Widzew zaciął się na dobre

7 czerwca 2017, 14:05 | Autor:

Wolański_Mąka

Finisz sezonu, podobnie jak końcówka rundy jesiennej, nie należy w Widzewie do udanych. Gołym okiem widać, że drużynie brakuje już paliwa, a kluczowi piłkarze są bez formy. W ostatnich czterech meczach zdobyli tylko cztery punkty.

Nie tylko brak pomysłu na wygrywanie rzuca się w oczy. O ile w defensywie ekipa Przemysława Cecherza jeszcze jakoś sobie radzi (czyste konto w derbach i gol-kuriozum w Ełku), o tyle dyspozycja w ataku jest zatrważająca. Dość powiedzieć, że łodzianie dwóch ostatnich spotkaniach nie strzelili gola!

Ostatnim trafieniem, z którego cieszyć mogli się kibice Widzewa, była bramka Kamila Tlagi, w doliczonym czasie meczu z Huraganem Morąg. Później coś się zacięło. Nie udało się pokonać ani golkipera MKS-u, ani Drwęcy. W obu tych starciach widzewiacy nie mieli nawet klarownych okazji, by pokusić się o trafienie.

Na usprawiedliwienie Cecherza działa jednak fakt, że ze składu wypadli mu odpowiedzialni za strzelanie goli Piotr Okuniewicz i Marcin Krzywicki. Gdy dodać do tego fakt, że z kontuzją borykał się też Mateusz Michalski, a pod formą są Daniel Mąka i Adam Radwański, rysuje się obraz zespołu bezradnego pod bramką rywali. Nie trzeba dorabiać teorii spiskowych o odpuszczeniu meczu, by pogrążyć ŁKS. Powiedzmy sobie wprost – na mecie zawodnikom brakuje energii.

W ostatnich dwóch kolejkach warto więc postawić na Grzegorza Brochockiego, który nie będzie gorszy, a do tego złapie trochę ogrania. Już w pojedynku z Drwęcą pokazał się z dobrej strony, ale zabrakło mu celności. Bliski był też strzelenia gola i uratowania meczu pucharowego w Sieradzu. Wobec kłopotów kadrowych naprawdę powinno się dać mu łapać jak najwięcej minut.