Oceny widzewiaków po meczu z Zagłębiem

1 listopada 2014, 09:34 | Autor:

Piłkarze_Widzew

Z meczu na mecz drużyna Widzewa gra coraz słabiej. Jej wczorajszy rywal – Zagłębie – nawet nie musiał się wysilać, by sięgnąć po trzy punkty. Bramki, jakie tracili łodzianie, padały po prostych błędach, które przeważały przez 3/4 spotkania. Po tak żenującym występie oceny piłkarzy są boleśnie niskie, a tytuł zawodnika spotkania nie wędruje tym razem do nikogo!

Dino Hamzic:
W pierwszej połowie było dobrze. Zwłaszcza w 25 minucie, gdy Hamzic obronił strzał Oleksego w sytuacji sam na sam. Po przerwie nawet Bośniak dostroił się słabego poziomu kolegów, przy drugim golu źle obliczył tor lotu piłki i dał się ograć Piątkowi zostawiając za sobą pustą bramkę. Jednak gdyby został z tyłu, lubinianin i tak sam wpadłby w pole karne i mógłby zapytać golkipera, w który róg ma strzelać na 2:0.
Ocena: 4

Rafał Augustyniak:
Serca i waleczności mu nie odmówimy, ale umiejętności czysto piłkarskich było wczoraj tyle, co kot napłakał. Jedyne, co mu wychodziło, to podanie do stojącego 5 metrów obok Krystiana Nowaka. Kiedy trzeba było zagrać coś do przodu, uruchomić jakąś akcję, pojawiała się panika i wybijanie piłki do przodu na tzw. „pałę”. Za trzy stracone bramki i koszmarny błąd linii obronnej przy drugim golu – czwóra.
Ocena: 4

Krystian Nowak:
Przykro patrzeć, jak forma tego piłkarza pikuje z tygodnia na tydzień. Był jednym z najsłabszych widzewiaków w Siedlcach i nie lepiej było wczoraj. Przy drugiej bramce gości pomylił się cały blok, ale już gol numer trzy, to ewidentnie „zasługa” Nowaka, który wyłożył piłkę przeciwnikowi z zaproszeniem: macie i chodźcie, strzelcie sobie znów. Latem na oku miały go włoskie kluby, dziś nie wiadomo, czy załapałby się do Milanu Milanówek.
Ocena: 2

Ciristian del Toro:
Występ del Toro trochę nas zaskoczył, bo był to jedyny zawodnik, który momentami (tylko momentami) lekko wystawał poziomem poza drużynę. Nie oznacza to oczywiście, że Hiszpan zagrał dobrze, bo nie zagrał. Największy i najbardziej bolesny w skutkach jego błąd, to zaspanie przy pułapce ofsajdowej, co umożliwiło Piątkowi wyjście w pojedynkę na Hamzica. Do tego przegrany pojedynek w 31 minucie, co pozwoliło Zagłębiu przeprowadzić akcję, jaka potem dała mu jedenastkę. Del Toro starał się, miał kilka udanych przechwytów i wygranych pojedynków w defensywie, ale dwa spore błędy przyczyniły się do porażki w bardzo dużym stopniu.
Ocena: 3

Konrad Wrzesiński:
Nie dał drużynie absolutnie nic. Jak zwykle prawie w ogóle nie wracał do obrony i Augustyniak był stale podwajany, a do tego nie umiał niczego skonstruować pod bramką rywali. Gdy już miał piłkę, zakładał klapki na oczy i po prostu biegł. Nawet w I lidze to za mało, by zagrozić przeciwnikowi. Wrzesiński zaprezentował zero dośrodkowań, zero strzałów (nie licząc jakiegoś farfocla w drugiej połowie), zero odbiorów, zero otwierających podań. Zero, zero, zero…
Ocena: 2

Maksymilian Rozwandowicz:
Zagrał drugi mecz na pozycji defensywnego pomocnika i nie było wcale lepiej, jak w Siedlcach. Dodatkowo „otworzył” ten mecz zagrywając ręką w polu karnym (a miał czas, by schować kończynę, bo dośrodkowanie Woźniaka szło z odległości kilku metrów). Po stracie gola psychicznie zespół się posypał, więc błąd wychowanka Włókniarza Pabianice był bardzo odczuwalny. Niestety Rozwandowicz udowodnił, że I liga, to za wysokie progi, jak na jego możliwości.
Ocena: 2

Arkadiusz Kasperkiewicz:
Zadebiutował w pierwszej drużynie nie dlatego, że sobie na to zapracował. Umówmy się – jego wkład na treningach był równo olewany przez wszystkich poszczególnych trenerów. Dostał wczoraj szansę, bo Pawlak traktuje końcówkę rundy, jako poligon doświadczalny i sprawdza, na kogo można liczyć, a kogo trzeba zimą pogonić. Kasperkiewicz nie dał nam odpowiedzi na to pytanie. Zagrał nieźle, był aktywny, umiał przytrzymać i rozprowadzić piłkę. Popełnił też kilka błędów, jak np. podniesienie za wysoko nogi na 22 metrze, co dało groźny rzut wolny Zagłębiu. Nie wiedzieć czemu w przerwie został zmieniony. Wcale nie był gorszy od dwóch kolegów ze środka pola.
Ocena: 4

Bartłomiej Kasprzak:
Wciąż nie możemy wyjść z szoku, jak bardzo ten piłkarz zjechał z dyspozycją w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Z tamtego Kasprzaka nie zostało już nic. Nie ma odbioru, kreatywności, a zadziorność i waleczność, z których przede wszystkim był znany, to dziś jedynie frustracja i wynikające z niej ostre faule na rywalach. Osiem żółtych kartek (jedna w PP), to nie efekt zadziorności, ale bezradności. Żal patrzeć, bo pomocnik Widzewowi nie daje obecnie nic.
Ocena: 2

Marcin Kozłowski:
Najsłabszy mecz Kozłowskiego w tym sezonie. Nawet na początku meczu, gdy Widzew jeszcze toczył wyrównaną walkę z gośćmi, to właśnie najbardziej wyróżniał się na minus. W 18 minucie mógł przymierzyć, ale pośliznął się na piłce. Chciał to odrobić przy kolejnym strzale, ale uderzenie z dystansu było mocno niecelne. Nie najlepiej było też w defensywie, a po złym kryciu w 25 minucie Oleksy wyszedł sam na sam z Hamzicem. W drugiej połowie nie miał już sił i został zmieniony.
Ocena: 3

Veljko Batrovic:
Wreszcie zagrał od początku i absolutnie nie obronił miejsca. Poza pierwszym kwadransem zaprezentował się koszmarnie słabo, momentami był wręcz karykaturą rozgrywającego. Bo jak inaczej ocenić playmakera, który nie potrafi ani razu celnie podać piłki na 30 metrze od bramki przeciwnika? Każda walka fizyczna, to porażka, każde dogranie Batrovica, to oddanie piłki lubinianom. Dno w wykonaniu Czarnogórca.
Ocena: 2

Mariusz Rybicki:
Zagrał, jak cały Widzew: obiecująco w pierwszym kwadransie, a potem zjazd. Dużo biegał, dopóki miał siły, potem już tylko statystował i nawet ie miał paliwa, by bawić się w dryblingi rodem z Orlika. Rybicki przeszedł obok meczu i mówiąc jego żargonem: musi się nad sobą głęboko zastanowić, bo prezentuje poziom III-ligowy.
Ocena: 3

Rezerwowi:

Mateusz Janiec:
Brak tego piłkarza w pierwszym składzie pokazuje, że Rafał Pawlak jest tylko imitacją trenera. Janiec w trzech ostatnich meczach był najjaśniejszą postacią w tej szarej widzewskiej rzeczywistości boiskowej, a w nagrodę zaczął wczoraj na ławce. Gdy tylko wszedł, starał się pociągnąć grę drużyny, ale brakowało mu dokładności. Ciekawie bił natomiast piłki z rzutów rożnych, ale co z tego, skoro Nowak z 5 metrów nie umiał trafić głową do bramki…
Ocena: 4

Jakub Czapliński:
Zmienił bezproduktywnego Rybickiego, choć gdyby „Ryba” zszedł z boiska po cichu, bez wejścia Czaplińskiego, nikt by się chyba nawet nie pokapował. Obaj zagrali żenująco, a zmiana „Czapli” była totalnie nijaka. Piłkarz ten nie umiał zrobić nic, by chociaż przeprowadzić pół akcji.
Ocena: 2

Adam Duda:
Jedyny nominalny napastnik pojawił się na boisku, gdy Widzew przegrywał już 0:2. Nie wniósł nic, a jedyne czym się wyróżnił, to kretyński faul pod koniec meczu, za który powinien wylecieć z boiska. Za tydzień Duda i tak nie zagra, bo zobaczył za to wejście czwartą żółtą kartkę.
Ocena: 2

Trener

Rafał Pawlak:
Piąta porażka w piątym meczu. Pawlak przerżnął po raz kolejny, ale winy nie należy szukać w nim. Jak mówił  na konferencji, wszystkiemu winni są piłkarze, bo myślą, że coś umieją. Gdybyśmy grali w drużynie, to za takiego trenera na pewno nie poszlibyśmy w ogień. Jak mawiał klasyk: po tym, co zobaczyliśmy, nie chcielibyśmy z nim nawet ubić muchy w kiblu. To karykatura szkoleniowca, który nie nauczył drużyny niczego przez ostatnie tygodnie. Zmienił jedynie ustawienie, co wprowadziło tylko chaos. Wczoraj Widzew wybiegł na mecz z Zagłębiem bez napastnika. W taki sposób miał wygrać? Pawlak nie zrobił też w kierunku poprawy zachowania przy stałych fragmentach. Co prawda, żadnego gola po wrzutce z nich zespół nie stracił, ale w ofensywie miał ich kilkanaście i ani jeden nie dał mu celnego strzału. Jak dodamy do tego posadzenie na ławce najlepszego ostatnio Jańca i zdjęcie w przerwie nie najgorszego Kasperkiewicza, rysuje nam się obraz nieudacznika.
Zachowanie na konferencji, na którym tradycyjnie zrzucił winę na drużynę, to kopanie leżącego i zarzynanie w niej ostatnich pokładów wiary we własne umiejętności. Już nawet Włodzimierz Tylak tak nie zabijał ducha w tych chłopakach!
Ocena: 1