Relacja z meczu Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź 23.03.2012

22 marca 2012, 23:00 | Autor:

Około 300 widzewskich fanatyków przybyło w piątkowy wieczór do odległego Białegostoku. Towarzyszyło im 8 kibiców CSKA Moskwa z 2 flagami oraz 3 kiboli chorzowskiego Ruchu.

1

 

Organizacja wyjazdu na Podlasie zaczęła się od walki o dodatkowe bilety, bowiem pula 284 wejściówek była zdecydowania za mała, jak na widzewskie potrzeby. Udało się przekonać działaczy Jagiellonii, ale weto dała milicja i o dodatkowych biletach można było zapomnieć. Trzeba było robić selekcję i na wyjazd załapały się osoby stale jeżdżące i udzielające w kibicowskim życiu na swoich rewirach.
Z racji niewielkiej grupy wyjazdowej postawiono na autokary i tak w sile 3 „pks-ów” + licznych aut kolumna udała się  w kierunku wschodnim. Podróż, jak to zawsze bywa w tych rejonach, strasznie się dłużyła i mocno wymęczyła kibiców. Swoje dodały procenty spożywane dla zabicia czasu. Na dodatek miejscowi milicjanci urządzili sobie festiwal filmowy kilkanaście kilometrów pod Białymstokiem zatrzymując autokary i nagrywając każdemu fanatykowi pamiątkowe video z dowodem przy twarzy.
Po przymusowym debiucie filmowym w miarę szybko udało się dojechać pod stadion i wbić do klatki. Co niektórzy ledwo wygrali walkę a alkomatem, kilku osobom ta sztuka niestety nie udała się, a byli i delikwenci, którzy poddali ją walkowerem ;)
Do sektora dla gości udało się też przedostać kilkunastu osobom, którym udało się wyposażyć w vipowskie zaproszenia lub bilety dla miejscowych. W „klatce” zawisły flagi: „Ludzie Honoru”, „1910”, „ŚP. Troll”, „Łódzki Widzew” oraz „Discovery” + 2 mniejsze fanki moskiewskiego CSKA, który w sile 8 osób pojawił się gościnnie w sektorze. Widzewska ekipa wyjazdowa wokalnie nie powala tego dnia na kolana i śpiewy były rwane i na słabym poziomie. Sporo dostało się antybohaterowi wyjazdu (oraz innych wydarzeń) J. który za tak zwane, popularne „jadanie makowca” otrzymał solidną porcję bluzgów. Również gra widzewskich piłkarzy nie powala na kolana. Co prawda po szybko straconej z rzutu karnego bramce udało się odpowiedzieć Ben Dhifallachowi, ale Jaga była tego dnia bardzo dobrze dysponowana i zmotywowana i jeszcze przed przerwą ponownie wyszła na prowadzenie.
W drugiej połowie na boisku rządzili tylko gospodarze, który pokonali Mielcarza jeszcze dwukrotnie. Łodzianie musieli radzić sobie w 9-tkę, bowiem z czerwonymi kartkami opuszczali murawę Abbes i Dudu.
Ostatecznie gospodarze zrewanżowali się Widzewowi za jesienną porażkę w Łodzi i zwyciężyli RTS 4:1.
Fanatycy Widzew mięli więc niewesołe miny podczas powrotu. Już w Łodzi doszły słuchy, że pod Grójcem szczęścia szukał Motor, ale nie udało mu się odnaleźć żadnych „atrakcji”.
Na koniec kierujemy podziękowania dla kibiców Jagiellonii za pomoc po wydarzeniach pomeczowych!

 

Ryan