A. Kasperkiewicz: „Może tak miało być?”

3 lipca 2015, 11:08 | Autor:

Arkadiusz_Kasperkiewicz

W ostatnich okienkach transferowych do drużyny dołączali głównie najemnicy, nie związani emocjonalnie z Widzewem. Jednym z wyjątków jest Arkadiusz Kasperkiewicz. Nic dziwnego, to rodowity łodzianin, którego ojciec przed laty reprezentował barwy łódzkiego klubu. Pomocnik trzyma kciuki za powodzenie nowego projektu, ale nie ukrywa, że sam mierzy wyżej.

– Pojawiłeś się wczorajszej konferencji dotyczącej powstania nowego podmiotu.

– Tak. Jestem na bieżąco z informacjami na temat sytuacji Widzewa. Tego nowego, który się teraz tworzy również. Wiedziałem, że o godz. 11:00 będzie konferencja prasowa, więc postanowiłem przyjechać i sprawdzić na własne oczy, co ciekawego będzie się działo, co do powiedzenia będą mieć ludzie, którzy biorą udział w tej inicjatywie. Niestety za wiele nie usłyszałem, bo stałem dość daleko, a nie było nagłośnienia (śmiech).

– To podpowiem: są plany, żeby wystartować w IV lidze.

– To akurat wiem z Internetu. Czytałem m.in. na Twitterze słowa Prezesa Bońka, który pisał, że gra Widzewa w A klasie byłaby policzkiem dla tego klubu. Zgadzam się z tymi słowami w 100%. Wiem, że założyciele nowego podmiotu zgłosili go już w Łódzkim Związku Piłki Nożnej. Jeśli tam i w PZPN będą przychylni, powinna być ta IV liga. Polonia i ŁKS dostały taką szansę, więc i Widzew powinien.

– Grałeś w swojej jak dotąd krótkiej karierze w niższych ligach. Jak scharakteryzowałbyś szansę „nowego” Widzewa na powrót do elity?

– Trzeba będzie szybko awansować do III ligi, najlepiej od razu w pierwszym podejściu. Później też może udać się pójść natychmiast wyżej, ale wcale nie będzie to takie łatwe. Trwa reorganizacja rozgrywek, sporo klubów spada, awansować może jedna. Dopiero od II ligi będzie już trudniej, choć wszystkim marzy się awans rok po roku. Ale trzeba pamiętać, że będzie już nowy stadion, który da wszystkim dodatkowego kopa. Jeśli zapełni się kibicami – a podejrzewam, że tak będzie – to pomoże on w sukcesach i odbudowie Widzewa.

– Wracając do „starego” Widzewa, nie żal Ci, że tak się to wszystko potoczyło?

– Pewnie, że żal. Ale może tak musiało być? Może musiało dojść do takiego dramatu, żeby za odbudowę Widzewa wzięli się ludzie, którzy mają ten klub w sercu? Z tego, co słyszę, do pomocy nowym władzom ruszają kolejne osoby, spirala się nakręca. Wcześniej nie każdy chciał pomagać, bo…sytuacja była, jaka była. Ale nie ma co patrzeć już do tyłu, trzeba myśleć o odbudowie. Jestem przekonany, że prędzej, czy później, wrócimy na swoje miejsce.

– Ty osobiście w którym kierunku patrzysz? Nie ma się co czarować, IV liga, to nie miejsce dla Ciebie…

– Nie będę nikogo czarował – raczej nie ma szans, żebym występował w IV lidze. Fakt, jestem łodzianinem od lat związanym z Widzewem i bardzo chciałbym tu kiedyś wrócić, ale muszę myśleć o swojej karierze. To moja praca, którą zarabiam na życie. Oczywiście zobaczymy, jak się te moje losy potoczą. Jeśli Widzew wróci do II ligi, a ja sam nie będę grał wyżej, to oczywiście temat będzie otwarty. Ale jak moja kariera ułoży się tak, że będę grał na wyższym poziomie, to ciężko będzie wrócić. Choć do Premierleague się nie wybieram (śmiech).

– Będziecie się teraz często spotykać z opiniami, że spuściliście Widzew z I ligi i uciekacie.

– Będą takie głosy, ale każdy z nas musi patrzeć na swój rozwój. Łatwo powiedzieć, że zrobi się wszystko dla klubu. Ja sam zrobiłbym wiele, dopóki była szansa na II ligę, czekałem na rozwój wypadków. Miałem propozycję niemal w 100% pewną z jednego z klubów I ligi, ale odpowiedziałem, że chcę zaczekać na to, co będzie z Widzewem. Przez to czekanie temat już upadł, zresztą nie tylko ten. Nie wiem, czy właściciel wiedział, że i tak nic z tego nie będzie. Jeśli tak, to zachował się bardzo nieładnie wobec mnie i innych chłopaków. Ale może sam do końca wierzył, że licencja będzie.

– Nie obawiasz się, że zostaniesz teraz na lodzie?

– Może tak być. Co prawda jestem w kontakcie ze swoim agentem, który rozmawia w moim imieniu z różnymi klubami, ale niczego nie można wykluczyć. Jest zainteresowanie, nie tylko z I i II ligi, także zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na ten moment jeszcze klamka nie zapadła.

– Ze swojej postawy w rundzie wiosennej jesteś zadowolony? Druga połowa była chyba lepsza, niż pierwsza.

– Wiadomo, że początek na pozycji stopera grało mi się trudniej, bo dotychczas najczęściej występowałem w środku pomocy. Z czasem nabrałem jednak odpowiednich nawyków dla tego miejsca na boisku i było już dużo lepiej i pewniej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jako drużyna wypadliśmy słabo, więc nie ma co się tutaj klasyfikować przed innymi. Zawiedliśmy wszyscy razem i tak powinniśmy być rozliczani.

– Słyszałem, że nie pomyślano o zorganizowaniu choćby jakiegoś symbolicznego spotkania drużyny.

– Niestety. Wiem, że trener Stawowy dzwonił do paru chłopaków, dziękował im za współpracę przez te pół roku. My sami może zorganizujemy sobie takie spotkanie. Już wstępnie rozmawialiśmy o tym w gronie tych graczy, którzy są aktualnie w Łodzi.

– Może dane będzie Wam spotkać się jeszcze w nowym Widzewie? Jeśli nie będzie lepszych propozycji, wróciłbyś do Łodzi?

– Nie musisz pytać. Znasz odpowiedź.

Rozmawiał Ryan