Widzew – Mechanik (wypowiedzi)

14 listopada 2015, 13:47 | Autor:

Marcin_Płuska

W bardzo złym stylu pożegnali się z kibicami piłkarze Widzewa. W ostatnim w tym roku meczu o punkty łodzianie przegrali z Mechanikiem Radomsko 1:2. Zadecydowała słaba skuteczność. Jak spotkanie komentowali trenerzy i zawodnicy?

Artur Kowalski:
„Bardzo cieszymy się z wygranej. Jechaliśmy tutaj z nastawieniem zrobienia niespodzianki i wyrwania jakichś punktów. Cały zespół zagrał bardzo ambitnie i chłopakom należą się pochwały. Widzew miał swoje sytuacje, ale grzeszył skutecznością. Ale my też mieliśmy okazję sam na sam, których nie wykorzystaliśmy. Cieszy to, że bramki strzelają juniorzy. Machura i Szymczak to chłopaki z rocznika 1997. Na nich chcemy budować skład i im zaufać. Widzew ma młodą drużynę, która jest pod ciągłą presją. Gdyby nie zadrżały im nogi, mecz mógłby się inaczej ułożyć. Uważam, że wiosną, przy dziewiętnastu kolejkach, łodzianie będą cały czas w grze o awans do III ligi. Czego życzę całej widzewskiej społeczności.

Chciałbym też wesprzeć trenera Płuskę dobrym słowem. Jeśli nie ma sukcesywnych wzmocnień, jak robi to Paradyż czy Bełchatów, to ciężko jest wygrać ligę, mając tylko Budkę i Okachiego. Uważam, że zasługą tego sztabu szkoleniowego jest to, że Widzew wciąż liczy się w walce o awans. Drużyna ma pomysł na grę, to widać na boisku. Gdyby nie brak skuteczności i dzień konia naszego bramkarza, nie wygralibyśmy tu. Nie jest łatwo zbudować zespół w pięć minut.”

Marcin Płuska:
„Gratuluję trenerowi gości zwycięstwa. Pierwszy groźny wypad zespołu Mechanika zakończył się dla nas najgorzej, jak mógł. Stracona bramka zmusiła nas do dużo bardziej otwartej gry. W 65 minucie przeszliśmy nawet na grę trójką obrońców, żeby jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. To wiązało się z dużym ryzykiem, bo goście dobrze radzili sobie w destrukcji. Musimy zdobywać bramki. W dniu dzisiejszym mieliśmy bardzo dużo sytuacji. Kamil Zieliński i na początku drugiej połowy Damian Kozieł mieli sytuacje. Gdyby wpadło, dostalibyśmy takiej pozytywnej energii i wiary w to, że uda się wygrać. Głównym powodem dzisiejszej porażki był brak skuteczności.

Przed nami czas decyzji. Musimy zastanowić się nad tym, jak zbudować drużynę. Ja swoją koncepcję już mam, przedstawiłem ją Zarządowi. Jeśli chcemy grać na w III lidze, to klub musi być na to przygotowany organizacyjnie, a piłkarze muszą mieć umiejętności, by poradzić sobie na tym poziomie. Do 1 grudnia będziemy mieć okres roztrenowania. Potem zawodnicy dostaną indywidualne rozpiski i 7 stycznia spotykamy się na pierwszym treningu.

Na ten moment Adrian Budka i Princewill Okachi przerastają tą ligę. Oprócz nim mamy kilku fajnych chłopaków, ale nie możemy mieć tylko ośmiu-dziesięciu graczy radzących sobie w IV lidze. Cała kadra musi być bardzo mocna i wyrównana. Szacunek dla tych, którzy przyszli i starali się, jak mogli. Wszyscy wiemy, jak ta drużyna się tworzyła. Są plany na wzmocnienia, ale najpierw musimy to wszystko przedyskutować z władzami klubu.

Cieszę się, że w środowisku są ludzie, kibice, którzy chcą mu pomóc i ciągnąć go we właściwą stronę. Dzięki mojej pracy udało się wprowadzić kilka rzeczy, ale to i tak za krótki okres czasu, by mnie oceniać. Jak mówiłem, rozliczcie mnie po czterech-pięciu kolejkach wiosennych, gdy będę miał całościowy wpływ na zespół.”

Adrian Budka:
„Przegraliśmy dziś z drużyną, z którą nie powinniśmy byli przegrać. Ale to oni strzelili dwa gole i wygrali. Ciężko ocenić na gorąco co, jak i dlaczego. Widać było w naszych poczynaniach taką niemoc. Staraliśmy się za wszelką cenę, nikomu nie wolno odmówić walki. Coś w naszej grze jednak nie trybiło. Jest jakieś zmęczenie. W czterech meczach, gdy się odbiliśmy, była poprawa. Te dwa ostatnie jednak znów nam nie wyszły i szkoda straconych punktów. Przed nami ciężka praca w przerwie zimowej. Wiosna musi być nasza – tak do tego podchodzę.”

Michał Polit:
„Nie wyszedł nam ten mecz. W pierwszej połowie graliśmy słabo. W drugiej musieliśmy się otworzyć, przejść na grę trzema obrońcami. Gol na 0:2 to efekt właśnie takie odkrycia się z tyłu. Gdy marnuje się tyle sytuacji, nie da się wygrać meczu. Jeżeli tracimy dwie bramki, to nie mogę powiedzieć o sobie, że zagrałem dobrze. Przykro, że nie żegnamy tej rundy w dobrych nastrojach.”

Michał Czaplarski:
„Co tu oceniać – katastrofa z wynikiem i z grą. Po raz kolejny byliśmy nieskuteczni i przegraliśmy bardzo ważny mecz na zakończenie rundy jesiennej. Wiedzieliśmy, że czekają nas ciężkie mecze i wychodziliśmy na spotkanie w Zgierzu i to dzisiejsze z właściwym nastawieniem i koncentracją. Chcieliśmy wywalczyć w nich sześć punktów, ale nie potrafiliśmy tego planu zrealizować. Zbyt dużo błędów. Szkoda, bo udało nam się odrobić tą stratę do czołówki i ostatnimi dwoma meczami zepsuliśmy ten obraz. Mogło być wesoło na zimę, a jest chusteczkowo. Trzeba się wziąć w garść i walczyć.”

Damian Kozieł:
„To jest tylko nasza wina. W Zgierzu prowadziliśmy 1:0, ale zrobiliśmy głupi faul w niebezpiecznym sektorze, po którym straciliśmy bramkę. Dzisiaj też gramy w piłkę, stwarzamy sytuacje, ale to rywal strzela gola. W drugiej połowie mogłem wyrównać. Strzeliłem technicznie w długi róg, ale bramkarz wyczuł mnie i rzucił się po piłkę. Gdybym strzelił, to byłoby całkiem inaczej. Potem gol z kontry. Udało się dojść na 1:2, ale chyba zabrakło nam sił, żeby strzelić jeszcze raz.”

Princewill Okachi:
„Ciężko coś powiedzieć w tej sytuacji. Przegraliśmy drugi mecz z rzędu, bo tak trzeba też nazwać ten remis z Borutą. Dopisywaliśmy sobie sześć punktów za te dwa ostatnie spotkania, a mamy raptem jeden. To boli. Strzeliłem bramkę, ale co z tego. Ona zamiast dawać radość, smuci.”

Damian Marcioch:
Szkoda bardzo tego meczu, bo staraliśmy się, jak tylko było można, ale nie przyniosło to efektu. Nastroje się popsuły, bo kończymy rundę porażką. Teraz będzie roztrenowanie i od stycznia super ciężka praca. Będzie dużo czasu na odpowiednie przygotowanie się do następnej rundy. Mam nadzieję że wszystko w końcu wskoczy na właściwe tory.”