Demjan zrobi miejsce dla nowego napastnika?

Siedmiu piłkarzy zamierza zimą pożegnać Radosław Mroczkowski. Niestety, sześciu z niechcianej grupy ma ważne kontrakty, więc bez porozumienia z nimi nie uda się zdjąć ich z listy płac. Priorytetem jest rozstanie z Robertem Demajnem.

Były król strzelców Ekstraklasy miał być hitem transferowym III-ligowego wówczas Widzewa. W pierwszych występach rzeczywiście pokazał, że może stać się zawodnikiem, jakiego drużyna potrzebowała od lat. Demjan był skuteczny, a jego gole zapewniały łodzianom punkty. Później coś się zacięło, snajper przestał zdobywać bramki, a do tego nawet dochodzić do sytuacji strzeleckich.

Szansę Słowakowi ponownie dał Mroczkowski. 36-latek wystąpił w każdym z pierwszych ośmiu spotkań, zdobywając w nich jednego gola i zaliczając jedną asystę. Słabe liczny sprawiły, że Demjan wypadł z obiegu, lądując w lidze okręgowej. Choć trenował z pierwszym zespołem, o punkty walczył w rezerwach. Szło mu w nich nieźle, ale przepustki do II ligi mu to nie dało. Od tamtej pory zaliczył tylko dziewiętnaście minut w Pruszkowie.

Chęć pożegnania Demjana nie wynika jedynie z jego dyspozycji sportowej. Nie jest tajemnicą, że piłkarz ma jeden z najwyższych kontraktów w zespole. Rozstanie z nim, nie tylko zwolniłoby w kadrze miejsce dla gracza mogącego pomóc Widzewowi, ale też dałoby na to środki. Można więc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Gołym okiem widać, że zespołowi brakowało jakości w ofensywie.

Wszystko wskazuje na to, że rozmowy ze Słowakiem, a także resztą niechcianych zawodników, będzie prowadził już nowy zarząd. Drużyna dopiero 14 stycznia wróci z urlopów. Sprawę może jedynie przyspieszyć zainteresowanie widzewiakami ze strony innych klubów. Akurat w przypadku Roberta Demjana może być coś na rzeczy. Mówi się, że widziałby go u siebie Franciszek Smuda, aktualny trener Górnika Łęczna.