Oceny widzewiaków po meczu z Jutrzenką

23 maja 2016, 21:23 | Autor:

piłkarze

Trzynasta wygrana z rzędu pozwoliła zespołowi Widzewa umocnić się na pozycji lidera IV ligi oraz pobić klubowy rekord. Tym razem łódzkie tornado przetoczyło się przez Wartę. I to dosłownie, bo piłkarze Marcina Płuski, wspierani fanatycznym dopingiem, zaaplikowali Jutrzence pięć goli!

Michał Sokołowicz:
Dzięki defensywnej grze rywali i świetnej postawie kolegów z obrony nie ma czym tak naprawdę zasłużyć na porządną notę. Za wyłapanie dwóch prostych strzałów i kilku dośrodkowań nie możemy Sokołowiczowi wystawić innej oceny, niż wyjściowa szóstka. Jesteśmy jednak przekonani, że bramkarz Widzewa specjalnie się na taki obrót spraw nie gniewa.
Ocena: 6

Kamil Tlaga:
Tym razem Tlaga nie zaliczył ani bramki, ani asysty. Nie można mu jednak zarzucić, że przeszedł obok meczu. Co prawda ie nie było go widać zbyt często w ataku, ale z podstawowych obowiązków, czyli bronienia dostępu do własnej bramki, wywiązywał się bez zarzutu. W pierwszej połowie kilka razy ostro starł się z rywalami. Kartki jednak nie zobaczył, więc chwała mu waleczność!
Ocena: 7

Michał Czaplarski:
Po powrocie Adriana Budki do pierwszej jedenastki oddał kapitańską opaskę, ale nie sprawiło to, że przestał być mentalnym przywódcą drużyny. Znów najbardziej słyszalny na boisku był właśnie Czaplarski. Jeśli oceniać jego sportową postawę w Warcie, to tutaj już tak różowo jak ostatnio nie było. Mało widoczny pod bramką Jutrzenki, skupiony na obronie i wyprowadzaniu piłek z własnej połowy. To też wyszło mu kilka razy ciut słabiej. Nie chodzi nam o krytykę „Czapli”, bo niczego przecież nie zawalił.
Ocena: 7

Kacper Bargieł:
Z pary stoperów Bargieł w sobotę podobał nam się nieco bardziej. Dla spore brawa zasłużył przede wszystkim zachowaniem w 3. minucie meczu. To jego kapitalne podanie przez dwie formacje pozwoliło Robertowi Kowalczykowi zaliczyć asystę przy trafieniu Patryka Strusa. 24-latek szybko stał się pewnym punktem zespołu i Damian Dudała będzie mieć problem ze wskoczeniem do składu. Myśleliśmy nawet o ósemce, ale kilka słabszych zagrań w drugiej połowie sprawiło, że poprzestajemy na mocnej siódemce.
Ocena: 7

Bartłomiej Gromek:
Wrócił do składu po kartkowej przerwie i od razu zaakcentował to efektowną asystą. Precyzyjna centra za linię obrony pozwoliła cieszyć się z gola Princewillowi Okachiemu. Poza tym Gromek był sobą. Szalał na lewym skrzydle, często dośrodkowywał i walczył z rywalami. Nie zatrzymał go nawet cios w twarz, po którym musiał na moment zejść z boiska. Lewy obrońca to ważna postać drużyny Widzewa.
Ocena: 8

Adrian Budka:
Walory piłkarskie Budki zna każdy kibic Widzewa, więc rozpisywać się na ich temat nie ma sensu. W sobotę bardzo podobały nam się cechy wolicjonalne u kapitana. Nie było dla niego straconych piłek. Do każdej „jechał” na tyłku pod  samą linię, jakby od jej uratowania przed wyjściem na aut zależały losy spotkania. Taka postawa to wzór dla młodych widzewiaków! Z aspektów czysto piłkarskich, dorzucił kolejną asystę w tym sezonie.
Ocena: 8

Przemysław Rodak:
Facet od brudnej roboty też może czasem mieć swoje pięć minut. Zazwyczaj chwalimy Rodaka za jego walkę w powietrzu, kapitalne czytanie gry i ustawianie się. Teraz możemy pogratulować mu pierwszej bramki w barwach Widzew. Co prawda był to ostatni z pięciu goli, strzelonych Jutrzence, ale doświadczonemu piłkarzowi smakował, a to przecież najważniejsze. Profesor!
Ocena: 8

Princewill Okachi:
Odkąd w zespole ma do pomocy Rodaka, może częściej wędrować pod bramkę rywali. Wiosną Okachi robi z tego sporu użytek. W sobotę zanotował kolejne trafienie, chyba najładniejsze ze wszystkich dotychczasowych. Świetnie wyszedł do dość miękko zagranej piłki przez Gromka i huknął głową nie do obrony z 10 metrów! Wiesław Wraga z Nigerii, chciałoby się rzec! W drugiej połowie zmieniony przez Damiana Kozieła.
Ocena: 8

Patryk Strus (piłkarz meczu):
Kolejne MVP trafia do Strusa, który wyrasta pomału na największego lidera tej rundy. Znów poprawił swoje indywidualne statystyki. Strzelił ósmego gola, zrównując się pod tym względem z Kamilem Zielińskim, przy okazji ośmieszając bramkarza Jutrzenki. Potem dołożył jeszcze asystę przy trafieniu Roberta Kowalczyka. Momentami był tak bezczelny, że kiwał się z czterema rywalami na raz. Ostatni kwadrans oglądał z ławki, zbierając siły na Zjednoczonych.
Ocena: 8

Mariusz Zawodziński:
Ciężki przypadek. Potrafi zagrać nieszablonowo, jak nikt inny w tej lidze. Wypatrzeć kolegę i posłać mu „ciasteczko”, a jednocześnie spartolić najprostszą robotę. W Warcie Zawodziński też powinien był zapytać się Jakuba Pasińskiego, w które miejsce ma posłać piłkę z 5 metrów, ale postanowił kopnąć w bramkarza. Zrehabilitował się w swoim stylu – dwie minuty po zmarnowanej „setce” strzelił pięknego gola z rzutu wolnego! Znów bywał za szybki dla rywali, dla których jedynym sposobem na zatrzymanie rozgrywającego Widzewa był faul.
Ocena: 7

Robert Kowalczyk:
Złapał formę i w niczym nie przypomina zgaszonego „Kowala” z początku rundy. Co prawda nie strzela gola seriami, a hat-trick z Orłem Nieborów był na razie wypadkiem przy pracy, to jednak robi naprawdę wiele dobrego dla całej drużyny. Patrzenie na to, jak walczy z przeciwnikami, absorbuje uwagę obrony i zdobywa teren dla Strusa czy Budki, to czysta przyjemność. Jeśli dokłada do tego gola i asystę, to ręce same składają się do oklasków!
Ocena: 8

Zmiany

Damian Kozieł:
Rzadko dostaje szansę w tej rundzie, ale w sobotę zaliczył aż pół godziny. Czy swoim występem Kozieł przekonał do tego, że warto postawić na niego od pierwszej minuty? Absolutnie nie! Czy należy go krytykować i wytykać mu błędy? Też nie, bo wcale tak dużo ich nie było. „Koziołek” starał się, walczył i pokazywał, że naprawdę zależy mu na tym, by grać w Widzewie także w III lidze. Niestety, na tą chwilę nie jest to poziom Rodaka czy Okachiego, ale cały czas może być.
Ocena: 6

Sebastian Kaczyński:
Jego wejścia na boisko nie są już tak brawurowe jak wtedy, gdy każde dotknięcie piłki dawało mu gola lub asystę. Nadal mógłby jednak coś dać drużynie, gdyby zależało mu w pierwszej kolejności właśnie na tym, a nie na indywidualnych popisach. Mówi się, że napastnik musi być egoistą, więc w myśl tego starego piłkarskiego porzekadła darujemy Kaczyńskiemu.
Ocena: 6

Kamil Bartos:
Wypadł z podstawowej jedenastki. Z jednej strony jest nam trochę przykro, bo Bartos robił naprawdę wiele dobrego dla zespołu. Łatał dziurę po Tladze, napędzał ataki grając w pomocy. Musiał jednak ustąpić miejsca kapitanowi i wybór ten się sprawdził, bo Budka zagrał dobry mecz. Wierzymy jednak, że „Bartosik” nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W Warcie, mimo że zagrał krótko, starał się pokazać. Raz strzelił obok bramki, raz w jej środek.
Ocena: 6

Konrad Puchalski:
Wszedł na ostatnie dziesięć minut, dlatego nie będziemy go oceniać. I tak nie byłoby w sumie za co, bo ledwie parę razy „powąchał” piłki. Dla Puchalskiego to i tak duża sprawa, że ma okazje do łapania minut przy tak silnej konkurencji na skrzydłach.
Ocena: brak