Stawowy przed ligą: „Dadzą sobie radę. To silni ludzie!”

4 marca 2015, 19:40 | Autor:

Wojciech_Stawowy

Na trzy dni przed startem rundy wiosennej Wojciech Stawowy pojawił się w studio TV Toya. W programie „Piłka meczowa” trener Widzewa odpowiadał na pytania Marcina Tarocińskiego i Piotra Krawczyka, dotyczące przede wszystkim okresu przygotowawczego, transferów oraz gotowości do walki o punkty.

Na wstępie Stawowy odniósł się do słów, jakie tydzień temu w tym samym studio wypowiedział Sylwester Cacek. „Nie czułem, że Sylwester Cacek na mnie poluje, też się zdziwiłem, że ta długi okres czasu na mnie – jak to określił – polował. Cieszę się, że podobała mu się moja praca w innych klubach, bo zapewne tym się kierował zatrudniając mnie w Widzewie” – mówił. „To nie jest niekorzystne miejsce pracy, Widzew to firma. To, że boryka się teraz z kłopotami, to normalne. Nie ma na świecie klubu, który by tego nie  przeżywał. Trzeba znaleźć sposób, by z tej sytuacji wybrnąć i my z Prezesem go znamy” – dodawał.

Jak trener Widzewa oceniał skład, jaki wykrystalizował się po zimowym okresie przygotowawczym? „Trzeba pamiętać o tym, że Widzew jest w trudnej sytuacji. Pewnie, że chciałbym mieć większą liczbę nowych zawodników, ale piłkarze mający możliwość gry w ekstraklasie, wybierają przeważnie tę opcję. Nam zależy na tym, by mieć w drużynie takich graczy, którzy będę się z klubem identyfikować. Chcemy bowiem, by te zespół okrzepł w boju, a potem walczył o wyższe cele” – zapowiadał. „Nie mogę zdradzić o kogo chodziło, gdy zapowiadałem głośne nazwisko, bo może ten transfer się jeszcze zrealizuje. Przyszli do nas ciekawi piłkarze, m.in. Kimura, Straus, Bernhardt czy Lisowski – udało się nam zrobić wszystko, na co było nas stać.” – podkreślał Stawowy.

Szkoleniowiec uważa, że mimo iż Widzew przechodzi pewne kłopoty, radość jego wrogów jest przedwczesna. „Klub przechodzi obecnie wielką transformację, jestem pod wrażeniem tego, co się dzieje. Ktoś, kto nie widzi tego od kuchni, nie może o tym wiedzieć. Wielokrotnie słyszę opinie, że Widzewa już nie ma, że się skończył. Zawsze będę dementował te bzdury. Budowa nowego stadionu, spłata układu – to kiedyś się skończy.
Jednak naszych kibiców interesuje, by widzieć ten postęp na boisku. Nawet jak zagramy mniej efektownie, to musimy być skuteczni. Tylko wygrane dadzą nam tak potrzebne punkty” – mówił.

Stawowy, pytany o pewność swoich podopiecznych, odpowiadał: „Mam pełne zaufanie do wszystkich piłkarzy, nie tylko tych grających w bloku obronnym. Wierzę w tych zawodników, bo to dobry materiał ludzki, głodny sukcesów. Denerwowały mnie opinie, że to młody zespół, zestresowany, który nic nie osiągnie. Wyniki w sparingach i tracone bramki wynikały z tego, że drużyna też przechodziła transformację. Całkowicie zmienił się styl grania, a każda nauka wymaga zapłacenia pewnej ceny. Z każdym tygodniem uczyliśmy się tego, piłkarze wiedzieli, co muszą poprawić. Obecnie mamy linię obrony, która mogłaby występować w ekstraklasie. Kimura, Mroziński czy Wrzesiński, który był moim zdaniem objawieniem tego okresu, którego przekwalifikowałem na obrońcę, poradziliby sobie w ekstraklasie”

Opiekun RTS kontynuował: „Mam pewność, że drużyna nie spali się pod presją wyniku. Te przepracowane wspólnie dwa miesiące pozwoliły mi ocenić chłopaków pod kątem piłkarskim, ale też mentalnym. Trzeba było tylko wytyczyć im odpowiednie szlaki. Dadzą sobie radę, to silni ludzie, charakterni. A to, że Prezes ma ambicję powrotu do ekstraklasy, powinno ich mobilizować. Miejsce Widzewa jest w ekstraklasie. Gdyby ich to paraliżowało, to muszą zacząć uprawiać sport co najwyżej na poziomie amatorskim!”

W „Piłce meczowej” poruszono także temat kontuzji, jakie są w drużynie. „Był jeden problem – Tadrowski nabawił się urazu mięśnia dwugłowego. Miał zaległości treningowe i ten mięsień po prostu nie wytrzymał. Dziś jesteśmy wszyscy gotowi, Julien też normalnie z nami trenuje. W perspektywie najbliższych spotkań będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Nie mogę obecnie liczyć jedynie na Tadrowskiego, no i jest kwestia Osmanaja. Nie wiem, czy zdążymy go zgłosić do spotkania. Zresztą on podkręcił staw skokowy i nie chcemy ryzykować pogłębienia się urazu” – odpowiadał Stawowy.

Pytany o niepowodzenia w Miedzi Legnica, wskazywał na brak czasu. „Miałem tam również dobrych piłkarzy, o Prezesie też nie powiem złego słowa. Powiem krótko: brakło cierpliwości, a to cecha ludzi wielkich. Warto być cierpliwym, żeby potem osiągać sukces. Niejeden klub to udowodnił” – przyznał. „Wiem, że Widzew nie ma tego czasu, w Legnicy tego przymusu nie było. Widzew musi punktować od razu i ja zdaję sobie z tego sprawę” – dodawał.

Szkoleniowiec nie chciał – co zrozumiałe – zdradzać w TV, jaką jedenastkę kibice zobaczą w meczu przeciwko Sandecji. „Zobaczymy w sobotę. Najpierw muszę powiedzieć samym piłkarzom, kto zagra. Dziennikarze mogą bawić się w quizy, jak ktoś śledzi wszystko na bieżąco, to pomyli się w niewielkim stopniu” – zakończył Stawowy.