S. Radzio: „Nie umiem sobie wyobrazić Widzewa w II lidze”

12 października 2014, 09:45 | Autor:

Sebastian_Radzio

Jednym z bohaterów piątkowego meczu w zespole Wigier był Sebastian Radzio. Były pomocnik Widzewa strzelił zwycięskiego gola, ale nie świętował go zbyt szczególnie. Po meczu tłumaczył nam swoje zachowanie, a także porozmawiał z WTM o całej otoczce spotkania.

– Gratulacje Sebastian! Choć nam nie jest do śmiechu…

– Dzięki. Cieszę się, że udało nam się wygrać drugi mecz z rzędu. Obawialiśmy się, że po wygranej z Arką znów w kolejnym starciu stracimy jakieś punkty, jak to bywało wcześniej. Dla mnie to już drugi ważny gol: najpierw trafiłem do siatki Zagłębia, teraz Widzew. Także mam na rozkładzie dwóch byłych mistrzów Polski (śmiech).

– Wigry zagrały dobry mecz, ale kilka razy ciepło było w Waszym polu karnym.

– Widzew dobrze wszedł w mecz, na początku miał dobrą okazję, ale udało nam się wybić piłkę. To wbrew tabeli dobra drużyna i musieliśmy włożyć mnóstwo serca w to, by wygrać. Uważam jednak, że zagraliśmy dobry mecz, mieliśmy sytuacje, by podwyższyć wynik.

– Często wchodzisz na boisko z ławki. Trener Kaczmarek robi to z premedytacją, licząc na Twój zmysł ofensywny?

– Tak, ostatnio znalazłem się w roli takiego dżokera, który ma za zadanie wejść z ławki na podmęczonego przeciwnika i dobić go. Dziś też mi się udało z tego wywiązać. Wiem też, że w tym sezonie Widzew traci wiele goli po strzałach swoich byłych piłkarzy, więc moje trafienie podtrzymało tą tendencję.

– Ten dzisiejszy gol nie był przez Ciebie jednak specjalnie celebrowany.

– Nie powiem, sprawił mi radość, ale nie chciałem jej okazywać. Na meczu byli kibice Widzewa, których bardzo szanuję, nie chciałem im dodatkowo sprawiać przykrości. Spędziłem w Łodzi fajny okres, ukształtowałem się jako zawodnik, mieliśmy niezły zespół i dobrą atmosferę.

– Dziś na boisku było też trzech innych eks widzewiaków.

– Tak, oprócz mnie zagrali jeszcze Kuba Bartkowski, Darvydas Sernas i Artur Bogusz. Wszyscy przyłożyliśmy się do tej wygranej i nas to cieszy. Wiadomo, na mecze z byłymi zespołami człowiek mocniej się mobilizuję. Tak też było dzisiaj i myślę, że to było widać. Nie czuję jednak jakiejś satysfakcji, jakiegoś wewnętrznego udowodnienia czegoś komuś. A przecież opuszczałem Widzew w dziwnych okolicznościach.

– Z podtekstami zdrowotnymi w tle. Nie czułeś, że Twoje kłopoty z sercem wykorzystano jako pretekst, by pozbyć się Ciebie z klubu?

– Owszem, były podteksty, ale nie wiem czy jest sens do tego dzisiaj wracać. Jak widać jestem zdrowy, trochę zajął mi powrót do dyspozycji, ale pokazałem, że mogę pomóc Wigrom i staram się to robić.

– Ten „Mały Widzew”, jaki powstał w Suwałkach, ograł dziś tworzony przez Sylwestra Cacka „Wielki Widzew”…

– Wyczuwam ironię w Twoim głosie i wiem dlaczego. Pozycja Widzewa w tabeli jest dla mnie jakimś szokiem. Wiem, że tych piłkarzy stać na dużo więcej i nie mam pojęcia, co się dzieje. Nie jestem wewnątrz klubu, więc nie będę stawiał ocen, ale powiem tylko, że nie potrafię sobie wyobrazić, że spadacie do II ligi. To jest niemożliwe!

Rozmawiał Ryan