Wokół meczu z Andrespolią

1 listopada 2015, 10:26 | Autor:

Marcin_Ferdzyn

Mimo, że Widzew występuje na piątym poziomie rozgrywkowym, przy okazji jego spotkań sporo się dzieje. Postanowiliśmy więc rozpocząć na WTM stały punkt pomeczowych podsumowań i zebrać w pigułkę wszystkie najciekawsze „smaczki”.

Znów na zero z tyłu

Łodzianie przerwali złą passę w zeszłą niedzielę, a teraz poszli za ciosem w Wiśniowej Górze. Co ważne, w obu starciach zachowali czyste konto, choć między słupkami stało dwóch różnych bramkarzy. Wracający do składu Michał Sokołowicz zaliczył bardzo udany występ, więc daje sygnał, że walczy z Konradem Reszką o bluzę z numerem 1.

Ferdzyn z talizmanem, Potok z Pucharem

Na meczu pojawiło się kilka znanych twarzy. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem swoją obecność zaakcentował Edward Potok. Zastanawialiśmy się, czy czasem w Łódzkim Związku Piłki Nożnej nie zbliżają się jakieś wybory, ale chodziło jednak o coś innego. Prezes wręczał piłkarzom Andrespolii pamiątkowy puchar za awans do IV ligi.
Spotkanie na żywo oglądał też Marcin Ferdzyn. Szef Widzewa mówił nam przed meczem, że gdy jest na stadionie, drużyna wygrywa. Słowa dotrzymał, bo łodzianie sięgnęli po trzy punkty. Prezes RTS jest więc prawdziwym talizmanem, niczym Adrian Budka.

Aktywność miejscowych kibiców

Spotkanie w Wiśniowej Górze było wielkim wydarzeniem dla miejscowych kibiców. Na duże uznanie zasługuje FC Andrespol, którzy przygotował specjalną oprawę. Dwukrotnie rzucano serpentyny, a w drugiej połowie rozwinięto okolicznościową sektorówkę z transparentem: „Jesteśmy fanatykami, bo tylko fanatycy mogą dokonać rzeczy wielkich”. Fani z Andrespola przygotowali także niespodziankę dla najmłodszych widzów, wręczając im prezenty!

Piłkarze oblężeni

Po ostatnim gwizdku Marcin Płuska oczekiwał piłkarzy w szatni na krótkiej pogawędce, ale długo nie mógł się ich doczekać. Widzewiacy najpierw tradycyjnie poszli do kibiców podziękować im za doping i tam zostali zatrzymani. Wielu fanów wyszło na murawę, by poprzybijać piątki z zawodnikami i poprosić ich o autograf. Princewill Okachi i Adrian Budka nie mogli opędzić się od chętnych do zrobienia sobie z nimi pamiątkowego zdjęcia. Każda wizyta Widzewa sieje wielkie plony pod przyszłych fanatyków!