M. Zawodziński: „Widzew nie będzie miał w Sieradzu lekko”

9 maja 2017, 20:56 | Autor:

Mariusz_Zawodziński

W zeszłym sezonie Mariusz Zawodziński był kluczowym zawodnikiem Widzewa, przyczyniając się do uzyskania awansu do III ligi. Zimą jego drogi z klubem się rozeszły. Miejsca dla pomocnika nie widział w zespole Przemysław Cecherz. Rozgrywający wylądował w Sieradzu. W środę zmierzy się w pucharowym starciu z byłymi kolegami.

– W Widzewie spędziłeś tylko rok, ale był to chyba miły czas?

– Zdecydowanie tak. Przeżyłem w Widzewie fajną przygodę. Na pewno będę miło wspominał ten okres, bo zbiegł się on z odbudową klubu. Przyczyniłem się do pierwszego sukcesu, pomagając w wywalczeniu pierwszego awansu. Ale w środę, gdy tylko zabrzmi gwizdek, oczywiście nie będzie już żadnych sentymentów!

– Różnie te wasze losy się rozeszły, ale paru kolegów w Łodzi jeszcze masz.

– Z niektórymi dalej mam kontakt. To nie jest tak, że skoro odszedłem z klubu, to spaliłem za sobą mosty. Dobre relacje utrzymuję między innymi z Adrianem Budką czy Przemkiem Rodakiem. Fajnie będzie spotkać się ze wszystkimi chłopakami. Zamienimy kilka słów przed spotkaniem, a potem do pracy.

– Jest w tobie jakaś chęć pokazania, że za wcześnie cię skreślono w Widzewie?

– Wielokrotnie grałem już przeciwko swoim byłym drużynom, w tym przeciwko GKS Bełchatów, czyli mojemu macierzystemu klubowi. Nigdy nie była to jednak chęć udowadniania czegoś komukolwiek. Natomiast zdarzyło mi się trzy razy ograć GKS, strzelałem bramki. Może uda się też z Widzewem?

– Wspominasz Bełchatów, gdzie nie najlepiej przyjęto cię, gdy przyjechał się tam z Widzewem. Łódzcy kibice chyba nie mają powodów, by na ciebie gwizdać.

– Nie, myślę, że nie. Zawsze miałem normalne relacje z kibicami Widzewa, więc żadnych gwizdów się nie spodziewam.

– Masz okazję wygrać IV ligę dwa razy z rzędu. Patrząc na tabelę waszych rozgrywek, jesteście wręcz na autostradzie do awansu. Puchar będzie tylko dodatkiem, przygoda?

– Jesteśmy faworytem do awansu do III ligi, ale wiadomo, jaka ta liga jest. Każdy może wygrać z każdym, dlatego musimy być cały czas skoncentrowani. Nie ma żadnego świętowania. Z kolei mecz pucharowy będzie dla nas świętem. Widać, jakie jest zainteresowanie nim w Sieradzu. Zrobimy wszystko, żeby go wygrać. Tak podchodzimy do każdego starcia. Widzew na pewno nie będzie miał w Sieradzu lekko.

– Odżyłeś po przeprowadzce do Warty? Końcówkę jesieni w Łodzi miałeś fatalną.

– Jak ktoś na ciebie nie stawia, to forma nie przychodzi. Ciężko utrzymać odpowiedni poziom, gdy się nie gra. A ja grałem bardzo mało. Do Warty dołączyłem późno, ale drużyna dobrze mnie przyjęła. Kilku zawodników znałem już wcześniej. Myślę, że dobrze się wkomponowałem w zespół.

– Są bramki lub asysty?

– Coś tam jest. Cztery czy pięć się znajdzie.

– Widziałem twoje trafienie z wolnego. Palce lizać. Prawie jak z Jutrzenką Warta.

– To zobacz sobie tą z ostatniego meczu z Bełchatowem (śmiech).

– Mało brakowało, a miałbyś jednak okazję zagrać na nowym stadionie, bo mecz mógł być przeniesiony do Łodzi. Zagramy jednak na nietypowym boisku w Sieradzu.

– Mecze ligowe rozgrywamy na boisku szkolnym. Z Widzewem zagramy jednak na sztucznej murawie. Nie znam przyczyn, ale przypuszczam, że chodzi o sprawy związane z bezpieczeństwem. Zagramy na boisku pełnowymiarowym, gdzie nawierzchnia jest równa i będzie można pograć w piłkę.

Rozmawiał Ryan