Futsal: Zwycięstwo po horrorze w końcówce
21 stycznia 2023, 20:55 | Autor: MichałCo to był za mecz! Niewiarygodnych emocji dostarczyli nam dziś futsaliści Widzewa Łódź. Ekipa Marcina Stanisławskiego mierzyła się dziś z Dremanem Opole Komprachcice i po dobrej grze wygrała 3:2. W końcówce byliśmy świadkami horroru, z którego obronną ręką wyprowadził nas Dariusz Słowiński, broniąc w ostatniej minucie widowiska przedłużony rzut karny.
Kibice nie zdążyli zająć nawet swoich miejsc, gdyż już 13 sekundzie wynik pewnym strzałem z lewego skrzydła otworzył Viacheslav Kozhemiaka. Goście mogli jednak błyskawicznie wyrównać, ponieważ strzał Felipe De Freitasa uderzył w słupek. W kolejnych minutach to łodzianie mieli więcej z gry. Uderzenia oddawali Michał Marciniak i Norbert Dregier, ale na baczności miał się Dawid Lach. Te sytuacje nijak miały się do tej, którą w 5. minucie miał Joao Bernardes. Widzewiak świetnie zwiódł na prawym skrzydle Vadyma Ivanova i znalazł się sam na sam z golkiperem, jednak jego strzał uderzył w słupek. Gra czerwono-biało-czerwonych mogła się podobać. Dreman miał duży problem z dłuższym zagoszczeniem pod bramką Widzewa – tylko raz piłka trafiła w boczną siatkę. Dobra dyspozycja łodzian musiała w końcu przynieść efekt w postaci kolejnego gola. Ten był nie byle jakiej urody. W 8. minucie Daniel Krawczyk huknął z pierwszej piłki dograną górą futbolówkę i bramkarz nie miał najmniejszych szans. Rywale mogli szybko odpowiedzieć, ale dobra akcja zakończyła się posłaniem przez Brayana Parra Tolozę piłkę w boczną siatkę. W 10. minucie mocnej próby po ziemi podjął się jeszcze Kozhemiaka, ale tym razem wzorowo zachował się Lach.
Obraz gry w dalszym ciągu wyglądał korzystniej dla Widzewa. Zawodnicy w czerwonych strojach nie bali się doskakiwać do rywala, dzięki czemu często odbierali piłkę. Świetnie było to widać w 11. minucie. Łodzianie wyprowadzili błyskawiczną akcję z własnego pola karnego, piłka po podaniu od Marciniaka znalazła się pod nogami Krawczyka, lecz ten został powstrzymany przez bramkarza. Goście w końcu się przełamali. W 13. minucie, po ładnej akcji i dograniu z lewego rogu boiska, bramkę zdobył znany z występów na boiskach Ekstraklasy Waldemar Sobota. Ten fakt zmotywował zwłaszcza Kozhemiakę, który chwilę później dwukrotnie w jednej akcji sprawdził czujność Lacha, ale ten nie dał się pokonać. W 17, minucie mogło, a wręcz powinno być 2:2. Julian Gheneloff świetnie wypatrzył wbiegającego Grzywę, zagrał mu, a ten będąc zaledwie dwa metry od Dariusza Słowińskiego, fatalnie spudłował. Niemal identyczna sytuacja miała miejsce dwie minuty później z udziałem widzewiaków. Świetnie spod opieki uwolnił się ma prawy skrzydle Jan Dudek i zagrał do wbiegającego Kozhemiaki. Niestety Ukraińcowi zabrakło centymetrów do przecięcia futbolówki. W końcówce pierwszej połowy nieco odważniej ruszyli przyjezdni, ale nic już do przerwy się nie zmieniło.
Druga część spotkania od razu zafundowała nam emocje. Już w 21. minucie na prawej stronie pokazał się z piłką Dudek i dograł do zabiegającego o podanie Bernardesa, ale odbiorca zagrania nie zdołał dołożyć nogi do tego podania. Dwie minuty później niezwykle dogodną okazję miał też Dregier, ale on również nie zdołał skierować piłki w światło bramki. Ta część meczu zdawała się nieco wolniejsza, a już na pewno było mniej klarownych okazji. W 27. minucie żółtym kartonikiem został ukarany Pautiak i goście z województwa opolskiego egzekwowali rzut wolny z około ośmiu metrów. Nie skończyło się to jednak na niczym poza dwiema niecelnymi próbami uderzeń. W 28. minucie znalazł się na szczęście ktoś, kto sprawił, że wszyscy kibice wstali. Piękną bramkę po strzale z dystansu zdobył Michał Marciniak. Czerwono-biało-czerwoni czym prędzej chcieli pójść za ciosem, ale mocnego dogrania w pole nie zdołał opanować Bernardes. Akcja szybko wróciła się pod bramkę Widzewa, a De Freitas z daleka obił słupek bramki Słowińskiego.
Gospodarze nie chcieli poprzestać na trzech trafieniach. W 11. minucie Dregier dostał podanie z głębi pola, udało mu się położyć bramkarza, ale radości z gola finalnie niestety nie było. Akcja w tym fragmencie znacznie się rozkręciła. Wydarzenia boiskowe w mgnieniu oka przeniosły się po bramkę Słowińskiego. Po błędzie w obronie Widzewa z bramkarzem sam na sam znalazł się Sobota, ale fenomenalny powrót zaliczył Krawczyk, który w ostatnim momencie wyłuskał przeciwnikowi piłkę. W 32. minucie Dreman zdobył gola kontaktowego. Silne uderzenie na bramkę posłał wówczas De Freitas, Słowiński obronił to uderzenie, ale dobitka Soboty była już nie do obronienia. Emocje na parkiecie rosły z każda sekundą. Oczywiste było, że jeden gol mógł całkowicie odmienić losy meczu. W 37. minucie od straty bramki uratował łodzian Słowiński, broniąc próbę De Freitasa. W końcówce to Dreman wcielił się w rolę atakującego. Podopieczni trenera Stanisławskiego świetnie jednak grali w obronie. Ostatnia minuta była istnym popisem Dariusza Słowińskiego, który kilkukrotnie kapitalnie intwerweniował, a na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania obronił przedłużony rzut karny, ratując tym samym wynik dzisiejszego meczu. Widzew wygrał z Dremanem Opole Komprachcice 3:2. Kolejny mecz już w środę, a wyjazdowym rywalem będzie Legia Warszawa.
Widzew Łódź – Dreman Opole Komprachcice 3:2 (2:1)
1′ Kozhemiaka, 8′ Krawczyk , 28′ Marciniak- 13′, 32′ Sobota
Widzew:
Słowiński – Dudek, Kozhemiaka, Bernardes, Pautiak
Rezerwowi: Nasiłowski – Stanisławski, Krawczyk, Dregier, Marciniak, Włodarczyk,
Dreman:
Lach – De Freitas, Parra Toloza, Kucharski, Sobota
Rezerwowi: Burduja, Gheneloff, Czech, Ivanov, Grzywa, Loreiro, Makowski
Żółte kartki: Stanisławski, Pautiak – De Freitas