R. Ulatowski: „Wszyscy żyjemy tym meczem”

20 września 2019, 17:01 | Autor:

Rafał Ulatowski łączy funkcję trenera drugiej drużyny Lecha Poznań z posadą dyrektora akademii tego klubu. Przed jutrzejszym spotkaniem opowiedział nam głównie o tym, jak funkcjonuje drużyna rezerw. Zapraszamy do lektury wywiadu ze szkoleniowcem najbliższego rywala Widzewa!

– Łączy pan dwie funkcje w klubie – trenera rezerw i dyrektora akademii. Wystarcza czasu na wszystko?

– Wszystko zależy od logistyki. Mieszkam we Wronkach, trenujemy we Wronkach. Wszystkie drużyny akademii również mieszkają i trenują w tym mieście. Moje życie toczy się wokół niego. Może nie mam czasu na inne rzeczy pozatrenerskie, ale takie jest teraz moje życie.

– Nie było problemu dla pana, żeby objąć posadę w niższej lidze?

– Powiem szczerze, że nie było nam łatwo znaleźć trenera do rezerw. Musimy sobie zdawać sprawę ze specyfiki tego projektu – czym jest drużyna rezerw Lecha, jakiego trenera szukamy. Trenera, który nie tylko przychodzi na trening, ale jest też wychowawcą i wsparciem dla zawodników, którzy mieszkają w internacie. Nie tylko boisko, ale też sprawy pozasportowe. Jesteśmy też częścią projektu synergii Lecha, bo podlegamy bezpośrednio pod pierwszą drużynę. Trener we Wronkach musi znać swoje miejsce. Jeśli ma zejść sześciu zawodników z pierwszej drużyny i zagrać określoną liczbę minut, to musi się do tego dopasować. Naszym celem jest to, żeby pierwszy zespół funkcjonował jak najlepiej. Mamy wychowywać chłopaków i wprowadzać ich do dorosłej piłki.

– Jest u was chęć odegrania się po środowej porażce w zaległym meczu z Górnikiem Polkowice?

– Nie ma lepszego meczu do odegrania się niż taki, w którym gramy z klasowym rywalem. Wszyscy żyjemy tym meczem – klub, kibice, społeczność lokalna. Dużo się rozmawia, że przyjeżdża Widzew.

– Sporo poczytałem o projekcie rezerw Lecha, ale nigdzie nie znalazłem informacji o tym, jakie cele przed sobą stawiacie. O awans nie możecie walczyć.

– Na pewno chcemy się utrzymać. Nie po to awansowaliśmy, żeby łatwo się poddać. Zrobiliśmy progres, bo w pierwszym meczu w tym sezonie straciliśmy gola w 39. sekundzie. W ostatnich spotkaniach postawiliśmy duży krok do przodu, jeśli chodzi o wszystkie aspekty. Gdyby nie ten mecz z Polkowicami, to byłbym bardziej szczęśliwy.

– Wcześniej ograliście m.in. Elanę na wyjeździe.

– Pogoń Siedlce również pokonaliśmy. Nie jesteśmy chłopcami do bicia ani dostarczycielami punktów. Popełniamy błędy i zdajemy sobie z tego sprawę. Takie błędy zostają od razu wykorzystywane w dorosłej piłce. Chcemy budować grę, być przy piłce, narzucić swój styl gry. Zawsze chcemy grać w podobny sposób, bo tak wychowujemy i tak uczymy naszych piłkarzy. To, że ktoś nas skarci – trudno. To ma być nauka dla piłkarzy.

– Trzecią ligę w poprzednim sezonie wygraliście dość pewnie.

– Nie było tak łatwo. Był KKS Kalisz, Radunia Stężyca czy Kotwica Kołobrzeg. W awans uwierzyliśmy najbardziej po remisie w Kołobrzegu. Byliśmy tam zespołem lepszym, prowadziliśmy grę i dało nam to wiarę w awans, czego później dokonaliśmy.

– Dzięki temu jesteście pierwszą drużyną rezerw, która awansowała na ten poziom rozgrywkowy w Polsce.

– Chcemy być lepsi, mocni razem. Takie mamy hasło w Lechu. Chcemy być klubem, który się rozwija, który jest dumny ze swojej akademii. Dumni z zawodników, których dostarczamy. Wiedzieliśmy, że druga liga będzie lepsza niż trzecia. Takich mocnych meczów w trzeciej lidze było może pięć, bo reszta to półprofesjonalne kluby, oczywiście nic im nie umniejszając. My chcieliśmy mieć jednak więcej dobrych meczów.

– Wspominał pan o pracy mentalnej i rozwijaniu młodych zawodników poza boiskiem. Powrót Grzegorza Wojtkowiaka jest z tym związany?

– Dokładnie tak. W zeszłym roku opieraliśmy zespół o dwa nazwiska – Dariusz Dudka i Krzysztof Kołodziej. Obu już nie ma, przyszliGrzesiek i Łukasz Radliński. Bardzo doświadczony zawodnik, mocny punkt również poza boiskiem. Ma charyzmę. Obaj z Grzegorzem potrafią też postawić zespół do pionu.

– Wielu kibiców Widzewa zadaje sobie pytanie, jak dużo piłkarzy z pierwszej drużyny jutro zobaczymy?

– Będzie to wiadome dziś o 23:00, gdy skończy się spotkanie z Jagiellonią. Podobnie jak Widzew, gramy we wtorek w Pucharze Polski z Chrobrym Głogów. Są priorytety. Jesteśmy przyzwyczajeni, że gramy tylko swoimi, młodymi zawodnikami. Są spotkania, gdy dostajemy wsparcie, choćby Tomasza Cywkę czy Macieja Makuszewskiego. Jesteśmy poligonem doświadczalnym dla młodych zawodników, trenujących z pierwszą drużyną, jak Jakub Kamiński czy Juliusz Letniowski. Ten drugi może dostanie teraz więcej czasu.

– Nie jest to pana pierwsza przygoda z rezerwami. Wcześniej był pan strażakiem, gdy odchodzili Ivan Djurdjević czy Dariusz Żuraw.

– Jestem na miejscu. Jak mamy szukać gdzieś trenera, to ja jestem zawsze. Mam kontakt ze wszystkimi trenerami akademii. Staram się uczestniczyć w treningach innych drużyn. Taka jest nasza rola, żeby dostarczać graczy do pierwszej drużyny. Wszystkie naczynia są połączone.

– Mam pan doświadczenie na każdym poziomie rozgrywkowym. Jak można scharakteryzować te drugą ligę?

– Większą liczbą zawodników doświadczonych, którzy grali w innych ligach. W trzeciej lidze tego nie było. U nas jest dwóch graczy doświadczonych na jedenastu. Są w drugiej lidze duże nazwiska, szczególnie mówię tu o Widzewie. Coraz więcej jest klubów, które zaczynają od dobrej organizacji wokół siebie. Przykładem jest Stal Rzeszów. Wyznacznikiem drugiej ligi nie będzie tylko Widzew, ale też Stal czy Garbarnia Kraków z Łukaszem Surmą. Widać to po tabeli. Nie powiem, że są zespoły, które odstają poziomem. Przyjeżdża Górnik Polkowice do Wronek i ogrywa nas. Nie ma łatwych meczów.

– Pochodzi pan z Łodzi, jest pan wychowankiem ŁKS. Jutro serce mocniej zabije?

– Zawsze w takich meczach krew mocniej buzuje i serce mocniej bije. Przyjeżdża zespół z mojego rodzinnego miasta. To bardzo fajne uczucie, bo za młody zawsze rywalizowałem z Widzewem na wielu poziomach rozgrywkowych.

Rozmawiał Bercik

Foto: lechpoznan.pl

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x