K. Kwiatkowski: „Sport pozwala zmienić życie takich jak my”

7 maja 2020, 20:30 | Autor:

Od marca oficjalnie działa sekcja amp futbolu Widzewa. Niestety, piłkarze łódzkiego klubu nie mogli jeszcze zadebiutować w rozgrywkach, bo z powodu epidemii koronawirusa dwa pierwsze ligowe turnieje zostały odwołane. O tym, jak drużyna z al. Piłsudskiego radzi sobie w trudnych czasach, porozmawialiśmy z jej kapitanem, Kamilem Kwiatkowskim.

– Nie tak wyobrażałeś sobie ten pierwszy sezon Amp Futbol Ekstraklasy. Mieliście być już po dwóch turniejach, ale przez koronawirusa wszystkie plany zostały storpedowane.

– Wyobrażaliśmy sobie to wszystko zupełnie inaczej, niestety wyszło jak wyszło. Ma to jednak swoje plusy, ponieważ możemy lepiej przygotować się do ligi. Trenujemy dopiero od września, więc tego czasu nie było zbyt wiele. Jestem jednak pewien, że cała sytuacja nas jeszcze wzmocni. Obecnie ćwiczymy w domach, każdy wrzuca filmiki z treningów na naszą prywatną grupę. Pracujemy, żeby dobrze wejść w sezon, gdy już będzie to możliwe.

– Czyli mimo że w domach, to wciąż pozostajecie aktywni.

– Zdecydowanie. Nagrywamy filmiki, dzięki którym się wzajemnie nakręcamy. Jeden drugiego nominuje w różnych wyzwaniach, czy to do robienia pompek, czy do żonglerki. To nas bardzo wzmacnia. Inne drużyny też oczywiście ćwiczą, ja jestem jednak bardzo zadowolony z pracy, jaką teraz wykonujemy.

– Jak wyglądają perspektywy powrotu do treningów na boisku?

– Z nieoficjalnych doniesień wiem, że jest szansa, żeby wreszcie się spotkać, chociaż raczej nie całą drużyną, a w podziale na grupy treningowe, by nie przekroczyć liczby sześciu osób na boisku. Trener już coś na ten temat wspominał. Trzymam go za słowo, że tak się stanie i w końcu będziemy mogli sobie pograć w piłkę.

– Wystartowaliście we wrześniu poprzedniego roku. Jak przez ten czas zmieniał się skład personalny drużyny?

– Gdy zaczynaliśmy, mieliśmy trzy osoby z pola oraz trzech bramkarzy. Obecnie mamy dwunastu aktywnych zawodników, więc wygląda to bardzo fajnie. Drużyna wyklarowała się w okolicach końcówki roku i od tamtej pory skład się nie zmienia. Nikt nie odchodzi, co nas bardzo cieszy. Pokazuje to, że każdy z nas wkręcił się w amp futbol. Nie możemy się doczekać pierwszego turnieju.

– Macie już za sobą premierowy sparing, w którym minimalnie ulegliście Warcie Poznań. Jak wypadł debiut?

– Emocje były ogromne. Pomimo wyniku uważamy, że to był świetny mecz w naszym wykonaniu. Podchodziliśmy do niego z dużą obawą, bo Warta to odłam Miedziowych Polkowice, występują w niej chłopaki ze sporym doświadczeniem w amp futbolu. My jednak byliśmy się w stanie im przeciwstawić. Spotkanie odbyło się w nietypowym wymiarze czasowym: normalnie są dwie części po dwadzieścia minut, a my rywalizowaliśmy na dystansie trzech. Gola straciliśmy dopiero na pięć minut przed końcem tej ostatniej, czyli na normalnych zasadach wywalczylibyśmy remis. Co więcej, Warta wystawiła dwa składy, a my graliśmy bez zmian. Dlatego uważamy, że było super. Wytrzymaliśmy kondycyjnie i pokazaliśmy trochę tego widzewskiego charakteru.

– W planach był również rewanż na własnym terenie, ale z powodu koronawirusa musiał on zostać odwołany.

– Mieliśmy zmierzyć się z Wartą w Zduńskiej Woli. Ciężko trenowaliśmy, byliśmy przygotowani na mecz, ale ostatecznie nie mogliśmy zagrać. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieli możliwość sprawdzenia się z drużyną z Poznania i wzięcia na niej rewanżu.

– Ominęła was też prezentacja podczas meczu ze Skrą Częstochowa. To chyba jeszcze większa strata, bo mieliście pokazać się siedemnastu tysiącom kibiców Widzewa.

– Tamten tydzień był bardzo napięty. Udzielaliśmy wywiadów, szykowaliśmy się do prezentacji, dostaliśmy oficjalne stroje. Każdy czekał na tę sobotę. Dla mnie wyjście na murawę „Serca Łodzi” miało być najważniejszym doświadczeniem związanym z amp futbolem. Nie wyszło, ale wiemy, że ta prezentacja i tak się odbędzie podczas pierwszego meczu z publicznością. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej, oby jeszcze w tym roku. Bardzo czekamy na tę chwilę, a na razie robimy swoje.

– Ty byłeś wcześniej związany z Widzewem jako kibic?

– Od zawsze byłem za Widzewem, zwłaszcza że mieszkam w okolicach Łodzi i cały czas miałem RTS w sercu. Najbardziej zaangażowany byłem jednak jeszcze za dzieciaka. Ostatnio raczej nie chodziłem na stadion, głównie przez to, że nie wiedziałem, czy dam sobie radę z protezą. Koordynator sekcji amp futbolu zaprosił mnie jednak na jeden z meczów, a atmosfera zrekompensowała mi wszystko. Od tamtej pory, gdy tylko jestem w stanie, to melduję się na trybunach. Gdy nie mogę jechać na spotkanie wyjazdowe, oglądam je w telewizji.

– Powiedziałeś, że podoba ci się atmosfera na stadionie. Jest szansa, że będziesz miał okazję przy niej wystąpić. Jeden z ligowych turniejów odbędzie się przecież w Łodzi.

– Do końca jeszcze nie wiemy, czy ten turniej odbędzie się na stadionie, czy w innym miejscu – to trzeba ustalić z zarządem. Gdyby zjawiła się taka publiczność jak na meczach ligowych, to byłoby coś niesamowitego… chociaż nie ukrywam, że niektóre osoby, w tym mnie, mógłby zjeść stres (śmiech). Koniec końców, wszyscy byśmy się ucieszyli z takiej możliwości.

– Jak to się stało, że zostałeś zawodnikiem Widzewa?

– W sierpniu pojawił się artykuł o tym, że taka sekcja powstaje, a pod postem oznaczył mnie mój przyjaciel. Chwilę wcześniej zrezygnowałem z gry w koszykówkę na wózkach i pomyślałem sobie, że mógłbym spróbować czegoś nowego. Komentarz przeczytał koordynator sekcji, Maciek Stoczkiewicz i zapytał, czy może się ze mną skontaktować. Zadzwonił, długo nie musiał mnie namawiać, bo od razu się zgodziłem (śmiech). Dostałem zaproszenie na pierwszy trening i byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wcześniej nie miałem do czynienia z amp futbolem i nie wiedziałem, że ten sport może być tak fajny. Zdecydowałem się związać z nim moją przyszłość, wziąłem się do pracy, a finalnie wyszło tak, że zostałem nawet kapitanem. Z tego cieszę się podwójnie.

– Na jakiej pozycji występujesz?

– Jestem środkowym obrońcą i na razie taka pozycja jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Drybling mam jeszcze słaby, za to w defensywie się w miarę sprawdzam. Wspólnie z chłopakami z obrony staramy się tworzyć ścianę. Myślę, że problemy Warty w tym pierwszym meczu były spowodowane właśnie dobrą grą z tyłu.

– Jakie dostrzegasz różnice pomiędzy piłką nożną jedenastoosobową a amp futbolem?

– Mam wrażenie, że ampfutboliści, z uwagi na swoje życiowe doświadczenia i możliwości, mają w sobie nieco więcej zaangażowania niż piłkarze i uprawiają ten sport z pasji oraz chęci aktywności. Amp futbol jest też bardziej kontaktowy, chociaż akurat to wynika z racji tego, że gramy na mniejszym boisku, przez co łatwiej jest nam doskakiwać do zawodników.

– W Polsce amp futbol zyskuje coraz większą popularność.

– To przede wszystkim zasługa reprezentacji, która odnosi sukcesy w międzynarodowych rozgrywkach. Amp futbolem ostatnio zaczął się też interesować Robert Lewandowski, który został jego ambasadorem. Cały czas wspiera chłopaków, a każdy z członków kadry narodowej dostał nawet zaproszenie na mecz Bayernu i możliwość wejścia do szatni. To ich bardzo buduje.

– W Widzewie ambasadorem jest Marcin Robak. Mieliście już jakiś kontakt?

– Mieliśmy mieć kilka dni przed prezentacją, ale przez całą sytuację z koronawirusem planowane spotkanie się nie odbyło. Wielka szkoda, bo zarówno my, jak i Marcin długo na nie czekaliśmy. Jeszcze nie udało się nam poznać osobiście, ale wiemy, że Marcin nas bardzo wspiera i gdy tylko będzie to możliwe, to się spotkamy.

– Powiedziałeś, że wcześniej grałeś w koszykówkę na wózkach, a z tego co wiem, to nawet w reprezentacji Polski. Dlaczego odszedłeś od tego sportu?

– To prawda, miałem styczność z reprezentacją, z tym że to była jeszcze kadra młodzików. Udało mi się do niej załapać i to było bardzo fajne przeżycie. Cały czas odczuwałem jednak pewien niedosyt. Amp futbol jest dużo lepiej skrojony pod moje oczekiwania, choćby dlatego, że jest szybszym sportem, a to pasuje mi w stu procentach.

– Z koszykówką skończyłeś definitywnie?

– Tak, na chwilę obecną w stu procentach poświęcam się amp futbolowi. Oprócz tego chodzę na siłownię i rekreacyjnie uprawiam inne sporty.

– Jesteś świetnym przykładem, że nawet po amputacji nogi można funkcjonować normalnie.

– Jasne! Normalnie pracuję, a na co dzień staram się robić nawet nie tyle samo, ale jeszcze więcej niż osoby pełnosprawne. Chcę przełamywać stereotypy, że niepełnosprawny musi wyłącznie siedzieć w domu. Staram się być aktywny, brać udział w wywiadach, latać, zwiedzać, pływać – robić wszystko to, co mogą osoby pełnosprawne, a niekoniecznie robią.

– Możesz być wzorem również dla osób pełnosprawnych.

– Usłyszałem takie słowa nie raz. Bardzo mnie one budują do tego, żeby robić jeszcze więcej i stale pokazywać, że naprawdę się da. Chcę zachęcać wszystkich, nie tylko niepełnosprawnych, do bycia aktywnym i robienia czegoś więcej niż normalne rzeczy dnia codziennego.

– Straciłeś nogę w wypadku motocyklowym. Długo wtedy dochodziłeś do siebie?

– Miałem ogromne wsparcie dziewczyny, rodziny i przyjaciół, więc doprowadzenie mnie do przyzwoitego stanu poszło w miarę szybko. Nie załamałem się, po dwóch miesiącach dostałem pierwszą protezę, dzięki której stawiałem pierwsze kroki. Bardzo spodobała mi się perspektywa powrotu do aktywności, więc uznałem, że muszę jak najszybciej dojść do siebie. W pełni aktywny byłem już pół roku po wypadku i czerpałem w życia bardzo dużo.

– Jesteście inspiracją dla ludzi w podobnej sytuacji. Pokazujecie im, że nie wolno się załamywać.

– Uprawienie sportu daje bardzo wiele. Osoby, które załamały się po wypadku, gdy doświadczyły aktywności fizycznej, dużo szybciej się odbudowały i zaczęły lepiej żyć. Najlepszy jest przykład mojego przyjaciela. Jeździ na wózku, do pewnego momentu miał spore problemy psychiczne. Od kiedy jednak rozpoczął treningi koszykówki, to zmienił się nie do poznania. Zaczął robić wszystko – nawet jeździć na narcie dla niepełnosprawnych… mimo że nie ma sprawnych nóg! Sport pozwala zmienić życie takich jak my.

– Ciebie ten okres kwarantanny boli pewnie podwójnie.

– Staram się mimo wszystko nie zaniechać aktywności. Co drugi dzień wyskakuję na rower do lasu i robię 20-25 kilometrów. Gdy tylko nie muszę, to nie siedzę w domu.

– Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to rozgrywki zainaugurujecie w lipcu. Czego można ci życzyć na ten pierwszy sezon?

– Chciałbym, żeby nasza drużyna zebrała doświadczenie i wyciągnęła wnioski, niezależnie jakie by one były. Koniecznie musimy się też w tym czasie wzmocnić, dlatego bardzo czekamy na zgłoszenia kolejnych chętnych. Z sezonu na sezon chcemy być coraz lepsi i zajmować coraz wyższe miejsca. Kto wie, może kiedyś postaramy się nawet o awans do Ligi Mistrzów.

Rozmawiał Kamil

Foto: Warta Poznań

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Fanatyk
3 lat temu

Chciałbym, żeby Waszym masażystą był Marcin Kaczorowski, a honorowym ambasadorem drużyny i całej ligi AMP Futbolu Pan Tadeusz Błachno.

Andrzej S.
3 lat temu

Powodzenia Panowie przez duże P.
Szacun, że wam się chce,że dajecie radę

2
0
Would love your thoughts, please comment.x