Stomil Olsztyn – Widzew Łódź 1:3 (0:0)

28 marca 2015, 19:00 | Autor:

Piłkarze

Wojciech Stawowy odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w roli trenera Widzewa. Łodzianie wypunktowali Stomil Olsztyn w drugiej połowie i zdobyli w Ostródzie drugie trzy punkty w sezonie. Gole olsztynianom strzelali: Liridon Osmanaj, Konrad Wrzesiński i Mariusz Rybicki!

Z trzema zmianami w składzie rozpoczęli mecz w Ostródzie piłkarze Widzewa. Pauzującego za czerwoną kartkę Tomasza Lisowskiego zastąpił Konrad Wrzesiński, a miejsce Mariusza Rybickiego i Veljko Batrovica zajęli Tsubasa Nihsi oraz David Kwiek.

Od początku spotkania widzewiacy starali się przejąć kontrolę nad grą, długo utrzymywali się przy piłce i wymieniali podania, zamykając rywala na jego połowie. Zagrania otwierające drogę do bramki były jednak zbyt mało precyzyjne i wbiegający w szesnastkę łodzianie nie zdążali do piłki. Ciekawostką była duża aktywność ofensywna Krystiana Nowaka, który odważnie biegał w pobliżu bramki gospodarzy nawet w momentach ataku pozycyjnego!

W 14 minucie świetną prostopadłą piłką Kwiek uruchomił Kosuke Kimurą, ale Japończyk zostawiony sam na skrzydle dośrodkował wprost w ręce Piotra Skiby. Kilka chwil później groźną kontrę, po stracie Roka Strausa, uruchomili olsztynianie, ale na szczęście Piotr Głowacki był na spalonym. Lewoskrzydłowy Stomilu dał o sobie znać także w 32 minucie, gdy próbował zaskoczyć Macieja Krakowiaka strzałem ok. 30 metrów – pomylił się jednak znacznie. Był to zwiastun nieco bardziej zaczepnej gry gospodarzy, bowiem za moment Piotr Mroziński musiał oglądać żółtą kartkę za przerwanie groźnego ataku rywala.

„Mrozu” szybko chciał odpokutować winy, w 36 minucie zagrał doskonałe podanie do wbiegającego w pole karne Wrzesińskiego, ale Skiba był szybki i uderzona przez widzewiaka piłka trafiła bramkarza w głowę, sprawiając mu przy tym trochę problemów zdrowotnych. Po nim swoich sił dwukrotni spróbował Kwiek, ale strzał oddawany z trudnej pozycji przeszedł nad poprzeczką, a drugie uderzenie zostało zablokowane. W 43 minucie dobrą akcją popisał się Nishi, Japończyk minął dwóch rywali, ale kopnięta z 10 metrów piłka zatrzymała się na trzecim obrońcy. Jeszcze przed przerwą głową w kierunku bramki Stomilu piłkę zrywał Kimura, ale zrobił to zbyt słabo, a potem zza szesnastki uderzał Liridon Osmanaj, nie trafiając w bramkę. Mimo naprawdę długich momentów, w których Widzew w dziesiątkę przebywał na połowie rywala, nie udało się zejść do szatni z prowadzeniem.

Na drugą połowę nie wybiegł już golkiper Stomilu, którego karetka odwiozła do szpitala. Między słupki wszedł wobec tego rezerwowy Dawid Mieczowski.Widzewiacy byli dziś nastawieni wyjątkowo bojowo, w 51 minucie doszło do kolejnego starcia fizycznego, tym razem Kwiek zderzył się z Berezovskym i głowa piłkarza z Olsztyna była długo opatrywana przez lekarzy. Po paru minutach to Mroziński leżał na murawie, a Głowacki obejrzał żółtą kartkę.

W 59 minucie wychodzącego na dobrą pozycję Wrzesińskiego zatrzymał nieprzepisowo Machulenko i też zobaczy kartonik. Centra Edgara Bernhardta była jednak za głęboka. Dwie minuty później w końcu stało się to, na co czekaliśmy. Dobre podanie na prawe skrzydło dostał Kimura, wypatrzył na krótkim słupku Osmanaja, a Słoweniec dołożył nogę i Widzew prowadził 1:0! Łodzianie po chwili mogli pójść za ciosem, dobrze po raz kolejny w pole karne wpadł Nowak, ale strzał kapitana został wybroniony przez dobrze ustawionego na linii bramkowej Mieczkowskiego.

W 72 minucie zbyt wiele miejsca goście zostawili Machulence, ten zdołał ustawić się z piłką naprzeciw bramki Krakowiaka i celnie uderzyć z 20 metrów. Na szczęście „Krakus” nie miał z tym żadnych problemów. Za chwilę stały fragment wykonywali widzewiacy, długa wrzutka Kwieka minęła całe pole karne i zatrzymała się na górnej siatce. Przy odrobinie farta piłka mogła wpaść golkiperowi „za kołnierz”.
Pecha nie było już w 79 minucie, łodzianie wyprowadzili świetną, kombinacyjną kontrę, wprowadzony na boisko Veljko Batrovic wyszedł sam na sam z Mieczkowskim i zdołał jeszcze wystawić piłkę do osamotnionego Wrzesińskiego, który z bliska posłał ją do siatki. Stomil wyraźnie podłamał się sytuacją, bo za chwilę było już po meczu. W zamieszaniu na 10 metrze najlepiej odnalazł się inny rezerwowy, Mariusz Rybicki, i widzewiacy wygrywali już 3:0!

Wydarzeniem była też sytuacja z 85 minuty – pierwszą kartkę w 24 meczu tego sezonu obejrzał Nowak, który – żeby było zabawniej – sam był w tej akcji faulowany. Wysokie prowadzenie uspokoiło już zapędy gości, a o honorowe trafienie starali się olsztynianie. W 87 minucie znów opatrzność czuwała nad Maćkiem Krakowiakiem, którego przed utratą gola obronił Bernhardt, blokujący strzał z 8 metrów! Krakowiak mógł się też sam wykazać, gdy w 90 minucie bardzo trudną piłkę przy słupku posłał mu Skoba. Widzewiak jednak świetnie obronił to uderzenie, co w konsekwencji miało pomóc zachować mu po raz drugi z rzędu czyste konto. Niestety nie udało się, w doliczonym czasie gry Stomil znów zaatakował, bramkarz RTS świetnie obronił strzał Jeglińskiego, ale był bezradny przy dobitce Jamróza.

Wynik zmienić się już nie mógł, Widzew wygrał drugi mecz w tym sezonie, a pierwszy za kadencji Wojciecha Stawowego. Pozostaje mieć nadzieję, że świetny rezultat pozwoli nabrać drużynie pewności siebie i w końcu zacznie się upragniony marsz w górę tabeli!

Stomil Olsztyn – Widzew Łódź 1:3 (0:0)
90+1′ Jamróz – 61′ Osmanaj, 79′ Wrzesiński, 81′ Rybicki

Stomil:
Skiba (46′ Mieczkowski) – Bucholc, Bieriezowski, Czarnecki, Wełna – Machulenko (79′ Skoba), Jegliński, Szymonowicz, Paweł Głowacki, Piotr Głowacki – Koval (67′ Jamróz)

Rezerwowi: Mroczkowski, Trzeciakiewicz, Żwir

Widzew:
Krakowiak – Kimura, Mroziński, Nowak, Wrzesiński – Kasperkiewicz, Straus (80′ Rybicki), Bernhardt, Kwiek, Nishi (90′ Janiec) – Osmanaj (69′ Batrovic)

Rezerwowi: Perdijic – Tadrowski, Zgarda, Kasprzak

Żółte kartki: Koval, Głowacki, Machulenko, Czarnecki, Skoba (Stomil) – Mroziński, Nowak (Widzew)