzie takie spotkanie, jak z Victorią.

– Przed wami dwa mecze z rzędu przed własną publicznością. Ona na pewno nie pozwoli wam na rozluźnienie.

– Bardzo się cieszę, że gramy teraz dwa mecze u siebie. Gra przed tymi kibicami to najlepsza forma spełniania swoich marzeń.

Rozmawiał Ryan

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x