Górnik Zabrze – Widzew Łódź 3:0 (3:0)

W piątkowy wieczór przerwana została passa sześciu meczów bez porażki przez ekipę Widzewa. Po fatalnej pierwszej połowie łodzianie przegrywali z Górnikiem Zabrze aż 0:3, co ustawiło zawody. Po przerwie żadne gole już nie padły.

Po raz trzeci w tym sezonie Janusz Niedźwiedź zdecydował się zaufać tej samej jedenastce, którą desygnował do gry w poprzednim meczu. Z kolei u gospodarzy nastąpiły dwie korekty, w tym jednak wymuszona pauzą za kartki. Początek spotkania wyglądał tak, jak można było się spodziewać. Lubiący długo utrzymywać się przy piłce Górnik miał optyczną przewagę, ale goście z Piłsudskiego skutecznie przeciwstawiali się próbom ataków. Mało tego, pierwsi bramce rywala zagrozili widzewiacy, gdy w 8. minucie Jordi Sanchez podpił sobie piłkę w powietrzu, a następnie kopnął ją z woleja nad poprzeczką.

Kolejne fragmenty wyglądały podobnie – zabrzanie cierpliwie, ale bez większego powodzenia budowali atak pozycyjny, a ustawieni w niskim pressingu goście czekali na okazję do kontry. W 16. minucie z dystansu uderzył Dani Pacheco, ale wyraźnie chybił. Jak się później okazało, było to ostrzeżenie przed tym, co miało dopiero nadejść. Serafin Szota i Marek Hanousek zostawili zbyt wiele miejsca Szymonowi Włodarczykowi, więc młodzieżowiec doszedł do pozycji strzeleckiej i z linii pola karnego pokonał Henricha Ravasa trafieniem przy długim słupku. W 24. minucie „Górnicy” wykonali bardzo podobną akcję. Tym razem lewą stroną popędził Erik Janża, precyzyjnie zagrał na 16. metr do Lukasa Podolskiego, a gwiazdor Ekstraklasy uderzył lewą nogą w to samo miejsce, co wcześniej Włodarczyk, podwyższając wynik na 2:0!

Widzew nie miał zbyt wielu argumentów, by odpowiedzieć na te dwa ciosy. Próbował m.in. ze stałych fragmentów, ale nie przynosiło to żadnych większych korzyści. W 29. minucie podobnego zagrania, jak przy golu z Miedzią Legnica, spróbował Bartłomiej Pawłowski, lecz tym razem uderzył prosto w środek bramki, ułatwiając zadanie Danielowi Bielicy. Tak samo uczynił kilka chwil później Dominik Kun. W międzyczasie Włodarczyk celnie główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, jednak tym razem Ravas złapał piłkę.

W następnych minutach obraz gry nieco się wyrównał, ale łodzianie nie potrafili stworzyć bramkowej okazji. Zrobili to więc miejscowi, w dodatku znów bardzo skutecznie. W szóstej doliczonej do pierwszej połowy minucie do zagranej za widzewską obronę piłki dopadł Podolski, zwiódł przeciwników, a następnie odegrał do nadbiegającego Włodarczyka. Napastnik nie miał żadnych problemów z wpakowaniem futbolówki do siatki, kompletując dublet! Na przerwę ekipa Niedźwiedzia schodziła więc mocno poturbowana.

Nic więc dziwnego, że trener RTS reagował zmianami. W ratowaniu twarzy mieli pomóc wchodzący na boisko Mateusz Żyro, Karol Danielak oraz JuliuszLetniowski. Sygnał do ataku dał jednak ktoś inny. W 49. minucie do akcji ofensywnej podłączył się Martin Kreuzriegler, lecz jego piłka zeszła mu za bardzo na zewnętrzną część buta i Austriak zaliczył pudło. Kilka chwil później do notesu sędziego trafił Sanchez. Niestety, nie do tej rubryki, do której chcieliby kibice – snajper obejrzał niepotrzebną, trzecią w sezonie żółtą kartkę za kopnięcie piłki w trybuny.

W 58. minucie bliski zdobycia honorowej bramki był Pawłowski, ale jego główka po dośrodkowaniu Danielaka została obroniona przez wciąż zachowującego czyste konto Bielicę. Osiem minut później to Górnik mógł skarcić Ravasa po raz czwarty. Podanie w polu karnym od Podolskiego otrzymał Kanji Okunuki, pomocnik z Japonii uderzył na bramkę, ale nogami dobrze interweniował Słowak. Czerwono-biało-czerwoni do sytuacji strzeleckich dochodzili rzadko, więc z ok. 30 metrów swoich sił spróbował Letniowski. Niestety, chybił celu. Bardziej precyzyjny był Pawłowski, ale kolejny raz świetnie na linii spisał się Daniel Bielica, broniąc strzał głową z kilku metrów!

Ostatnie dziesięć minut stało pod znakiem nieudolnych prób drużyny Widzewa i spokojnego pilnowania bardzo korzystnego wyniku przez zabrzan. Najbliżej zmniejszenia rozmiarów porażki był Jordi Sanchez, jednak został w ostatniej chwili zablokowany przez Kryspina Szcześniaka. Czujność Bielicy sprawdził też Bartłomiej Pawłowski strzałem z rzutu wolnego, lecz także musiał obejść się smakiem, bo zabrzański golkiper był dziś nie do ruszenia.

Po sześciu meczach bez przegranej, dotychczasowy wicelider znalazł swojego pogromcę. Szansę na poprawę humorów będzie mieć w następną niedzielę, gdy podejmie Radomiaka Radom. Będzie to ostatnie domowe spotkanie w 2022 roku.

Górnik Zabrze – Widzew Łódź 3:0 (3:0)
18′, 45+6′ Włodarczyk, 24′ Podolski

Górnik:
Bielica – Szcześniak, Bergstrom, Jensen (45+2′ Dadok) – Wojtuszek (63′ Cholewiak), Mvondo, Pacheco (63′ Vrhovec), Janża – Okonuki (85′ Krawczyk), Podolski – Włodarczyk (85′ Marosa)

Rezerwowi: Broll – Szymański, Olkowski, Kamber

Trener: Bartosz Gaul

Widzew:
Ravas – Stępiński, Szota (46′ Żyro), Kreuzriegler – Zieliński (46′ Danielak), Hanousek (81′ Shehu), Kun (46′ Letniowski), Milos (78′ Zjawiński) – Terpiłowski, Pawłowski – Sanchez

Rezerwowi:
Litwinienko – Czorbadżijski, Lipski, Normann Hansen

Trener: Janusz Niedźwiedź

Żółte kartki: Pacheco, Mvondo, Bergstrom – Sanchez, Milos, Stępiński

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Widzów: 19 493