Wokół meczu z Omegą

10 kwietnia 2016, 10:37 | Autor:

564F6422

Udany comeback zaprezentowali w sobotnie popołudnie piłkarze Widzewa. Stracony na początku meczu z Omegą gol nie podłamał ich. Podopieczni Marcina Płuski pokazali charakter i odwrócili losy spotkania. Co ważnego uwagi wydarzyło się jeszcze przy Milionowej w minioną sobotę?

Bramki w drugiej połowie

We wszystkich meczach rundy wiosennej widzewiacy w pierwszych połowach atakowali na bramkę zlokalizowaną od strony ul. Milionowej. W pierwszych trzech spotkaniach atakowali ją skutecznie, bo strzelili siedem goli. Ani razu nie udało im się jednak trafić do braki stojącej naprzeciwko. Tym razem została ona odczarowana. Przyczyniły się do tego celne uderzenia Patryka Strusa i Bartłomieja Gromka.

Mecz w angielskim stylu

Spotkanie przypominało walkę w niższych ligach angielskich. Deszczowa aura, grząskie boisko i bardzo dużo boiskowej walki. Ostatecznie w tych warunkach lepiej poradzili sobie zawodnicy Widzewa. Co ciekawe, obie bramki padły po kombinacyjnych akcjach po ziemi, a nie po znanym z brytyjskim boisk kick & run.

Widzew na sześć punktów

Na stadion przy Milionowej przyszło wczoraj kilku piłkarzy zespołu juniorów, którzy swój mecz rozgrywali o godzinie 11:00. Młodzi widzewiacy najpierw 3:1 pokonali SMS Łódź, a potem z trybun dopingowali pierwszą drużynę. Szczęście starszym kolegom przynieśli m.in. Konrad Reszka, Kamil Wielgus czy Adrian Kralkowski (na zdjęciu w górnym rzędzie), złapani przez nasz obiektyw.

„Sto lat” w szatni

Po meczu piłkarze nie kryli zadowolenia z faktu, że udało im się odrobić straty. W szatni panowała doskonała atmosfera, o czym można było się przekonać bez wchodzenia do środka. Chóralne śpiewy widzewiaków mówiły wszystko. Jeden z zawodników dostał także brawa i usłyszał gromkie „sto lat”. Chodziło o Michała Bondarę, który w niedzielę obchodzi 28. urodziny. Wszystkiego najlepszego!

Sokołowicz pierwszy raz pokonany

Dopiero w czwartym meczu na wiosnę Michał Sokołowicz musiał wyciągać piłkę z własnej bramki. Do tej pory udawało mu się zachowywać czyste konto. Widzew cały czas pochwalić może się najlepszą defensywą w lidze. Stracił tylko 13 goli, o dziewięć mniej od drugiego w tej klasyfikacji GKS-u Bełchatów. Średnio łodzianie tracą tylko 0,56 bramki na mecz!

Odrobione straty

Konsekwentnie drużynie udaje się odrabiać straty do rywali. Tydzień temu cieszyliśmy się z remisu Zjednoczonych Bełchatów, a w sobotę punkty stracili GKS II Bełchatów (remis) i KS Paradyż (przegrana). Jeżeli widzewiacy dalej będą regularnie punktować, wyprzedzenie konkurencji będzie tylko kwestią czasu.

Czysta walka

Mecz obfitował w wiele starć indywidualnych pomiędzy zawodnikami. Grząska nawierzchnia sprawiała, że o technicznym graniu można było tylko pomarzyć. Stykowe sytuacje często kończyły się faulami, choć naszym zdaniem sędzie Janecka zbyt często sięgał po gwizdek, zupełnie nie „czując” spotkania. Piłkarze Widzewa podjęli walkę z rywalami, ale grali fair. Ani razu nie zostali ukarani żółtymi kartkami. Natomiast goście kartonikami karani byli aż pięć razy.

Goście z Olsztyna

Tradycją staje się, że wiosenne mecze Widzewa ogląda spora grupa dzieciaków. Tym razem do Łodzi przyjechali młodzi kibice RTS z…Olsztyna. Spotkanie było dla nich bardzo emocjonujące nie tylko ze względu na boiskową walkę. Małoletni fani wyprowadzali bowiem piłkarzy z szatni oraz byli odpowiedzialni za podawanie piłek w trakcie gry!