Widzew – Zawisza (wypowiedzi)

2 kwietnia 2016, 18:23 | Autor:

Marcin_Płuska

Pewna wygrana z pewnością poprawiła nastroje w szatni Widzewa. Łódzka drużyna w końcu zagrała agresywnie, ambitnie i niezłą skutecznością. Nic więc dziwnego, że po ostatnim gwizdku piłkarze byli zadowoleni. Co mówili po spotkaniu z Zawiszą?

Michał Osiński:
„Gratulacje dla trenera za zwycięstwo. Jeśli chodzi o przebieg meczu, to mieliśmy założenie, by wywieźć punkty z Łodzi. Niestety nie udało się. Mimo, że dobrze zaczęliśmy, bo Wiśniewski mógł przelobować bramkarza. Później zaczęła się seria naszych błędów, którą Widzew skrzętnie wykorzystał. Każdy nasz błąd kończył się bramką. Mieliśmy szansę na złapanie kontaktu, ale nic nie wpadło. W drugiej połowie Widzew kontrolował sytuację. Mimo naszych ataków nie udało się strzelić honorowego gola.”

Marcin Płuska:
„Zacznę od innej strony. Chciałem podziękować mojemu asystentowi, Łukaszowi Kabaszynowi. Razem z całą drużyną dedykujemy mu to zwycięstwo. Był ważną postacią w naszym sztabie. Co do meczu, zagraliśmy dobre spotkanie. Wygraliśmy pewnie, przez cały czas kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Przed nami odpoczynek i przygotowania do kolejnego meczu.

Cechy wolicjonalne były po naszej stronie. Nie brakowało agresji i zaangażowania. Po meczu z Zelowem spadły na nas gromy. Powinniśmy wspierać wszyscy tą drużynę tak, jak tu siedzimy, bo nam wszystkim zależy na dobru Widzewa. Nie można pisać po dwóch meczach, że jeden z drugim nie spełniają oczekiwań. Od początku zagrał Bondara i strzelił gola. Kowalczyk miał sytuację, ale nie wykorzystał jej. Ja wciąż jednak w niego wierzę. Wejdziemy teraz na trawiaste boisko i będzie lepiej. Na razie trenujemy na małym placu.”

Michał Bondara:
„Premierowa bramka. Mam nadzieję, że nie ostatnia i wywiążę się z zakładu z Robertem Kowalczykiem. On zadeklarował, że strzeli 15 goli, ja przebiłem do 18 bramek. Oby tak było. Cała sytuacja, jaka miała miejsce w tym tygodniu, nawarstwiła się i odpaliliśmy. Prawda jest jednak taka, że gdybyśmy w poprzednich meczach też strzelali na początku, to one wyglądałyby tak samo. W drugiej połowie nie udało się nic strzelić. Zamiast robić swoje, poszliśmy niepotrzebnie na wymianę ciosów. Spotkanie z Omegą będzie kolejnym finałem. Myślę, że z meczu na mecz będziemy coraz lepsi.”

Patryk Strus:
„Nie spodziewałem się, że dostanę podanie. Nieczysto trafiłem w piłkę. W pierwszej okazji zabrakło szczęścia, bramkarz odbił piłkę nogą. Nie było żadnych problemów z motoryką czy kondycją. Trener Marcin Płuska doskonale nas przygotował i każdy bez trudu wytrzymał fizycznie cały mecz. Mieliśmy odciąć się myślami od sytuacji ze sztabem szkoleniowym. Chcieliśmy wyjść jednak na boisko i pokazać, co potrafimy. Udowodniliśmy, że to co mówią kibice, że nie ma gry, jest nieprawdą. Wygraliśmy też dla nich. Wystarczyło sprawić, że to przeciwnik musiał dostosować się do nas, a nie na odwrót.”

Maciej Humerski:
„Zawsze, gdy wpada gol, można zrobić coś lepiej, więc mówienie, że nie miałem szans przy żadnej bramce, nie ma znaczenia. Jestem zły, bo przecież jestem częścią tej drużyny. Gdyby nie pierwsza połowa, nie byłoby źle. Wstyd mi za nią. Wyglądało to fatalnie; zaczynając ode mnie, a na napastnikach kończąc. Miłe przyjęcie ze strony kibiców. Bardzo im dziękuję. Nie widziałem, czego się spodziewać. Miałem mieszane uczucia. Było miło, choć jeden pan trochę na mnie pobluzgał. Pozdrowienia dla niego (śmiech). Fajnie było wrócić na stare śmieci, choć w przenośni, bo przecież graliśmy na SMS-ie, a nie na Widzewie.”

Michał Czaplarski:
„Atmosfera w tym tygodniu była co najmniej dziwna. Chcieliśmy wreszcie wygrać i poprzeć to dobrą grą. Dzięki temu kibice będą trochę spokojniejsi, a my nabierzemy pewności siebie. W meczu z Kleszczowem musi być to widać. Nie chcę wracać do meczu z Zelowem. W tym nam się udało, zagraliśmy skutecznie i wygraliśmy 4:0. Jesteśmy już myślami przy tym meczu z Omegą. Znów będziemy chcieli wyjść wysoko i szybko strzelić bramkę. Dzięki temu gra nam się dużo spokojniej. Zwycięstwo dedykujemy trenerowi Kabaszynowi, któremu dziękuję za wszystko w imieniu całej drużyny!”

Kamil Bartos:
„Cieszę się, że dostałem szansę gry od pierwszej minuty. Chciałem to maksymalnie wykorzystać. Czułem głód piłki, chciałem mieć wkład w wyniki naszej drużyny. Dopóki czułem się na siłach, chciałem pomóc w akcjach ofensywnych. Trener mówił mi w szatni, żebym w drugiej połowie skupił się już na obronie. Żebyśmy zagrali na to przysłowiowe zero z tyłu.”

Mariusz Zawodziński:
„Chcieliśmy zmazać plamę po słabym występie sprzed tygodnia. Mecz był wygrany, ale w słabym stylu. Tutaj od początku pokazaliśmy, jaki jest potencjał w zespole. Wynik mówi sam za siebie. Nieraz tak jest, że po wygranych meczach spada na piłkarzy krytyka. Jest też przysłowie, które mówi, że zwycięzców się nie sądzi. Każdy z nas chciałby zawsze wygrywać w dobrym stylu. Niestety nie zawsze się udaje. Jesteśmy zadowoleni. Dopisaliśmy kolejne trzy punkty. Jeden z rywali coś tam dziś zgubił, ale my musimy patrzeć tylko na siebie. Fajnie, że wraca skuteczność i że strzelił napastnik. Mi się nie udało, ale może w następnym meczu.”

Damian Dudała:
„Mecz ustawiliśmy sobie do przerwy, prowadząc aż cztery zero. Szkoda, że w drugiej połowie nic nie chciało wpaść. Jedną czy dwie bramki powinniśmy byli dołożyć. Cieszy wygrana. Zadowolimy nią siebie, kibiców i działaczy. Lepiej wygląda 4:0, niż 1:0. Każda bramka cieszy. Wszyscy pracujemy na gola i mi się udało. Jestem zadowolony z całokształtu. Mamy najmniej straconych bramek w lidze, w tej rundzie nikt nie strzelił nam gola. Oby tak było dalej!”