TKzM: „Kto nie z nami, ten przeciw nam”

5 kwietnia 2017, 21:15 | Autor:

twardy kibol z młyna

Twardy Kibol z Młyna na tropie kolejnych afer i skandali. Tym razem nasz felietonista przyjrzał się kulisom wykorzystywania stadionu przy Piłsudskiego nie tylko do ligowych meczów Widzewa, ale także szeregu innych inicjatyw. Dostało się też policjantom!

„Kto nie z nami, ten przeciw nam”

Nic ostatnio nie wywołuje tylu emocji wśród kibiców, jak… rugby. Przyczyną tego jest przyczepienie się rugbystów do Widzewa, jak rzep do nie powiem czego. Wszędzie gdzie się tylko da. Zaczęło się od decyzji budowy stadionu i deklaracji UMŁ, że rugbyści również znajdą tutaj dla siebie miejsce. Na tamtym etapie w sumie niewiele osób się przejmowało, bo i czasu do zakończenia budowy stadionu Widzewa było dużo i każdy miał świadomość tego, że grający przy al. Unii Budowlani nie przyciągają tłumów kibiców, więc po co im gra na 18-tysięczniku?

Z biegiem czasu okazało się, że i reprezentacja Polski w tej dyscyplinie, która ma swój „Narodowy” stadion w Gdyni, również chce grać na Widzewie. Czemu wcześniej nigdy nie wpadli na pomysł gry na nowiutkich wówczas i niedużych obiektach np. w Kielcach, Lublinie czy Tychach? Tego się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że rugby utrudnia życie zespołowi Widzewa, dla którego w 98% ten stadion był przecież budowany. Jedynie Widzew daje gwarancję zapełnienia obiektu, a nie dość że jego mecze są przekładane ze względu na sparing (!) rugbystów, to jednocześnie odmawia się możliwości treningu piłkarzy Widzewa przed trudnym meczem ligowym (!), właśnie dlatego, że mecz rugby wyczerpuje gwarancję murawy na dany tydzień.

Sądzicie że to już? Niestety nie. Nie zapominajmy przecież o tym, że rugbyści mocno walczą z Widzewem jeszcze na innym froncie. A jest to obiekt treningowy na Łodziance. Tam również rugbyści chcą mieć swoją bazę treningową, tak jakby dotychczas nie mogli trenować na przykład na obiekcie ŁKS-u przy ul. Minerskiej (chyba nigdy z tego nie skorzystali). Mało tego, obiekt treningowy po tamtej stronie miasta będzie większy niż na Łodziance, co daje większe możliwości upchnięcia różnych grup, ale to oczywiście nie interesuje rugbystów, ani Miasta, bo na Minerskiej będzie trenował tylko ŁKS, a na Łodziance – każdy kto zechce!

Rugbyści wraz z Urzędem Miasta robią do tej pory co się da, żeby kibice Widzewa znienawidzili wszystko, co związane z jajowatą piłką, a to przecież widzewiacy stanowili wiele lat temu 80% publiczności na meczach Budowlanych rozgrywanych na Bałutach, przy ul. Górniczej. Wtedy jednak nikt tak nie pogrywał Widzewem, bo stadion przy al. Piłsudskiego, to była coraz większa ruina.

Kolejna sprawa, łącząca Widzew z rugby, to pieniądze. RTS po mistrzowsku zarządza obecnie wpływami z biletów oraz karnetów i systemem ich sprzedaży. A co u rugbystów? W mediach można obecnie znaleźć wiele informacji o konkursach, w których wygrywa się darmowe wejściówki na mecz reprezentacji w weekend. Konkurs w „Dzienniku Łódzkim”, konkurs na profilu Budowlanych, konkurs na oficjalnym profilu Łodzi. Wszędzie do zdobycia darmowe wejściówki. Brakuje jeszcze konkursu dla czytelników, a raczej oglądaczy „Twojego Weekendu”.

W związku tym rodzi się pytanie, skoro wszystko jest za darmo, to kto za to płaci? Skoro jak wiadomo MAKiS zapłacił  za ściągnięcie tu reprezentacji rugby Polski (38. m-ce w światowym rankingu) i Holandii (32. m-ce) grubą kasę, a do tego rozdawane są setki, jak nie tysiące już biletów komu się tylko da (darmowy wstęp mają również zagwarantowane wszystkie zorganizowane grupy ze szkół, ośrodków itp!!!), to gdzie w tym jest sens i logika? I kto na tym przerabia pieniądze?

Promocja tego meczu w łódzkiej prasie jest bardzo widoczna, a nasiliła się zwłaszcza w momencie, gdy jasne się stało, że kibice Widzewa nie chcą brać udziału w tym meczu, bo to działanie na szkodę ich klubu, dla którego budowano stadion. Skoro to Widzew ma się dopasować do wszystkich dookoła, a nie reszta do niego, to udział sympatyków RTS w tym wydarzeniu raczej nie jest logiczny. Do tego kibice Widzewa, tak naprawdę będą chyba jedynymi, którzy za wejście na ten mecz… muszą zapłacić, bo cała reszta albo je otrzyma w prezencie albo wygra w „konkursach”. W końcu Pan Maciaszczyk ma w tym doświadczenie, o czym pisałem w innym artykule. Czyli w prostej linii, MAKiS wygania nam Widzew ze stadionu, przekłada nam mecz i odwołuje trening, rozdaje wszystkim bilety za darmo, a kibice Widzewa przyjdą i pokryją jeszcze część kosztów organizacji tego widowiska. Brzmi nieźle. Ktoś tu chyba chce „wydymać Freda”.

Ale, ale… to i tak nie wszystko! Bo nagle niezastąpionym okazał się być stadion Widzewa również dla… gimnazjalistek! Tym razem w rolę dysponenta obiektu budowanego, przypomnę nieśmiało, dla WIDZEWA, został ŁZPN, który zaprosił do rozegrania meczu dziewczęta w wieku gimnazjalnym z reprezentacji Polski z rywalkami ze Słowacji. Zgadnijcie kiedy? Oczywiście w tygodniu, w którym zagramy arcyważny mecz z rezerwami Legii. A co z treningiem Widzewa? Sorry panowie, ale gwarancja wicie-rozumicie i nie możecie potrenować na SWOIM stadionie przed meczem z Legią. Czekam już tylko na informację, że w tygodniu przed derbowym meczem, nasz stadion zostanie wynajęty Świadkom Jehowy, którzy też już mają długą tradycję wynajmowania obiektu przy al. Piłsudskiego. Można być pewnym że MAKiS, policja oraz ŁZPN witaliby ich już na rogatkach miasta niczym „uchodźców” na niemieckich dworcach.

***

No i na koniec tzw. truskawka na torcie, jak mawia pan Hajto. Z wyścigu o „rządzenie” Widzewem wciąż nie rezygnuje także łódzka policja, która po zarządzeniu rękoma wojewody łódzkiego rozegrania jednego meczu bez udziału kibiców spod Zegara, teraz wzięła się za zmiany w terminarzu. Jak zwykle, przez swoją nieudolność i lenistwo, zdecydowała na szkodę Widzewa. Prestiżowy mecz z rezerwami Legii zagramy sobie przy świecącym słoneczku, zamiast wieczorem przy światłach. Wszystko dzięki temu że policjanci stwierdzili zgodnie, że nie zabezpieczą dwóch meczów o różnych godzinach, ale…. zabezpieczą te same dwa mecze jeśli zostaną rozegrane o tej samej godzinie!

Życzę w związku z tym powodzenia policjantom na łódzkich osiedlach przed i po meczu. Będzie to bowiem niebywała okazja do wyłapywania się wzajemnie w drodze na stadion oraz amfiteatr i w czasie powrotu. Zaiste piekielny to pomysł łódzkiej policji. Wyobraźnia niesamowita towarzyszyła pomysłodawcy tego pomysłu… Tymczasem czekam na kolejne doniesienia, kto jeszcze chciałby ustalać grafik meczów i treningów Widzewa na stadionie budowanym dla NIEGO. Bo że ciąg dalszy nastąpi, to ja nie mam wątpliwości.

Twardy Kibol z Młyna