Mariusz Stępiński na peryferiach Bundesligi

1 kwietnia 2014, 10:41 | Autor:

IMG_4765

Wkrótce minie rok odkąd Mariusz Stępiński opuścił Widzew. Napastnik po skończeniu 18 roku życia zdecydował się nie podpisywać z łódzkim klubem nowego, w pełni profesjonalnego kontraktu, tylko zmienić otoczenie. Już wcześniej wybrał Niemcy, języka uczył się od dłuższego czasu. Ostatecznie zdecydował się na 1 FC Nurnberg, choć 1 Bundesligę ogląda póki co w TV.

Kiedy Mariusz Stępiński ogłosił decyzję o wyjeździe zagranicę, kibice byli na niego wściekli. Zawodnik, który mógł wygenerować dla klubu spory zastrzyk gotówki z przyszłego transferu, odszedł z Widzewa za darmo, po zakończeniu kontraktu juniorskiego. Fani mieli do niego pretensje o to, że zachował się nie fair wobec klubu, który go wypromował, ograł i któremu piłkarz miał kibicować, a swą decyzją naraził go na straty finansowe. Także szefowie Widzewa mięli kwaśne miny, zwłaszcza, że kilka miesięcy wcześniej, po zimowym turnieju Copa del Sol, sprowadzeniem Stępińskiego zainteresowany był Werder Brema, ale ofertę opiewającą na ponad milion euro odrzucono. Przy Piłsudskiego liczono, że napastnik wkrótce podpisze nowy kontrakt, a w niedalekiej przyszłości przyniesie jeszcze większy zastrzyk gotówki.

Po skończeniu 18-stki Stępiński oznajmił jednak, że w Łodzi nie zostanie. Za namową swojego agenta, a w przeszłości piłkarza Widzewa, Łukasza Masłowskiego, wybrał kierunek zagraniczny. Wybór padł na Norymbergę, gdzie od lat udanie pracuje się z młodymi zawodnikami. Zmiana barw klubowych nie była jednak całkowicie bezgotówkowa. Jako, że napastnik nie miał ukończonego 23 roku, a do tego był reprezentantem młodzieżowych zespołów Polski, niemiecki klub zobowiązany był do wypłacenia ekwiwalentu za jego wyszkolenie. Łodzianie dostali więc 90 tys. euro – dużo mniej, niż proponował Werder, więc było czego żałować.

Mariusz Stępiński wejście do nowej drużyny miał – jak sam mówił – bardzo dobre. Na start otrzymał mieszkanie, samochód – nowe życie. Jak mówił w rozmowie z WTM: „Powoli wkomponowuję się w zespół i wierzę, że będzie dobrze. Klub w ostatnich latach słynie z pracy z młodzieżą. Dlatego też to był jeden z argumentów przemawiających za Norymbergą.”
Na początku musiał się jednak pogodzić z rolą piłkarza rezerw. To właśnie tam trafił latem zeszłego roku i jak na razie nie udało mu się wybić wyżej. Pod okiem trenera Rogera Prinzena spędził całą jesień, zagrał w 11 spotkaniach w tzw. Regionalliga Bayern (liga zespołów bawarskich – czwarta klasa rozgrywkowa w Niemczech), z czego tylko cztery w pełnym wymiarze czasowym. Udało mu się strzelić trzy bramki i zaliczyć dwie asysty.
Wiosną o miejsce w składzie czwartoligowych rezerw jest trudniej, ale Stępiński nie oddaje placu. Na pięć tegorocznych spotkań, w czterech wyszedł w pierwszej jedenastce, zaliczył jedną asystę. Dopiero w meczu z rezerwami Augsburga, rozgrywanym w minioną niedzielę, usiadł na ławce rezerwowych, na boisko wszedł w 73 minucie.

Co ciekawe, Stępiński w rezerwach występuje nie na środku ataku, gdzie grał w Widzewie, ale na skrzydle. Jak zdradza nam sam piłkarz jest to świadome działanie sztabu szkoleniowego. Norymberscy trenery chcą, by Polak nauczył się bronić, miał więcej obowiązków defensywnych.
„W klubie wszyscy mi mówią, że zrobiłem wielki postęp. Pracuję nad sobą każdego dnia, ale przebić się do pierwszej drużyny jest bardzo trudno. Na razie gram w rezerwach, trenerzy wystawiają mnie jednak na lewym skrzydle. Strzelam więc mniej bramek, ale uczę się gry w obronie. To mnie rozwija w innych kierunkach, ale myślę, że już niedługo wrócę na swoją pozycję” – powiedział nam Stępiński.

Niespełna 19-letni zawodnik musi się więc uzbroić w cierpliwość i ciężko pracować. Być może w niedalekiej przyszłości dane będzie mu zadebiutować w pierwszej drużynie. Pomóc w tym może fakt, iż Norymberga walczy w tym roku o utrzymanie. W razie spadku, szanse na grę w 2 Bundeslidze byłyby znacznie większe. Kontrakt z 1 FCN obowiązuje Mariusza Stępińskiego do końca czerwca 2016 roku.