Wspomnień czar: Horror z Dolcanem

8 sierpnia 2014, 23:23 | Autor:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Historia meczów Widzewa z Dolcanem jest bardzo uboga. Oba kluby spotykały się ze sobą w oficjalnych starciach zaledwie cztery razy, ale jeden z nich na dłużej zapadł w pamięć łódzkim kibicom. Tym, którym wspomnienia o tym pojedynku nieco się zatarły, przypominamy.

Była 23 kolejka sezonu 2008/2009 I ligi. Tabeli liderował prowadzony przez Pawła Janasa Widzew, ale przewaga nad goniącymi pierwszą dwójkę Zniczem Pruszków, Koroną Kielce czy Podbeskidziem Bielsko-Biała wynosiła raptem kilka punktów. Łodzianie musieli wygrać, by być pewnym zachowania pierwszego miejsca. Był to ich obowiązek również dlatego, że grali na swoim boisku, a do tego z pierwszy raz przyjeżdżającym na Piłsudskiego Dolcanem.

Spotkanie rozgrywane w poniedziałkowy wieczór, 6 kwietnia 2009 roku, o godz. 19:10, przyciągnęło na trybuny blisko 6-tysięczną widownie – stosunkowo mało. Ci, którzy zasiedli na stadionie oczekiwali gładkiego zwycięstwa, zwłaszcza że poprzednio widzewiacy pokonali na własnym boisku wicelidera, Zagłębie Lubin, i apetyty rosły.

Widzew od początku ruszył na bramkę strzeżoną przez własnego wychowanka, Macieja Humerskiego (do dziś jest w zespole z Ząbek), ale obrona gości dobrze odpierała ataki. Swoją okazję mieli też gracze Dolcanu, ale przed wyjściem na prowadzenie zatrzymała ich poprzeczka. Przed przerwą bliski trafienia był Marcin Robak, ale golkiper obronił i do szatni piłkarze zeszli przy stanie 0:0. Druga połowa zaczęła się od kataklizmu w defensywnie łodzian – po faulu na Michale Zapaśniku, w wykonaniu Macieja Mielcarza (czerwona kartka i zmiana Darvydasa Sernasa na Bartosza Fabiniaka), sędzia Tomasz Cwalina podyktował rzut karny, którego na bramkę zamienił Piotr Kosiorowski.
Od tego momentu gospodarze jeszcze bardziej podkręcili tempo, starając się wyrównać za wszelką cenę. Swoją cegiełkę dołożyli też kibice, ale bramka Humerskiego była jak zaklęta. Odczarować jej nie mogli ani Robak, ani Dejan Miloseski, ani Tomasz Lisowski. Dopiero w samej końcówce, gdy fani zaczęli bawić się dopingiem bez zwracania uwagi na boisko, Widzew dopiął swego. W 80 minucie „Robaczek” został sfaulowany w polu karnym przez Humerskiego i teraz to łodzianie mieli jedenastkę.

Wyrównującego gola strzelił sam poszkodowany, ale to wciąż było za mało. „Zegar” wpadł w amok, domagając się kolejnej bramki, toteż piłkarze ruszyli za ciosem. Zaledwie dwie minuty później, w szesnastkę Dolcana wpadł Przemysław Oziębała i na raty pokonał Humerskiego! Stadion oszalał, a Widzew dopisał sobie kolejne trzy punkty!

6 kwietnia 2009, godz. 19:10
Widzew Łódź – Dolcan Ząbki 2:1 (0:0)
82′ Robak (k), 84′ Oziębała – 60′ Kosiorowski (k)

Widzew:
Mielcarz – Broź, Ukah, Bieniuk, Lisowski – Oziębała, Panka, Miloseski (74′ Kowalczyk), Grzeszczyk (65′ Budka) – Sernas (59′ Fabiniak), Robak

Dolcan:
Humerski – Jędrzejczyk, Stawicki, Hirsz, Korkuć – Grzelak, Kułkiewicz (46′ Garbusewicz), Stańczyk, Zapaśnik (79′ Frączczak) – Kosiorwski, Tataj (73′ Stretowicz)

Widzów: 5800

Zobacz niezapomniany film z dopingu. Poniżej część III, czyli ostatnie fragmenty spotkania.