P. Cecherz: „Dobre warunki w Kleszczowie wykorzystamy na maksa”

6 lutego 2017, 19:33 | Autor:

Przemysław_Cecherz

Do startu rundy wiosennej pozostał już lekko ponad miesiąc. Drużyna Przemysława Cecherza zaczyna wchodzić w jeden z najważniejszych i najtrudniejszych etapów w trakcie przygotowań. O kształcie kadry oraz planach na obóz w Kleszczowie porozmawialiśmy dłużej z samym trenerem Widzewa.

– Kadra póki co zamknięta?

– Na dzień dzisiejszy, razem z bramkarzami, jest dwudziestu czterech piłkarzy. Jedno miejsce jednak zostawiamy, bo wiadomo – trzeba takie mieć. Nie chodzi jednak o konkretnego zawodnika. Po prostu, gdyby pojawiła się jakaś okazja, to będziemy na to przygotowani.

– Dwadzieścia cztery to liczba bardzo bliska tej, jaką chciał pan mieć w zespole.

– Dokładnie. Na obozie są z nami jednak także młody bramkarz Adam Uszyński, junior Grzegorz Brochocki i młodzieżowiec Kamil Wielgus. Kadra w tej chwili oscyluje wokół tej liczby, z jaką chciałbym pracować w rundzie wiosennej.

– Poza Uszyńskim i Brochockim na razie nikt z młodzieży, która pokazał się w Sieradzu, szansy nie dostanie?

– Jeszcze jest dla nich na to trochę za wcześnie. Wiadomo też, że liczba miejsc na obozie jest ograniczona. W pierwszej kolejności musimy tą główną grupę zawodników przygotować do gry w rundzie wiosennej. Wyjątkiem są właśnie ci dwaj piłkarze, których dołączamy na stałe do drużyny, czyli Uszyński i Brochocki, który i na tle sobotniego sparingu, i na treningach, pokazuje, że jest bardzo blisko obecności w tej szerokiej kadrze pierwszego zespołu.

– Czyli mam rozumieć, że Uszyński i Brochocki są już pełnoprawnymi członkami pańskiego zespołu?

– Powiem tak: ścisła kadra pierwszego zespołu, to dwudziestu piłkarzy z pola plus dwóch bramkarzy. Razem dwudziestu dwóch zawodników. Ta grupa będzie bardzo często poszerzana o trzech-czterech młodych graczy, którzy są cały czas pod naszą obserwacją. Dlatego w sobotę wystąpiło w sparingu wielu juniorów. Chcemy mieć ich na oku i obserwować nie tylko w juniorach, ale też na treningach pierwszego zespołu i czasem właśnie w sparingach. Musimy widzieć, jak oni reagują w zderzeniu z seniorską piłką i czy robią postęp. Wśród nich na pewno są Uszyński i Brochocki, a w Sieradzu bardzo dobre wrażenie zrobił też grający na prawej obronie Maciek Danaburski. Tych zawodników chcemy przybliżać. Mamy czas, by ich sprawdzać. A przy okazji możemy dać im poczucie tego, że cały czas ktoś ich obserwuje.

– Powinno dać im to impuls do dalszej pracy. Zresztą nie tylko im, ale kolegom też.

– Ja powiem panu, że każdy z tych juniorów zaprezentował się na tle Warty naprawdę nieźle. Nie mogę powiedzieć, by któryś szczególnie odstawał. Trudniej miały może niektóre pozycje, jak na przykład Mateusz Wolski, który grając na lewej obronie trafił na silnego przeciwnika. Miał kłopot z radzeniem sobie, ale to młody chłopak i zachowujemy spokój. No, ale tak to już jest, że w takich zespołach właśnie prawa strona jest silniejsza.

– Na obozie brakuje Macieja Szewczyka i Marcina Nowaka. Co z tym drugim? Miał być zdrowy…

– Badania jedno, a potem praca z obciążeniami drugie. Te badanie, które Nowak przeszedł, dawały nam obraz sytuacji w chwili ich przeprowadzenia. Wykazały one, że z Marcinem wszystko jest w porządku. Po prostu obciążenia treningowe, a jeszcze mocniej teren, na którym pracujemy, zrobiły swoje. Boisko było oblodzone i mamy przez to kilka kontuzji. Wróćmy do Szewczyka czy Mateusza Michalskiego. Jest jeszcze kilku graczy z takimi mikrourazami.

– Obecność Nowaka w kadrze może być zagrożona?

– Niedługo wspólnie z Marcinem podejmiemy decyzję. Zobaczymy, czy da radę, czy nie. Na razie nic nie robimy, piłkarz przechodzi okres leczenia. Może być jednak sytuacja, że Marcin powie, że nie da rady i rezygnuje. Między innymi dlatego chciałem też sprawdzić na środku obrony Pawła Broniszewskiego.

– Gdyby okazało się, że na Nowaka liczyć nie możemy, będziecie kogoś szukać na tą pozycję, czy zostaniemy z tym składem osobowym, jaki jest?

– Rynek mamy dość opanowany, jeżeli chodzi o zawodników na tej pozycji. Wiemy, kto w razie czego może być do wzięcia. Dochodzi jednak do tego kwestia finansów, porozumień między klubami, więc na razie na spokojnie. Jednak jak mówiłem – jedno miejsce na obozie jest wolne.

– Mamy czytać między wierszami, że trzymane równie dobrze dla obrońcy, a nie napastnika?

– Możliwe, możliwe (śmiech).

– Na napastników już kibice mocno czekać nie powinni? W kadrze na obóz są Dawid Kamiński, Piotr Okuniewicz i nasz sympatyczny Japończyk. Jego widzi pan w ataku? Miejsce na dziesiątce jest raczej zarezerwowane dla młodzieżowca, Adama Radawańskiego lub Krzyśka Możdżonka.

– On może zagrać jako ofensywny pomocnik, jako podwieszony lub środkowy napastnik, a także w środku pola. Sam pan wie, że możliwych kombinacji w ustawieniu zespołu jest sporo. Możemy zagrać na przykład na jedną „szóstkę” i dwie „ósemki”. Jest trochę tych możliwości.

– Upraszczając: mamy już taką siłę ognia, która panu wystarcza, czy jeszcze kogoś szukamy?

– Dalsze poszukiwania napastników nie są niezbędne, ale rynek wymaga tego, że jak trafi się jakaś okazja, to trzeba z niej skorzystać. Czy to na pozycji napastnika, czy na innej. Mamy pieniążki na taką osobę i jeśli będzie jakaś oferta last minute, to być może warto będzie w nią zainwestować. Zwłaszcza w napastnika, bo ciężko jest znaleźć na tą pozycję wartościowego piłkarza. Ciężko będzie też za pół roku. Takie są realia. Noża na gardle jednak już nie mamy.

– Biorąc pod uwagę fakt, że Okuniewicz zostaje. Rozumiem, że jego powrót to nie są dalsze testy, na co wcześniej Górnik Łęczna się nie zgadzał?

– Nie, absolutnie. Nie mówimy o dalszych testach. Według moich informacji wszystko jest na dobrej drodze, by został naszym zawodnikiem. Posiłki na niego w Kleszczowie czekają (śmiech).

– Wracając do obozu. Plany treningowe są już pewnie zapięte na ostatni guzik?

– Oczywiście. Nie można jechać na obóz bez takich założeń. Improwizacja nie wchodzi w grę. (Cecherz sięga po materiały). Mam mówić razem z poszczególnymi tematami? (śmiech)

– Myślę, że ogólny zarys wystarczy (śmiech).

– Przeważnie wszystkie treningi dopołudniowe, za wyjątkiem środy, będą mieć podłoże fizyczne i motoryczne. Czy to będzie kształtowanie mocy, siły czy wytrzymałości specjalnej, zawsze będą to elementy połączone z pracą z piłką. Jeżeli chodzi o treningi popołudniowe, to one będą zawierały już elementy taktyki. Gry w obronie lub w ataku. To będę treningi czysto piłkarskie. Mamy też do dyspozycji salę konferencyjną i tam codziennie ok. 20:00 – 21:00 będziemy mieli zajęcia teoretyczne, na których przedstawię schematy oraz filozofię gry. Chcemy te dobre warunki, jakie są w Kleszczowie, wykorzystać do maksimum.

– W środę i piątek skupiacie się tylko na meczach kontrolnych?

– W środę wracamy z Gutowa, odpoczynek i wychodzimy na boisku. To jest piąty mikrocykl, więc dopiero połowa przygotowań. Dlatego nawet kosztem lepszej gry w sparingach, chcemy tą obecność na obozie poświęcić na ciężką pracę. To będzie ten najcięższy okres, wykonamy tutaj naprawdę solidną robotę. Oczywiście mówię tutaj o elementach fizycznych, bo stosowania w meczach sparingowych założeń taktycznych oczywiście będę wymagał.

– Czyli przygotować kibiców, by nie sugerowali się wynikami gier sparingowych?

– Wiadomo, zawsze wymagam tego, by drużyna wychodziła na boisko z chęcią wygranej. Niemniej chcemy skupić się na tym, aby pewne elementy i nawyki wyćwiczyć i stopniowo wprowadzać do sparingów. Jednocześnie nie będzie tak, że skoro w środę gramy sparing, to po nim będziemy sobie tylko odpoczywać. W tej chwili musimy nawet dokładać obciążeń. W środę spotykamy się więc normalnie na zajęciach, a dopiero wieczorem będziemy mieli odnowę biologiczną, żeby zespół trochę doprowadzić.

– Cytując trenera Witolda Obarka, będzie odnowa, bo od czwartku „Od nowa będziemy zap….lać” (śmiech)?

– Dokładnie. W czwartek mamy rano trening na siłowni, potem boisko. Będzie wszystko intensywne i urozmaicone. Po obozie dajemy piłkarzom dwa dni wolnego.

– To mityczne łapanie świeżości zostawia pan sobie na końcówkę okresu przygotowawczego?

– Proszę pana, świeży to piłkarz ma mieć oddech i pod pachą. Zawodnik ma być cały czas przygotowany. Każdy mówi o tym łapaniu świeżości, a to taki trochę slogan. Wiadomo, że ostatnie dwa-trzy mikrocykle, to będzie już praca nad szybkością i dynamiką. To daje piłkarzowi zejście z obciążeń krążeniowych na krótkie i sprawia, że czuje się lepiej.

– Zmienił wam się jeden ze sparingpartnerów. Nie żałuje pan, że zagra z III-ligową Elaną zamiast II-ligową Legionovią? Więcej zmian nie będzie?

– Na ten moment nie ma więcej żadnych zmian. Trochę szkoda tej Legionovii, ale doceńmy Elanę. Myślę, że zmierzymy się z równie mocnym rywalem.

Rozmawiał Ryan