Relacja z boiska: Piast Gliwice – Widzew Łódź 3:0 (2:0)

20 września 2013, 23:21 | Autor:

39

Zamiast cieszyć się z przełamania i pierwszej od 11 miesięcy wygranej na wyjeździe, zawodnicy Widzewa doznali kolejnej kompromitującej porażki. Tym razem trzy gole zapakował łodzianom Piast Gliwice. Mecz goście kończyli w 10-tkę po czerwonej kartce Macieja Mielcarza.

Przed meczem kibice ostrzyli sobie zęby na pierwszą wyjazdową wygraną od niemal roku. Apetyty były tym większe, że ostatnie zwycięstwo poza domem widzewiacy odnieśli właśnie w Gliwicach.
Trener Mroczkowski do gry desygnował identyczną jedenastkę, jak ta z remisowego starcia z Podbeskidziem. Pierwszy raz w bieżących rozgrywkach w zespole była więc stabilizacja i zero roszad względem poprzedniego spotkania. Miało mieć to zbawienny wpływ zwłaszcza na szyki obronne, które z meczu na mecz miały wyglądać coraz lepiej. Niestety w piątkowy wieczór obrona Widzewa zagrała poniżej wszelkiej krytyki.
Najpierw jednak pierwszą bramkową okazję stworzyli sobie widzewiacy. Veljko Batrovic idealnie podał do Eduardsa Visnakovsa, ale Łotysz będą sam na sam z bramkarzem trafił prosto w niego. Gospodarze odpowiedzieli groźnym uderzeniem Kamila Wilczka, ale golkiper Widzewa był na posterunku i efektowną paradą wybił piłkę na rzut rożny. Później gra przeniosła się na połowę łodzian, a piłka co rusz wstrzeliwana była z prawej strony w pole karne. Co najgorsze większość tych wrzutek padała łupem gliwiczan, ale strzały lądowały jeszcze w rękach Mielcarza.
Kulminacyjny moment nastąpił w 19 minucie spotkania. Po którejś z kolei identycznej, przez nikogo nie zablokowanej, wrzutce do piłki wyskoczył Csaba Horvath i tym razem nie dał szans Maciejowi Mielcarzowi. Piłkarze Mroczkowskiego, podobnie jak w spotkaniu z Podbeskidziem, szybko wyrównali stan gry, ale na nieszczęście boczny sędzia dopatrzył się spalonego Aleksejsa Visnakovsa i radość w szeregach przyjezdnych okazała się przedwczesna.
Chwilę później Widzew przegrywał już różnicą dwóch goli. Prawą stroną (90% akcji Piasta szło właśnie tędy) przedarł się Ruben Jurado, wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem w długi róg podwyższył na 2:0. Zaraz po tym zdarzeniu nerwy puściły trenerowi Mroczkowskiemu, który w 29 minucie zdjął z boiska Marcina Kaczmarka zastępując go Alexem Bruno. Na murawie, w barwach Widzewa, zostało więc tylko dwóch Polaków.
Jeszcze przed przerwą goście starali się wywalczyć kontaktową bramkę, ale najpierw Batrovic w sytuacji sam na sam strzelił za wysoko, a w ostatniej akcji Lafrance niewiele pomylił się przy uderzeniu głową.

W przerwie Mroczkowski dokonał drugiej zmiany; w miejsce Pereza wszedł Krystian Nowak. Trzeba przyznać, że obaj stoperzy nadawali się do natychmiastowego zdjęcia z boiska, ale wówczas szkoleniowiec zostałby bez pola manewru. Padło więc na Hiszpana, który miał na koncie żółtą kartkę.

Druga połowa zaczęła się o dziwo spokojnie. Widzew, zamiast rzucić się do ataku, pozwalał Piastowi spokojnie rozgrywać piłkę. Dopełnienie gliwickiej tragedii miało miejsce w 53 minucie. Mateusz Matras kapitalnie obsłużył Wilczka, a ten został sfaulowany na 18 metrze przez wychodzącego z bramki Mielcarza. Efekt mógł być tylko jeden: rzut wolny i czerwona kartka dla kapitana Widzewa! Swojej szansy na występ doczekał się więc Maciej Krakowiak, jednak rezerwowy golkiper zapewne nie marzył o wejściu między słupki w takich okolicznościach. Krakowiak zmienił Batrovica i łodzianie zostali bez żadnej zmiany. Sam rzut wolny został wykonany słabo, ale piłka odbita od muru wyleciała na rzut rożny. Do kornera podszedł Tomasz Podgórski, a jego dośrodkowanie na trzeciego gola zamienił ponownie Horvath. Dla Podgórskiego była to już 5 asysta w T-Mobile Ekstraklasie (to on obsłużył Horvatha także przy pierwszym golu).
Po tym ciosie łodzianie nie byli w stanie się już podnieść i do końca meczu byli tłem dla świetnie ułożonej dziś drużyny Piasta. Gospodarze mogli jeszcze podwyższyć wynik, ale przy tak korzystnym wyniku motywacja lekko im „siadła” i nie umierali za czwartą bramkę, zwłaszcza że w środku tygodnia czeka nas kolejna seria gier.
Widzewiacy szukali w kilku ofensywnych wyjściach chociaż honorowej bramki, ale strzały Eduardsa Visnakovsa były albo niecelne, albo słabe i Trela wyłapywał je bez trudu.

Wynik meczu nie uległ już zmianie i łodzianie doznali czwartej ligowej porażki. Ze straconymi 18 bramkami w 8 meczach zajmują póki co 12 miejsce w tabeli, ale przed nami jeszcze 5 spotkań w tej kolejce.

Piast Gliwice – Widzew Łódź 3:0 (2:0)

Horvath 19′, 58′, Jurado 25′

Piast:
Trela – Zbozień, Horvath, Polak, Klepczyński – Matras, Marc, Izvolt (83′ Szeliga), Podgórski (89′ Dytko), Fernandez – Wilczek (76′ Rabiola)

Widzew:
Mielcarz 3 – Airapetian 4, Perez 3 (46′ Nowak 5), Lafrance 3, Stępiński 5 – Okachi 5, Leimonas 4, Kaczmarek 2 (Alex Bruno 4), Batrović 5 (Krakowiak 5), A. Visnakovs 5 – E. Visnakovs 5

Żółte kartki:
Polak – Perez, Leimonas

Czerwona kartka:
Mielcarz 53′ (faul)

Sędzia:
Jarosław Rynkiewicz (Gorzów Wlkp.)

Widzów:
5488 (950 gości)

Foto: Niebiescy.pl