Oceny widzewiaków po meczu z Andrespolią

1 listopada 2015, 13:00 | Autor:

Andrespolia_Widzew_piłkarze

Widzew znów rozegrał dwie nierówne połowy. Wystarczyło to na szczęście do zatrzymania dobrej passy Andrespolii i przywiezienia z Wiśniowej Góry trzech punktów. Na jakie noty zasłużyli zdaniem WTM zawodnicy z Łodzi?

Michał Sokołowicz:
Wrócił do bramki po jednorazowej przerwie i pokazał, że nie zamierza ustępować pola młodemu Konradowi Reszce. Golkiper był jednym z najlepszych we wczorajszym meczu. Dwukrotnie doskonale wybijał piłki zmierzające przy krótkim słupku do siatki. Wygrał też starcie 1 na 1. Sokołowicz nie popełnił żadnego błędu i był podporą całej drużyny. Jeden z czterech ocenionych przez nas tak wysoko widzewiaków.
Ocena: 8

Michał Pietras:
Zaprezentował się tak, jak w poprzednich spotkaniach, choć tym razem z jego ultra ofensywnej gry nie wynikła żadna asysta. Dobrze dublował pozycję Adriana Budki i wiele napracował się na skrzydle. Niestety na ocenę Pietrasa ma wpływ to, że niemal wszystkie groźne ataki Andrespolii w drugiej połowie przechodziły właśnie przez niego.
Ocena: 6

Daniel Maczurek:
W końcu zaliczył występ pozbawiony głupich błędów. Był solidny, dokładny i skuteczny. Wygrywał wszystkie pojedynki główkowe i biegał do wykonywania długich wyrzutów z autu. Maczurek z meczu na mecz gra pewniej i coraz lepiej uzupełnia się z Damianem Dudałą.
Ocena: 7

Damian Dudała:
Wrócił do składu po kontuzji mięśnia dwugłowego, ale zagrał na własną odpowiedzialność, bo w nodze wciąż czuł kłucie. Mimo urazu był jedną z najjaśniejszych postaci w drużynie. Dyrygował obroną, jak profesor, wygrywał wszystkie pojedynki i dobrze wyprowadzał piłkę. Nie wyobrażamy sobie Widzewa bez Dudały, więc trzymamy kciuki, by wydobrzał na środowy mecz z Polonią. Wczoraj musiał zejść w 72 minucie, by oszczędzać bolący mięsień.
Ocena: 8

Mateusz Milczarek:
Niezły występ Milczarka, który zaczął mecz od prostego błędu w przyjęciu piłki, ale potem wziął się za siebie i pokazał z dobrej strony. Całkowicie prawego skrzydłowego gospodarzy, a i sam też często włączał się do akcji ofensywnych. Szkoda, że po jego dośrodkowaniach nie padły żadne groźne strzały.
Ocena: 7

Adrian Budka:
Nadal uważamy, że forma Budki daleka jest od tej sprzed ostatniej kontuzji mięśniowej. Mimo to sama jego obecność na boisku dodaje reszcie zespołu pewności siebie i wiary w zwycięstwo. Wczoraj pomocnik kilka razy groźniej ruszył prawą stroną i sporo pracował w obronie. Brał też udział przy drugim golu, zaliczając asystę drugiego stopnia. Często rugał Kamila Wielgusa, chcąc kształtować młodszego kolegę, jako dokładniejszego i bardziej precyzyjnego w podaniach piłkarza.
Ocena: 7

Princewill Okachi:
Powiedzmy jasno: to nie był wielki mecz w wykonaniu Nigeryjczyka. Zbierał mniej piłek w środku pola, niż zwykle, a do tego nierzadko w prosty sposób je tracił. Złapał też niepotrzebną żółtą kartkę, jeszcze w pierwszej połowie, więc spory kawałek meczu musiał bardzo uważać. Notę ratuje Okachiemu oczywiście strzelony premierowy gol w tym sezonie. Niemniej wymagamy od niego więcej dokładności.
Ocena: 7

Kamil Wielgus:
Drugi raz z rzędu wybiegł w podstawowym składzie i drugi raz zagrał przeciętnie. Widać, że ma ogromny potencjał, ale przeskok z piłki juniorskiej jeszcze bywa dla Wielgusa momentami zbyt duży. W oczy rzuca się przede wszystkim problem w walce fizycznej z rywalami. 18-latek często biegał od jednego przeciwnika do drugiego, ale z tego pressingu nic nie wynikało. Zaliczył też kilka niezłych zagrań, ale także mało udanych. W końcu Płuska zdjął go z boiska.
Ocena: 6

Michał Czaplarski (piłkarz meczu):
Wychowanek Widzewa zagrał wczoraj, jak przystało na lidera zespołu, na którego był kreowany przed sezonem. Był wszędzie – odbierał piłki, rozgrywał, wymuszał faule, strzelał. To on otworzył wynik meczu precyzyjnym strzałem w długi róg bramki Maginiego. Czaplarski pełni też bardzo ważną funkcję „suflera”. Dużo widzi na boisku i stara się najwięcej podpowiadać kolegom, jak zachować się w danej sytuacji. Zaliczył udany występ, choć lekką rysą może być symulowanie rzutu karnego, za co dostał kartkę.
Ocena: 8

Mariusz Rachubiński:
Drugi obok Dudały, który zagrał na własne życzenie. Jeszcze na przedmeczowej rozgrzewce wydawało się, że stopa nie pozwoli mu grać, ale zaryzykowano. Rachubiński grał nieźle, choć widać, że go oszczędzano. Większość akcji konstruowana była prawym skrzydłem. Mimo to kapitan zaliczył kilka ciekawych zagrań, a gdyby piłka uderzona przez niego przewrotką z 10 metrów wpadła do siatki, zaliczyłby gola sezonu! Zszedł bardzo obolały w 70 minucie.
Ocena: 7

Kamil Zieliński:
W piątkowym wywiadzie dla WTM Zieliński opowiadał, że nie podaje kolegom, bo taki ma styl gry. Wczoraj jednak udowodnił, że jak chce, to może być też czołowym asystentem w zespole. To on podawał piłkę – choć nieco przypadkowo – do Michała Czaplarskiego przy pierwszym golu i on wystawiał futbolówkę „na nos” Princowi Okachiemu przy drugim trafieniu. Absorbował nieraz nawet trzech obrońców, rozciągał defensywę Andrespolii schodząc na skrzydła. Skończył bez gola, ale z dwiema asystami. Pod koniec zszedł, żeby oszczędzać siły na środę.
Ocena: 8

Zmiany

Damian Kozieł:
Wrócił po kontuzji i zastąpił Wielgbusa. Nie zagrał specjalnie lepiej od niego, ale być może wpływ miała na to właśnie ostatnia przerwa i brak rytmu meczowego. Nie można odmówić mu wielkiego zaangażowania w grze. Nie wiadomo, czy Kozieł znów nie będzie musiał odpocząć. W doliczonym czasie spotkania został brutalnie sfaulowany przez Kurzawę.
Ocena: 6

Nikodem Kasperczak:
Zastąpił Rachubińskiego i dostał 20 minut. Nie wykorzystał ich jednak. Ledwie kilka razy dotknął piłki i spróbował jednego strzału, który został zablokowany. Płuska liczył pewnie, że Kasperczak strzeli gola po jednej z kontr, jak w spotkaniu ze Stalą, ale drużyna końcówkę nieco przespała i nie dążyła za wszelką cenę do kolejnych goli.
Ocena: 6

Michał Polit:
Zastąpił obolałego Dudałę i zajął miejsce na stoperze. Był to jego drugi ligowy występ w tym sezonie, a pierwszy po długiej kontuzji łydki. Choć zagrał krótko, pokazał się z niezłej strony. Wygrał parę pojedynków i uważnie bronił dostępu do bramki Widzewa. Dobrze, że Polit wrócił do zdrowia, przyda się konkurencja w tylnej formacji.
Ocena: 6

Igor Świątkiewicz:
Dostał szansę w ostatnich minutach, ale tym razem nie udało mu się wpisać na listę strzelców. Miał ku temu okazję, ale po niezłym wejściu w pole karne oddał kiepski strzał. W ciągu najbliższych dwóch tygodni łodzian czekają aż cztery mecze, więc Świątkiewicz zapewne znów dostanie niejedną szansę. Za wczoraj go nie oceniamy.
Ocena: brak