Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 3:3 (0:1)
28 stycznia 2023, 19:35 | Autor: RyanRemis na inaugurację rundy wiosennej! Trzykrotnie Widzew Łódź musiał odrabiać straty po golach Pogoni Szczecin i za każdym razem ta sztuka mu się udała. Ostatnia odpowiedź miała miejsce w… 99 minucie spotkania! Ależ to były emocje!
Janusz Niedźwiedź nie zaskoczył z wyjściowym składem. Postawił na zawodników, których spodziewano się zobaczyć od pierwszej minuty. Wśród nich znalazł się m.in. Juliusz Letniowski, zajmując miejsce w środku pola. Na ławce rezerwowych znalazł się dopiero niedawno wracający do zdrowia Martin Kreuzriegler.
Pierwsi groźniej zaatakowali goście z Pomorza. W 6. minucie piłkę w pole karne otrzymał Marcel Wędrychowski, ale Henrich Ravas „na raty” poradził sobie w tej próbie. Trzy minuty później odpowiedział Widzew i od razu zrobiło się gorąco, nie tylko za sprawą odpalonych przez kibiców rac. Długie podanie od Marka Hanouska na wolne pole dostał Ernest Terpiłowski, ale zamiast posłać piłkę do siatki, sprawdził wytrzymałość poprzeczki!
W 20. minucie zrobiło się 0:1. Pogoń przeprowadziła składną akcję prawą stroną boiska, Wędrychowski obsłużył Kamila Grosickiego, a ten strzelił na bramkę. Ravas próbował ratować sytuację, ale nie pomógł mu fakt, że piłka odbiła się rykoszetem od nogi Fabio Nunesa. Trzeba było odrabiać straty. Blisko tego był pięć minut później Bartłomiej Pawłowski, który chciał powtórzyć wyczyn z 2. kolejki sezonu i zaskoczyć rywala uderzeniem z rzutu wolnego. Pomocnik świetnie przymierzył z ok. 30. metrów, ale także trafił w poprzeczkę! Spotkanie dotąd było bardzo żywe i otwarte, a ataki sunęły z obu stron. Szansę na podwyższenie prowadzenia miał Pontus Almqvist, lecz dobrze interweniował Mateusz Żyro, blokując jego strzał.
Po tej akcji emocje nieco opadły, jedni i drudzy nie tworzyli już bramkowych sytuacji. Przyjezdnym to nie przeszkadzało, za to łódzcy kibice mogli być zawiedzeni, że ich ulubieńcy nie mieli pomysłu na zbliżenie się do bramki Dante Stipicy. Zrywy Pawłowskiego, czy nieudany strzał Leonardo Koutrisa, to jedyne momenty warte odnotowania przed zakończeniem pierwszej połowy.
Drugą widzewiacy rozpoczęli w nieco zmienionym składzie: Paweł Zieliński zmienił Mato Milosa. I od razu ruszyli do natarcia, a pierwsze emocje mieliśmy w 49. minucie, gdy indywidualną akcję przeprowadził Nunes. Wahadłowy starł się z Rafałem Kurzawą w polu karnym i liczył, że Daniel Stefański wskaże na wapno. Po analizie na monitorze arbiter z Bydgoszczy uznał jednak, że nie ma do tego podstaw. Kilka chwil później fantastycznie daleko od własnej bramki interweniował Stipica, powstrzymując wychodzącego na czystą pozycję Letniowskiego.
Czerwono-biało-czerwoni wyraźnie wzięli się do pracy konstruując kolejne akcje. Po prostopadłym podaniu mało widoczny dziś Jordi Sanchez szukał podaniem Pawłowskiego, ale zdążyli zareagować obrońcy. Później przed szansą stanął Terpiłowski, lecz znów zabrakło mu szczęścia – trafił z woleja w słupek! Wyraźnie chybił natomiast Letniowski. Był to jednak bardzo udany okres gospodarzy, którzy w końcu przejęli inicjatywę w tym meczu. Brakowało im tylko kropki nad i. Ta nadeszła w 67. minucie. Świetnym dośrodkowaniem spod linii bocznej popisał się Terpiłowski, w pole karne w idealnym tempie wyskoczył Pawłowski, uderzeniem głową nie dając szans Stipicy! Wyrównujący gol jeszcze bardziej nakręcił łodzian, którzy za moment mogli już prowadzić. W doskonałej sytuacji znalazł się Szota, jednak chybił z kilku metrów. Pech, który towarzyszył Widzewowi tego wieczoru niestety znów dał o sobie znać. W 75. minucie błąd popełnił Żyro, co skrzętnie wykorzystał rezerwowy Sebastian Kowalczyk, strzelając z bliska na 1:2!
Piłkarze Niedźwiedzia nie zamierzali się jednak poddać i już po czterech minutach znów mieliśmy remis! Akcję znów przeprowadzili Bartłomiej Pawłowski z Ernestem Terpiłowskim, z tą różnicą, że tym razem podawał ten pierwszy, a do siatki trafił drugi. Radość mogła trwać jednak bardzo krótko, gdyby Luka Zahović lepiej przymierzył głową z kilku metrów, albo Ravas nie zatrzymał Benedikta Zecha. W trzeciej próbie „Portowcy” już się nie pomylili. Zahović dostał podanie w pole karne, uciekł Martinowi Kreuzrieglerowi i strzałem zewnętrzną częścią stopy nie dał szans słowackiemu golkiperowi!
W końcówce gościom udało się zrobić coś, co nie wyszło im wcześniej – skutecznie utrzymywać prowadzenie. Łodzianie próbowali raz jeszcze doprowadzić do remisu, ale tym razem nie było już ku temu konkretnych okazji. Strzał rozpaczy Pawłowskiego, to było za mało. Dopiero w 95. minucie doczekaliśmy się wielkich emocji. Po strzale Sancheza piłka trafiła w rękę Zecha, a Stefański po wideo weryfikacji wskazał na wapno. Piłkę na 11. metrze ustawił Kreuzriegler i pewnie strzelił na 3:3!
W najbliższy piątek szansa na kolejne punkty, gdy na Piłsudskiego przyjedzie Jagiellonia Białystok.
Widzew Łódź – Pogoń Szczecin 3:3 (0:1)
67′ Pawłowski, 79′ Terpiłowski, 90+9′ Kreuzriegler (k) – 20′ Grosicki, 75′ Kowalczyk, 86′ Zahović
Widzew:
Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (83′ Kreuzriegler) – Milos (46′ Zieliński), Hanousek, Letniowski (81′ Kun), Nunes (87′ Ciganiks) – Terpiłowski (87′ Zjawiński), Pawłowski – Sanchez
Rezerwowi: Wrąbel – Czorbadżijski, Shehu, Sypek
Trener: Janusz Niedźwiedź
Pogoń:
Stipica – Stolarski, Triantafyllopoulos, Zech, Koutris – Kurzawa, Dąbrowski – Wędrychowski (67′ Kowalczyk), Biczachczjan (59′ Zahović), Grosicki (82′ Fornalczyk) – Almqvist (82′ Gorgon)
Rezerwowi: Klebaniuk – Malec, Rezaeian, Borges, Przyborek
Trener: Jens Gustafsson
Żółte kartki: Nunes – Zech
Czerwona kartka: Triantafyllopoulos
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 17 680 (907 gości)