R. Straus: „Latem chce znaleźć klub bez problemów finansowych”

11 maja 2015, 21:17 | Autor:

Rok_Straus

Przed kilkoma dniami na łamach jednego ze słoweńskich portali sportowych pojawił się obszerny wywiad z piłkarzem Widzewa, Rokiem Strausem. 28-letni pomocnik opowiada w nim o kulisach przyjazdu do Łodzi, planach na przyszłość, czy o tym, jak ocenia Polskę i Polaków. Poniżej prezentujemy rozmowę z piłkarzem, przetłumaczoną na język polski. O zapatrzeniu Stawowego w Guardiolę, o chęci odejścia z Widzewa, polskich kibicach, czy o… żurku z kiełbasą – naprawdę warto!
– Jak to się stało, że w marcu zdecydowałeś się na powrót do Polski?

– Miałem kontrakt z greckim Ergotelis, ale wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w Grecji. Nie ma pieniędzy, więc rozwiązałem umowę w grudniu i spędziłem dwa miesiące w domu. Cały czas byłem w kontakcie z trenerem, który prowadzi Widzew. Pracowałem z nim w Cracovii i powiedzieliśmy sobie wtedy, że jeszcze kiedyś do naszej współpracy dojdzie. Pytał się o moje zdrowie i czy znalazłem klub. Kiedy dowiedział się, że jestem wolny, powiedziałem, że jeśli nic lepszego nie znajdę, przyjadę w lutym.

– Miałeś jakieś inne oferty?

 – Miałem propozycję z innego polskiego I-ligowca, Olimpii Grudziądz oraz z Bałkanów, ale
zdecydowałem się Widzew, bo przez pół roku w Grecji grałem mało, więc nie mogłem sobie pozwolić, że w drugiej połowie sezonu znów będę poza składem. Wiedziałem, że będę w Widzewie dostać szansę i udowodnię swoją jakość. Dlatego tu przyjechałem.

– W Ergotelis grałeś tylko pół sezonu. Dlaczego?

– Gdy moja umowa z Cracovią wygasła, przeszedłem do Ergotelis, które w tym czasie miało fajnego trenera z Hiszpanii. Dobrze grałem w okresie przygotowawczym i w pierwszej rundzie, ale potem trener został zwolniony. W jego miejsce przyszedł inny, a skład został wzmocniony kilkoma zawodnikami wypożyczonymi z Olympiakosu. Oni dawali punkty, więc ja zagrałem tylko w kilku meczach pucharowych i tyle. Mniej lub bardziej byłem tam na wakacjach (śmiech).

– Jak ciężko było zdecydować się na Widzew, który w tym roku jest praktycznie skazany na spadek z ligi?

– To był naprawdę duży dylemat, bo klub ma problemy finansowe, słabą pozycję w tabeli. Zastanawiałem się, co zrobić, ale w końcu nie mogłem już dłużej czekać i przyjąłem ofertę. Trudno walczyć o uniknięcie degradacji, ale trener jest przekonany, że uda nam się utrzymać w lidze. Zrobimy wszystko, aby tak się stało. Będzie to jednak bardzo trudne.

– Widzew miał być dla Ciebie trampoliną?

– Po tym wszystkim, co stało się w Grecji, można tak powiedzieć, ale zobaczymy co się stanie. Nie jest dobrze, ale wierzę, że wszystko się ułoży.

– Skąd się bierze tak słaba sytuacja czterokrotnego Mistrza Polski? Rok temu spadł do I ligi, teraz spada do II ligi.

– Jest to klub, który ma najwięcej kibiców w Polsce, a także ostatni, który występował w Lidze Mistrzów. Teraz znalazł się w tarapatach, ponieważ w ostatnich latach nie miał zbyt dużych pieniędzy. W ubiegłym roku grał w ekstraklasie, ale spadł, bo miał w składzie zbyt wielu młodych zawodników. Teraz jest podobnie, brakuje doświadczenia.

– Sytuacja finansowa może się poprawić?

– Najważniejsze, to osiągać dobre wyniki, dzięki ciężkiej pracy. To może przyciągnąć potencjalnych sponsorów, którzy na pewno są, ale chyba nie wierzą, że Widzew może się utrzymać. Z drugiej strony w Łodzi budowany jest nowy stadion, który będzie otwarty w przyszłym roku. Byłoby źle, gdyby otwarcie nastąpiło w II lidze.

– Zostaniesz w Widzewie na następny sezon?

– Zgodziliśmy się na współpracę do końca sezonu. Jeśli utrzymamy się w lidze, możemy mówić o nowej umowie. W przeciwnym razie raczej nie, choć w futbolu wszystko jest możliwe.

– Jesteś zadowolony ze swojej gry i roli w zespole?

– Zawsze może być lepiej. Faktem jest, że prawie pół roku nie grałem, więc brakowało mi rytmu meczowego. Ale wszystko idzie ku lepszemu. Jestem średnio zadowolony, wiem, że stać mnie na więcej.

– Wyjechałeś w świat już w wieku 17 lat. Uważasz, że to był dobry ruch, tak młodo wyjeżdżać z rodzinnego domu?

– Takiemu wielkiemu klubowi, jakim jest Inter Mediolan, nie można odmówić. Wtedy były jednak nieco inne realia, teraz kluby dają więcej możliwości młodszym graczom. Wcześniej, jeśli byłeś bardzo dobry, mogłeś jedynie trenować od czasu do czasu z najlepszymi, nie mówiąc już o grze w lidze. W grę wchodziły zbyt duże pieniądze. Ale niczego nie żałuję.

– Spędziłeś też trzy lata w ekstraklasowym Celje. Jest szansa, że wrócisz jeszcze na słoweńskie boiska?

– W ostatnich latach nie rozmawiałem z nikim na temat ewentualnego powrotu do Słowenii. To sprawia, że ​​nawet o tym nie myślę. Wszyscy wiemy, że w kraju liczy się tylko Maribor. Póki co do domu jeszcze nie wracam.

– Gdy byłeś w Mariborze, nie zagrałeś w pierwszym zespole.

– Grałem w młodych drużynach, juniorach. Wiadomo, że to najlepszy klub w Słowenii, wszyscy go szanują.

– Jak w Grecji reagowano na Maribor w Lidze Mistrzów?

– Wszyscy byli zaskoczeni, jak taki mały klub, z małego kraju, kwalifikuje się do Ligi Mistrzów. Kiedy powiedziałem im, jak pracuje się w Mariborze, że wszystko jest na najwyższym poziomie, byli zdumieni.

– Jaki jest poziom polskiej I ligi?

– Jest bardzo wymagająca konkurencja, wielu młodych piłkarzy chcących się pokazać. Wielu tych, którzy przychodzą do klubów I ligi, prezentuje poziom słoweńskiej ekstraklasy. Po Euro 2012 w Polsce została wspaniała infrastruktura stadionowa i kluby na tym korzystają. Niesamowite jest też to, jak wielu kibiców przychodzi na mecze, jak oddani są dla swoich klubów. W Polsce są wyjątkowi kibice, nawet w I lidze. Są prawdziwymi fanatykami. Nawet na naszych meczach, pomimo znacznie gorszych wyników, kibice są bardzo dobrze zorganizowani.

– A ogólny poziom polskiego futbolu?

– Polski futbol znany jest z tego, że opiera się głównie na walce fizycznej. Ja jednak miałem szczęście, że spotkałem trenera, który uwielbia Guardiolę, styl preferowany przez Barcelonę czy teraz Bayern Monachium. Tak, więc podoba mi się to, że staramy się grać technicznie, krótkimi podaniami – odpowiada mi to. Dlatego też mamy w zespole więcej niskich, szybkich i sprawnych technicznie zawodników. (śmiech)

– Jak przyzwyczaić się do życia w Polsce?

– Przed przyjazdem myślałem, że Polacy są jakieś dziesięć lat za nami, że będzie dziwnie. Ale przyzwyczaiłem się. Ludzie są mili, a ceny niskie. Miałem szczęście, że spędziłem wcześniej trzy lata w Krakowie, który jest z pewnością jednym z najpiękniejszych miast w Polsce. W związku naprawdę nie mogę narzekać.

– Grałeś we Włoszech, Grecji i Polsce. Gdzie czułeś się najlepiej?

– Włochy, to klasa sama w sobie. Tam jest wszystko, co związane jest z modą, piłką nożną, i jedzeniem. Czy muszę mówić więcej? (śmiech)

-Masz jakieś problemy z dogadaniem się?

– Miałem pewne problemy, ale jest OK. Sporo obcokrajowców mówiło po polsku, wśród nich był również Andraż Struna. Na początku dzwoniłem do chłopaków i pomagali mi w tłumaczeniu.

– Ile czasu trzeba, żeby sprawnie mówić po polsku?

– Na początku język wydawał mi się brzydki. Twierdziłem, że chyba nigdy się go nie nauczę (śmiech). W końcu się nauczyłem i teraz mogę się normalnie komunikować. Myślę, że nauczyłem się języka polskiego w niecały rok.

– Jak w Polsce radzą sobie z angielskim?

– Biegle, zwłaszcza w Krakowie, gdzie jest wielu turystów. W sklepach i kawiarniach wszyscy mówią po angielsku.

WPIS PODZIELONY JEST NA KILKA STRON:

1 2