V. Batrovic: „Wsparcie kibiców jest bardzo istotne”

1 maja 2015, 14:15 | Autor:

Veljko_Batrovic

Od początku rundy Veljko Batrovic prezentuje niezłą formę. Co prawda zdarzało mu się zaliczyć kilka upadków, ale więcej było jednak wzlotów. Czarnogórzec może być kluczowym zawodnikiem dla losów drużyny w walce o utrzymanie. Jeśli będzie strzelał i asystował, może być liderem Widzewa.

– Za Wami już połowa rundy wiosennej. Jesteś zadowolony ze swojej formy w tym roku?

– Oczywiście, zawsze może być lepiej. Ale wydaje mi się, że wygląda to lepiej, niż jesienią. Duży wpływ ma na to dobra gra całego zespołu, zmiana stylu gry, w którym dobrze się odnajduję. Cały czas stara, się, by dawać drużynie jeszcze więcej. Chciałbym strzelić kilka bramek, bo one są na bardzo potrzebne.

– Jak ocenisz wyniki osiągane przez drużynę? Z jednej strony w tabeli wiosny jesteście wysoko, z drugiej tej ogólnej wciąż na ostatnim miejscu.

– Bardzo duży wpływ na poprawę wyników miała osoba trenera i cały sztab szkoleniowy, który za nim stoi. Pamiętajmy, że jesteśmy młodą drużyną. Każdy z nas chce się pokazać, cieszyć z gry w piłkę. Na szczęście trener preferuje taki styl, że możemy czuć tą radość, a jednocześnie być skutecznym. Szkoda tylko wyników na wyjazdach, poza Ostródą oczywiście. U siebie gramy coraz lepiej, oby to się przełożyło jak najszybciej na boiska rywali.

– Dla Ciebie ta runda może być o tyle przełomowa, że możesz przebrnąć przez nią bez poważnych urazów. Wcześniejsze kontuzje spowodowały, że mówiło się o Tobie „szklany”.

– Nie chcę patrzeć na to indywidualnie, patrzę na cały zespół. Dla nas wszystkich może być to przełomowa runda, bo jak utrzymamy się w lidze, to będzie to ogromny sukces, biorąc pod uwagę sytuację na początku rundy. Bardzo mi zależy na tym, by Widzew został w I lidze, a później walczył o awans, jak zapowiadał w wywiadzie dla WTM trener, przychodząc do zespołu w grudniu. A co do kontuzji, to rzeczywiście, poza drobnymi urazami nie mogę narzekać. Oby tak dalej.

– Po sobotnim zbiciu barku nie ma już śladu? Wojciech Walda mówił nam, że miałeś już z nim problemy w przeszłości.

– To prawda. Cały czas czuję ból, ale myślę, że do piątku minie i będę mógł zagrać. Na razie ból pozwala mi trenować normalnie, więc jakieś blokady czy mocniejsze środki przeciwbólowe nie są potrzebne.

– Czyli w Płocku powinniśmy Cię zobaczyć?

– Myślę, że na 90% tak. Jednak to, czy zagram w pierwszym składzie, i tak będzie zależało od decyzji trenera.

– Faulu w tamtej akcji z 43 minuty nie było, bo stanąłeś na piłce, ale było kilka kontrowersyjnych decyzji sędziego Wajdy. Ty w 30 minucie zostałeś wręcz sprowadzony przez obrońcę do parteru, a gwizdek milczał…

– To nie jest żadna nowość. Nie powiem, że sędziowie są przeciwko nam, ale od dawna nie są po naszej stronie. Dlatego powiedzieliśmy sobie, że wychodzimy na boisko skupieni na sobie, nie zwracając uwagi na sędziego. Karny w 30 minucie był ewidentny – widać to było na Waszym zdjęciu. Koniec końców wszystko obróciło się szczęśliwie dla nas, bo to my wygraliśmy ten mecz.

– Jakie nastawienie w szatni przed meczem z Wisłą? Jak chcecie uniknąć powtórki z ubiegłych tygodni, gdy po dobrym, zwycięskim meczu przychodziły porażki?

–  Cały czas utrzymujemy pozytywne nastawienie. Każdy się wzajemnie wspiera, mamy pomoc od całego sztabu szkoleniowego. Jedziemy do Płocka po trzy punkty, ale nie oszukujmy się – Wisła to dobry zespół, który potrafi grać w piłkę. Można się więc spodziewać naprawdę dobrego meczu do oglądania.

– Wisła traci bardzo mało goli, a Widzew niewiele strzela. Macie jakiś pomysł, żeby pokonać ich bramkarza?

– Nie robimy nic specjalnego na treningach. Mamy swoją taktykę, której konsekwentnie się trzymamy. Wszyscy pomagają w defensywie, wszyscy angażują się w ofensywę. Gramy piłką, utrzymujemy się przy niej, a przeciwnik biega za nią i się meczy. Czekamy na właściwy moment, by zaatakować i zdobyć trzy punkty. Z Chojniczanką udało się dopiero w 90 minucie, obu teraz poszło szybciej.

– Zastanawialiśmy się z Wojciechem Stawowym, czy to nie siedzi gdzieś w Waszych głowach. Ciężko zrozumieć te wahania formy.

– Tak, jak mówiłem, mamy swoją specyficzną taktykę. Gdy wyłączy się jeden zawodnik, to jeszcze nie jest tak źle, ale trzech-czterech i są kłopoty. Dlatego wszyscy musimy być mocno skupieni i uważni na to, co robimy na boisku. Nie wolno nam stwarzać zagrożenia pod swoją bramką, a pod bramą rywala – jestem pewien – coś sobie stworzymy.

– Ostatnio Tomek Lisowski zapoczątkował dyskusję na temat wsparcia kibiców. Ty też odczuwasz jego brak w tej rundzie? Zimna wojna fanów z klubem odbija się na Was?

– Pamiętam mecze na Piłsudskiego, przy pełnych trybunach. Człowiek dostawał wtedy niesamowitej energii, aż chciało się grać. Takie wsparcie zawsze się przydaje i jest bardo istotne. To nie jest tak, że nam jest to obojętne, czy jest doping czy nie. Dlatego Tomek Lisowski po meczu rozmawiał z kibicami, bo on akurat doskonale pamięta z lat ubiegłych, jaka atmosfera była na trybunach.

Rozmawiał M.M.