R. Augustyniak: „Było ostro. Ale oni mają rację”

1 listopada 2014, 00:44 | Autor:

piłkarze_Augustyniak

Po meczu z Zagłębiem Lubin nie brakowało emocji. Nie mogło ich nie być, gdyż drużyna przegrała szósty ligowy mecz z rzędu, w dodatku w koszmarnym stylu. Załamani i sfrustrowani kibice po spotkaniu tradycyjnie już toczyli rozmowy z piłkarzami. Część widzewiaków była tak załamana, że jedynie stała obok ogrodzenia dzielącego ich od sektora w milczeniu i ze spuszczonymi głowami. Jak zwykle ciężar presji i zarzutów pod adresem całego zespołu wziął na siebie Rafał Augustyniak, jak na prawdziwego kapitana przystało.

Obrońca Widzewa dyskutował z kibicami spod Zegara dobre 20 minut. Czasem rozmowa przeradzała się wręcz w awanturę, ale była to typowa awantura wewnątrz widzewskiej rodziny, która wynikała z ogromnych emocji – pełna wulgaryzmów, podszyta była jednak obustronnym szacunkiem. Sam Augustyniak niewiele zdołał wyjaśnić; piłkarze sami nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jest tak źle i gdzie tkwi błąd. Szatnia sprawia wrażenie nieżywej, zagubionej i wołającej o pomoc.

Po rozmowie z fanami, Rafał Augustyniak musiał się jeszcze zmierzyć ze stadem dziennikarzy, którzy czekali na niego przy zejściu z boiska. „Było ostro. Ale oni mają rację. Powiem brzydko: przepierdalamy kolejny mecz. Już kurwa tak jestem wkurwiony, zagrzany na to wszystko, że już nie wiem, co się dzieje. Nie możemy przegrywać za każdym razem! Prowadzimy grę w pierwszej połowie i dostajemy jak zwykle w papę. To boli mnie jako zawodnika i kibica Widzewa. To naprawdę boli, że tak można przegrywać mecze za każdym razem. Widzimy stadion, który zaraz zostanie zburzony, a praktycznie nikt już tutaj nie przychodzi, bo nie ma tak naprawdę po co. Nikt by nie chciał cały czas przychodzić na porażki” – powiedział pełen emocji.

Obrońca przyznał, że Widzewa tak naprawdę przegrał w piątkowy wieczór na własne życzenie, bo rywal wcale nie postawił poprzeczki na niemożliwie wysokim poziomie: „Błędy indywidualne są wpisane w ten sport; ale nie takie, jakie czasami popełniamy my. Sposób, w jaki tracimy bramki, to też głupota. Rzut karny, trzeci gol, błąd naszego bramkarza przy drugim… Wszystko to efekt naszych błędów. Nie jest tak, że Zagłębie nas rozklepało albo strzeliło bramkę, po której można było tylko klaskać. Przy każdym golu mieliśmy coś do powiedzenia i mogliśmy się wybronić” – stwierdził.

Popularny „August” uważa, że winę za porażki ponoszą piłkarze, a nie trener Rafał Pawlak, który wciąż ma poparcie zespołu. „Ma u nas autorytet, wiemy ile zrobił jako piłkarz dla Widzewa, czujemy respekt i szacunek. Trener ustawia nas personalnie, nie wychodzi na boisko, nie broni i nie gra, tylko to my gramy (…) Na pewno psychicznie jest źle. Jak się dołuje w pierwszej lidze z ośmioma punktami i dziewięcioma zdobytymi golami… W takiej sytuacji psychicznie jest ciężko, trudno się przełamać czy wyjść na boisko z myślą o zwycięstwie. Każdy ma psychikę – każdy ma próg, który można przełamać i nie wiem, czy u niektórych chłopaków nie został on przełamany, że poszło za daleko i już są nastawieni na porażkę. Cóż, musimy zdobyć parę punktów do zimy, wzmocnić jakoś zespół, no i gonić” – uważa Augustyniak.

Na koniec rozmowy kapitan zdradził, że jego zdaniem niektórzy piłkarze zasłużyli na reprymendę, bo nie za bardzo przykładają się do gry. „Ze swojej strony obiecuję, że zaraz chłopakami wstrząsnę (…) Rozumiem, że można nie umieć grać w piłkę, nie umieć podać na pięć metrów albo dwadzieścia, przerzucić, strzelić, ale walczyć powinien każdy. Jako zawodnika najbardziej mnie boli to, że nie wszyscy dają z siebie maksa” – mówił zawodnik Widzewa.

Cytaty za weszlo.com