S. Cacek: „Albo pozbędę się chuliganów albo wycofam klub z rozgrywek!”

24 września 2014, 00:02 | Autor:

Sylwester_Cacek

Pomimo, iż na pucharowym meczu Widzewa ze Śląskiem Wrocław pojawiło się niewielu kibiców, atmosfera na stadionie była niezwykle gorąca. Ostrą krytykę fani kierowali przede wszystkim pod adresem trenera Włodzimierza Tylaka i właściciela Sylwestra Cacka. Obrywało im się praktycznie przez całe 90 minut. Po meczu głos zabrał ten drugi, zapowiadając radykalne kroki skierowane w kibiców.

Na początku właściciel odniósł się do samej kwestii sportowej, związanej z meczem ze Śląskiem. „Myślę, że Widzew zagrał dziś jeden z lepszych meczów, szczególnie w pierwszej połowie. Bramki traciliśmy po indywidualnych błędach, tak obrońców, jak i chyba bramkarza, przy pierwszym golu” – podsumował grę Cacek.

Właściciel żartował też, nawiązując do poprzednich lat, w których również frekwencja na meczach pucharowych nie należała do najwyższych. „Jak rozmawiałem z Władkiem Puchalskim, to mówił mi, że w tej fazie pucharowej nigdy nie było tłumów, przychodziło kilkaset osób” – mówił.

Prezes odniósł się także do otoczki, jaka towarzyszyła meczowi, ostro krytykując fanów. „W przeszłości już popełniłem błąd lekceważąc takie zachowania, teraz już go nie popełnię. Nie mogą mieć miejsca sytuacje, w których zespół wygrywa 1:0, a trybuną lżą trenera. Wcześniej ubliżano też piłkarzom, teraz skupiono się na szkoleniowcu. Gwarantuję państwu, że nie będzie więcej takich sytuacji, nawet gdybyśmy mieli oglądać mecze w sto osób” – zapewniał biznesmen.

Sylwester Cacek, pytany o to, czy aby nie odbiera kibicom prawa do bycia sfrustrowanym obecną sytuacją, odpowiadał: „Wszyscy jesteśmy lekko podenerwowani tym, co się dzieje w klubie, w pracy czy szkole. Ale to nie upoważnia do tego, by ubliżano trenerowi. Takie sytuacje nie będą tolerowane. I nie mówmy o kibicach, bo ci ludzie sami o sobie śpiewają, że są kibolami. A ja kiboli nie chcę mieć na stadionie”.

Odpowiedzialny głównie za sprawy sportowe – jak sam o sobie mówił Cacek – zapewniał, że jeszcze nie wszystko stracone, jeśli chodzi o kwestię awansu do ekstraklasy. „Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Na dzień dzisiejszy mamy osiem punktów straty do drugiego miejsca premiowanego awansem. To, że teraz nam nie idzie, nie znaczy, że wkrótce nie zacznie. Rok temu Flota miała po 9 kolejkach tyle samo punktów, co Termalica, a nie awansowała. Są 34 kolejki, ten mecz wcale nie jest jeszcze przegrany. Wszyscy będą gubić punkty – ta liga taka jest. Rywale będą mieć swoje kryzysy, a kwestia awansu rozstrzygnie się nie jesienią, tylko wiosną. Także to zachowanie, to nie jest frustracja, tylko zwykłe chamstwo i chuliganka.” – przekonywał Cacek.
Prezes cały czas wracał w rozmowie do zachowania trybun, które przez większą cześć meczu ostro krytykowały właściciela i trenera. „W normalnym kraju policja wlepiłaby każdemu z nich po 500zł mandatu. Nie może być tak, że ktoś przychodzi i ubliża komukolwiek, czy to jest stadion, zakład pracy, czy inne miejsce” – mówił akcjonariusz Widzewa.

Poruszono także temat Włodzimierza Tylaka i pytano Prezesa, czy zamierza zmienić szkoleniowca. „Rozmawialiśmy o tym, że kibice chcą zmusić trenera do złożenia dymisji. W takiej formie i tak bym jej nie przyjął. Trener Tylak ma ważny kontrakt do czerwca i ja będę decydował o tym, czy wypełni go do końca, czy nie. Na pewno nie będzie na to miało wpływu zachowanie kibiców. – mówił. „Zawsze szuka się innych rozwiązań, czy to w zmianie szkolenia, czy systemie treningów. Natomiast trenerowi i drużynie nie pomaga to zachowanie trybun. Ja nawet uważam, że mamy te osiem punktów nie dzięki kibicom, tylko wbrew im” – dodał.

Pytany o ocenę dokonań sztabu Sylwester Cacek doszukiwał się czynników zewnętrznych, które mają wpływać na mizerny dorobek punktowy drużyny. „Wykonaliśmy bardzo dużą pracę, przez te kilka miesięcy, w kwestii odbudowania psychiki zawodników, którzy po spadku byli myślami w piekle. Sporo złego zrobili też menedżerowie i to, co się mówiło i pisało. Trenera Tylaka jeszcze nikt nie poznał, a już kibice domagali się jego odejścia. A on meczu jeszcze żadnego nie zagrał” – powiedział.
Cacek podtrzymał również założenia przedstawione przed sezonem. „Nadal celem jest gra o awans do ekstraklasy, ale nie tylko to. Chcemy się też rozwijać, podnosić poziom sportowy zawodników. Zostali oni dobrani według wyznaczonych przeze mnie kryteriów, cech charakteru. Pozbyliśmy się piłkarzy przereklamowanych, a zarabiających duże pieniądze. Zawodnicy muszą zacząć wierzyć w siebie, a nie patrzeć tylko na tabelę. Ja zawsze powtarzam, że miejsce w tabeli jest ważne, ale równie istotny jest styl i radość z gry. Piłkarze muszą poczuć tę radość, by się rozluźnić. Cały czas przeszkadza nam jednak atmosfera na stadionie, to odbija się też na zespole” – żalił się właściciel Widzewa.

Zapytany o to, jak oczyścić atmosferę wokół klubu, Sylwester Cacek odpowiedział: „Atmosferę można oczyścić na dwa sposoby: wyrzucić chuliganów ze stadionu albo wycofać klub z rozgrywek i myślę, że jedną z tych metod przyjmę!”