Kolejny agent Visnakovsa może mieć kłopoty

15 września 2013, 18:52 | Autor:

Eduards_Visnakovs

Wiele ostatnio dzieje się wokół Eduardsa Visnakovsa i nie chodzi wyłącznie o kwestie sportowe. Znów powstało zamieszenie związane z zakulisową działalnością menedżerów napastnika Widzewa. Po Przemysławie Pantaku problemy może mieć także Piotr Tyszkiewicz.

W Polskim Związku Piłki Nożnej znajdują się już dokumenty świadczące o tym, że menedżer Przemysław Pantak dokonał niezgodnego z prawem zawarcia umowy z łotewskim napastnikiem. Kontrakt ten datowany był bowiem na czerwiec 2014 roku, kiedy to wygaśnie współpraca z obecnym agentem Visnakovsa, Mikhailem Lebedevem. Sprytny wybieg jest jednak zabroniony, a sam Pantak feralną datę, wpisaną w umowę, tłumaczył…pomyłką.
Pantakowi, który w mediach rzucał oskarżenia pod adresem biznesmena Grzegorza Waraneckiego, że ten blokuje dostęp do zawodnika, aby samemu zarobić na jego przyszłym transferze, grożą poważne sankcje, z odebraniem licencji menadżerskiej włącznie.

Podobne kłopoty może mieć wkrótce także inny agent piłkarski, Piotr Tyszkiewicz. To właśnie on zaangażowany był w kontraktowanie Eduardsa Visnakovsa w Widzewie, choć do ostatniej chwili czekał jeszcze na sygnały z Bełchatowa, gdzie także testowano „Wiśnię”. W GKS, widząc zachłanność Tyszkiewicza, podziękowano i snajper wylądował przy Piłsudskiego. Menedżer, który działał z pełnomocnictwa Lebedeva, za podpis napastnika na umowie z Widzewem, skasował prowizję w wysokości 159 tys. zł. Zgodnie z umową miał się nią podzielić z rosyjskim agentem Visnakovsa pół na pół.

Lebedev pojawił się w Łodzi na piątkowym meczu z Podbeskidziem. Chciał spotkać się z łotewskimi braćmi i obejrzeć swoich klientów w pojedynku z bielszczanami (prywatnie przyjaźni się on ze starszym z braci, Aleksejsem, którego również reprezentuje). Przy okazji jego wizyty wyszło na jaw, że Tyszkiewicz przekazał mu starą wersję umowy z Widzewem, jeszcze przed pojawieniem się opcji bełchatowskiej, z której prowizja dla agentów miałaby wynosić zaledwie cztery tysięcy dolarów, po dwa dla obu dżentelmenów. Ostatecznie Tyszkiewicz nie przelał ani centa.
Grzegorz Waranecki, który sfinansował umowę z menedżerem przekazał już komplet dokumentów rosyjskiemu opiekunowi Łotyszów.
„Ja w tej sprawie nie mam nic do ukrycia. Pokazałem wszystkie dokumenty panu Lebedevowi. Kolejny ruch należy już do niego. Przy okazji powiem, że Rosjanin jest bardzo ułożonym człowiekiem z klasą, czego nie można powiedzieć o niektórych rodzimych menadżerach” – powiedział w rozmowie z WTM Waranecki.

Lebedev zapowiedział, że będzie wyjaśniał sprawę „zaginionej” prowizji z Piotrem Tyszkiewiczem. Nie wyklucza też złożenia skargi do PZPN.

Przypomnijmy, że Eduards Visnakovs związał się z Widzewem roczną umową, z opcją automatycznego przedłużenia na kolejne dwa lata. Wydaje się niemal pewne, że klauzula ta będzie aktywowana.