Widzewski charakter, ale i problemy w pierwszych połowach
17 marca 2023, 20:48 | Autor: RyanPoniedziałkowy mecz Widzewa w Płocku był dziesiątym z rzędu, w którym drużyna Janusza Niedźwiedzia nie potrafiła strzelić bramki w pierwszej połowie! Chwaląc łodzian za grę do ostatnich minut, nie możemy zapomnieć o problemach przed przerwą.
„Widzewski charakter” to stwierdzenie, które przylgnęło do klubu na przełomie 70 i 80 lat. Zjawisko trwa przy Piłsudskiego dziś, często używa się tego terminu, gdy zespół zdoła odrobić bramkowe straty lub odnieść zwycięstwo w końcówce spotkania. Sztandarowymi przykładami są dwa starcia z Legią Warszawa, które w 1996 i 1997 roku decydowały o mistrzostwie Polski. W obu widzewiacy przegrywali, by zejść z boiska z trzema punktami i tytułem.
Również w bieżącym sezonie piłkarze trenera Niedźwiedzia cechują się nieustępliwością i walką o gola do ostatniego gwizdka sędziego. W sześciu pojedynkach trafiali do siatki w 90. minucie lub doliczonym czasie gry, co w aż pięciu przypadkach dawało im zwycięstwo lub remis (co ciekawe, dokonało tego sześciu różnych graczy: Patryk Lipski, Mato Milos, Martin Kreuzriegler, Kristoffer Nornannn Hansen oraz Jordi Sanchez. To najwięcej spośród wszystkich osiemnastu ekip Ekstraklasy. Szkoleniowiec zaszczepił w swoich zawodnikach zaangażowanie do samego końca, bez względu na wynik i okoliczności. Można stwierdzić, że dzięki nieustępliwości czerwono-biało-czerwoni mają na koncie osiem punktów więcej i są w czubie tabeli, zamiast w jej spłaszczonym środku. Gdyby odjąć ten dorobek, Widzew miałby ledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Łodzianie są także w czołówce zestawienia obrazującego postawę drużyn w drugich połowach meczów. Piłkarze Niedźwiedzia potrafili wyszarpać rywalom po przerwie trzynaście punktów: pięciokrotnie zdołali wygrać, gdy do szatni schodzili przy wyniku remisowym, a także trzy razy zremisować mecz, choć po pierwszej jego części przegrywali. Nie mieli natomiast ani jednego pełnego comebacku, czyli odniesienia zwycięstwa mimo przegrywania do przerwy (w całej Ekstraklasie było dotąd pięć takim przypadków). Najlepiej w drugich połowach radzą sobie zawodnicy Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa. Na podium uplasowała się też Pogoń Szczecin, a obok widzewiaków ex aequo Lechia Gdańsk.
Chwaląc Widzew za częstą pozytywną metamorfozę w drugich połowach spotkań, a przede wszystkim za piorunujące końcówki, nie możemy zapomnieć, że każdy medal ma dwie strony. Piętą achillesową czerwono-biało-czerwonych jest ofensywna gra w pierwszych częściach meczów. W trzech ostatnich starciach rundy jesiennej i w każdym z siedmiu tegorocznych pojedynków nie zdołali strzelić przed przerwą ani jednej bramki!
Liczby nie kłamią, RTS bardzo słabo wchodzi w mecze i dopiero korekty taktyczne lub personalne plus odpowiednie nastawienie mentalne, dokonywane w przerwie, pozwalają skutecznie punktować. Gdyby ułożyć tabelę uwzględniającą wyniki jedynie z pierwszych czterdziestu pięciu minut, widzewiacy walczyliby o utrzymanie, będąc tuż nad kreską. Tylko trzy drużyny miałyby gorszy dorobek, gdyby mecze kończyły się po pierwszych odsłonach. Liderem pozostałby Raków, co oczywiście nie zaskakuje. W przeciwieństwie do Stali Mielec, która pod względem punktowania przed zejściem do szatni zajmowałaby drugie miejsce! Zadziwiająco wysoko, biorąc pod uwagę normalną tabelę, byłyby też Warta Poznań i Cracovia. Tak dużej dysproporcji, jak w przypadku łodzian, nie ma jednak w żadnym zespole!
Trudno powiedzieć, czy w myśl przysłowia szklanka jest do połowy pełna czy pusta. Z jednej strony, gdyby Widzewowi udało się poprawić ofensywę w pierwszych połowach, bez starty dla postawy po przerwie, byłaby to absolutnie topowa ekipa w Ekstraklasie. Z drugiej strony, piąte miejsce beniaminka w tabeli jest i tak wynikiem całkowicie przewyższającym najśmielsze przedsezonowe oczekiwania kibiców. Można więc założyć, że słynny „widzewski charakter”, umiejętność rozwijania swojej gry w trakcie spotkań, a być może nawet celowa ostrożność w początkowej fazie meczów, wpływają na tak wysoką pozycję w stawce. Pesymiści mogą jednak dodać, że szczęście kiedyś może się skończyć…
Na koniec prezentujemy jeszcze porównanie najważniejszych parametrów w grze łodzian w pierwszej i drugiej połowie spotkań, skupiając się wyłącznie na siedmiu tegorocznych potyczkach. Gołym okiem widać, że postawa ekipy Janusza Niedźwiedzia jest bardziej efektowna po powrocie z szatni. Trener udowodnił, że potrafi reagować na boiskowe wydarzenia. Pora, by udało mu się także odpowiednio ustawić zespół od pierwszej minuty!