Piłkarski światek o upadku spółki Cacka

1 lipca 2015, 21:39 | Autor:

Józef_Młynarczyk

Mimo, iż sportowy i finansowy upadem prowadzonego przez Sylwestra Cacka klubu zapowiadał się od dawna, „zgaszenie światła” i tak wywołało niemałe poruszenie w światku piłkarskim. Szoku nie ukrywają nie tylko osoby związane w przeszłości z Widzewem, ale także osoby postronne. Każdy zgodnie przyznaje, że brak łodzian, to strata dla całego polskiego futbolu.

Niedowierzanie towarzyszył m.in. byłemu bramkarzowi RTS, Arkadiuszowi Onyszce, który mówił na łamach Onetu o swoich emocjach. „Nie mogę w to uwierzyć. W latach 90. nikomu do głowy by nie przyszło, że taki klub może zniknąć z piłkarskiej mapy. Moim zdaniem cała piłkarska Polska powinna się zjednoczyć i pomóc Widzewowi. To smutny dzień dla naszego futbolu, bo Widzew to przecież wielkie tradycje. Klub wychował wielu wspaniałych piłkarzy, łącznie z prezesem Bońkiem czy Józefem Młynarczykiem. Powinno się go traktować jak dobro narodowe. Upadek łódzkiej spółki źle świadczy o naszym środowisku piłkarskim i w ogóle o naszym kraju” – powiedział.

Onyszce wtórował inny golkiper, wybrany do „Złotej Jedenastki” na 100-lecie klubu, Józef Młynarczyk oraz legendarny trener Franciszek Smuda.„Nie wyobrażam sobie tego. Tak zasłużony dla Łodzi i polskiej piłki klub został „skasowany”. Nie dochodzi to do mnie. To tragedia dla całego naszego futbolu” – uważa Smuda. „Prezes nie działał sam: miał swoich doradców, pracowników, ale w takich sytuacjach zawsze winny jest szef. To on miał decydujący wpływ na to, co działo się z Widzewem. Nie ukrywajmy: największą odpowiedzialność ponosi właśnie prezes”– podkreślał Młynarczyk.

Tytuły mówiące o „czarnym wtorku” pojawiały się we wszystkich liczących się ogólnopolskich mediach. Nawet na co dzień krytyczny względem Widzewa Krzysztof Stanowski, który prywatnie kibicuje odwiecznemu wrogowi łodzian – Legii – przyznał, że upadek drużyny z „Miasta Włókniarzy” jest negatywnym wydarzeniem dla całej ligi. „Napisałem na Twitterze, że kluby, którym się aktualnie wiedzie (takie jak Legia czy Lech) powinny pomóc nowemu Widzewowi zmartwychwstać. Wcześniej nie miało to żadnego sensu, trzeba było czekać, aż klub w wersji piaseczyńskiej wyzionie ducha, co się nareszcie stało. Teraz natomiast sytuacja jest zupełnie inna: klub wreszcie pozbył się „dobrodzieja”, dokonał się twardy reset” – pisał swoim cowtorkowym felietonie na łamach „Weszło”. „Ekstraklasa nigdy nie będzie większa bez Widzewa niż z Widzewem. Trybuny prędzej zapełni RTS niż Nieciecza albo Piast. Liga potrzebuje swoich legend, wielkich marek, opowiedzianych sto razy historii. Traktowałbym to jako inwestycję: pieniądze wrócą z nadwyżką, gdy do ekstraklasy wróci Widzew” – podkreślił Stanowski.

W większości krytyka spada jednak na właściciela. Ludzie piłki dostrzegają, że tak naprawdę upadł nie Widzew, a Sylwester Cacek i jego świta. Klub prędzej, czy później odrodzi się. Widzew nigdy nie zginie!