W Poznaniu na nowym „dywanie”

Za około pięć godzin rozpocznie się przedostatni mecz w ramach 16. kolejki Ekstraklasy. W Poznaniu drużyny Lecha i Widzewa zmierzą się na nowo położonej murawie stadionu przy ul. Bułgarskiej.  To dość nietypowa pora roku na wymianę nawierzchni.

To nie pierwszy przypadek, gdy operator obiektu postanawia dokonać takiej operacji właśnie w tym okresie. Podobnie było w 2022 roku, gdy do zmiany murawy doszło w grudniu. Tłumaczono to wtedy chorobą grzybiczą trawy oraz chęcią przygotowania boiska do rundy wiosennej. Na jej początku „Kolejorz” czekały ważne mecze w europejskich pucharach, więc działacze chcieli mieć wtedy najlepszą jakość, jeśli chodzi o plac gry.

Problem w tym, że okres jesienno-zimowy nie jest najlepszy, jeśli chodzi o wymianę nawierzchni. Zdecydowanie lepiej dokonywać takich działań wiosną lub latem, gdy nowa trawa ma szansę na ukorzenienie się. Tal było m.in. w „Sercu Łodzi”, gdy widzewiacy awansowali do Ekstraklasy i dopiero w 3. kolejce zagrali w roli gospodarzy. W obecnych warunkach pogodowych, nawet przy włączonym systemie podgrzewania płyty, trudno o właściwe „przyjęcie” murawy przez obecną glebę. W Poznaniu zasłaniają się tym, że wcześniej na zmianę trawy zwyczajnie zabrakło czasu. W październiku przeprowadzono zaawansowane zabiegi pielęgnacyjne boiska, wykorzystując chociażby specjalnie lampy. Jak się okazało, nie przyniosło to efektu i trzeba było dokonać wymiany nawierzchni.

W kontekście niedzielnego spotkania, nie będzie to miało specjalnego znaczenia. Murawa, która przyjechała w rolkach, została już ułożona i Lech z Widzewem zagrają w normalnych warunkach. Wpłynąć na nie może jedynie ewentualny opad atmosferyczny, ale na to nikt jeszcze nie znalazł lekarstwa. Kłopot dla poznaniaków nastąpi za kilka tygodni, gdy regularnie na płytę boiska padać będzie śnieg lub deszcz. Pocieszeniem dla lechitów jest fakt, że poza starciem z czerwono-biało-czerwonymi, w tej rudzie czeka ich tylko jedno domowe spotkanie – z Piastem Gliwice.