Ł. Wachowski: „Stadion w Byczynie nie nadaję się na I ligę”

14 stycznia 2015, 20:06 | Autor:

Łukasz_Wachowski

Zgodnie z naszymi zapowiedziami, wczoraj w Byczynie pojawiła się delegacja Polskiego Związku Piłki Nożnej. Przedstawiciele na wniosek Widzewa oglądali tamtejszy obiekt pod kątem ewentualnej gry drużyny w rundzie wiosennej I ligi. Przepowiadaliśmy problemy w tym temacie i mieliśmy rację, w rozmowie z WTM potwierdził to Łukasz Wachowski, Dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.

– Panie Dyrektorze, wczoraj Wasi ludzie oglądali stadion w Byczynie. Jakie wnioski z tej wyprawy?

– Owszem, we wtorek nasi przedstawiciele oglądali na prośbę klubu ten stadion i wrócili do Warszawy ze swoimi spostrzeżeniami. Co prawda oficjalny raport dopiero powstaje, ale można już teraz powiedzieć, że Widzew będzie mieć duży problem, by móc grać w Byczynie k. Poddębic. Ten obiekt jest ładny i nowy, ale dostosowany do III ligi, na I ligę się nie nadaje!

– Lista zastrzeżeń będzie długa?

– Tak. Brakuje przede wszystkim odpowiedniej ilości miejsc dla kibiców – trybuna zamiast 2000 miejsc (warunkowo może to być 1000 miejsc), liczy raptem 450 siedzisk, bez możliwości odgrodzenia poszczególnych sektorów. Oprócz tego brakuje monitoringu, pokoju dla kontroli antydopingowej czy centrum dowodzenia, a także wiele innych, mniejszych rzeczy.

– Czyli Widzew definitywnie tam grać nie będzie mógł?

– Tego bym dzisiaj nie powiedział. Klub otrzyma kopię raportu, w którym będzie mieć wyszczególnione elementy, jakie należy wykonać, by dostać taką zgodę. Widzew może oczywiście postanowić, że zechce to zrobić. Wtedy wrócimy tam niedługo, by zobaczyć to ponownie, ale czasu jest mało. Dlatego też chcemy, by Widzew szybko dał znam znać, co zamierza.

– Nieoficjalnie mówi się, że klub nie porozumiał się z władzami Piotrkowa ze względu na boisko za 100 tys. zł. Czy w Byczynie koszt poprawek będzie mniejszy?

– Nie znam szczegółów negocjacji Widzewa z Piotrkowem, ale z doświadczenia wiem, że dostosowanie stadionu w Byczynie pochłonęłoby o wiele więcej, niż 100 tys. zł. Chyba, że klub znajdzie jakichś kibiców-przedsiębiorców, którzy za darmo postawią tam rozkładane trybuny czy zamontują monitoring…

– Co jeśli Widzew nie zdąży? Do 7 lutego musiałby teoretycznie wystąpić z wnioskiem o pozwolenie na organizację imprezy masowej.

– Jak już mówiłem, czasu jest bardzo mało. Najpóźniej na 14 dni przed meczem, klub musi poinformować, gdzie się on odbędzie. Musimy wiedzieć to my i rywal, w tym wypadku Sandecja Nowy Sącz. Widzew we wniosku licencyjnym nie zgłosił żadnego obiektu zastępczego, ale przewijały się z ich strony zapowiedzi, że w razie czego będzie mógł grać w Piotrkowie Trybunalskim, mówiło się też o innych boiskach w województwie. Na takie działanie klubu PZPN patrzy z coraz większą niecierpliwością.

– Można spodziewać się kar lub nawet utraty licencji?

– Odebranie klubowi licencji, to ostateczność. Po drodze jest jedna wiele innych środków karnych, za błędy organizacyjne klubu. W grę wchodzą sankcje finansowe, odebranie punktów, czy szereg innych restrykcji.

– Granie na boiskach rywali nie wchodzi w grę?

– Moglibyśmy zaakceptować takie rozwiązanie, ale tylko pod warunkiem, że kryje się za tym jakiś pomysł. Gdyby Widzew nie zdążył ze stadionem na pierwszą wiosenną kolejkę i dogadał z Sandecją, mógłby zagrać w Nowym Sączu. Jednak wtedy, gdy np. w przygotowaniu byłby inny obiekt zastępczy na dalsze mecze. Ale jeśli Widzew nie miałby żadnego alternatywnego stadionu i chciał grać całą rundę na wyjazdach, zgody nie będzie.

Rozmawiał Ryan

Foto: ipla.tv